Amerykańscy katolicy podwoili swoją hojność dla ofiar trzęsienia ziemi w Haiti. Wcześniej
w ramach narodowej składki zebrali prawie 58,7 mln dolarów. Obecnie na konta organizacji
charytatywnej episkopatu USA wpłynęło już ponad drugie tyle. Catholic Relief Services
ma na wyspie 300 specjalistów, którzy koordynują program pomocy. Episkopat USA zadecydował
o dwukierunkowych działaniach na Haiti. Oprócz codziennego zaopatrywania ofiar katastrofy
w niezbędne do życia produkty, odbudowywana jest działalność kościelna. Biskupi postanowili
przeznaczyć część funduszy na odtworzenie struktur parafialnych, by Haitańczycy jak
najszybciej odczuli powrót do normalności w wymiarze duchowym i wspólnotowym.
Dzięki
nadzwyczajnej hojności katolików Kościół na karaibskiej wyspie stanie na nogach –
oświadczyli biskupi USA. Duży wkład pomocowy pochodzi też od Kościołów latynoamerykańskich.
Dzięki niemu uruchomiono już katolickie radio w Port-au-Prince. Trwa też inwentaryzacja
strat w budynkach parafialnych oraz organizowane są mieszkania zastępcze dla księży.
Oprócz tego przygotowywane są tymczasowe kaplice dla Haitańczyków, by mieli gdzie
uczestniczyć w regularnych nabożeństwach także w czasie pory deszczowej. Pomoc amerykańskich
Kościołów jest długofalowa i ma doprowadzić do odtworzenia pełnego jego funkcjonowania
we wszystkich wymiarach duszpasterskich – czytamy w oświadczeniu episkopatu USA.
Tymczasem
na Haiti trwa wyścig z czasem przed porą deszczową. Dla mieszkańców obozów namiotowych
największym zagrożeniem jest brak kanalizacji i spodziewane lawiny błota zagrażające
prowizorycznym schronieniom. Organizacje humanitarne zachęcają Haitańczyków, by powrócili
do ocalałych budynków.
„Amerykańscy żołnierze kontynuują rozbiórkę budynków,
które są zniszczone i nie nadają się do zamieszkania – mówi korespondent Radia Watykańskiego
w Port-au-Prince. – Jest to duży projekt i zajmuje wiele czasu. Po uprzątnięciu ruin
danego domu zachęca się rodziny do powrotu na swoją ziemię, gdzie stał dom, by tam
rozłożyły namiot, bo wtedy będzie więcej miejsca dla pozostałych. Wtedy będzie większy
luz w obozach namiotowych” – relacjonuje Artur Suski SJ.