Baranek spożywa baranka... czyli o homilii paschalnej Melitona z Sardes
Dziś
Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego. Przeszliśmy już z Chrystusem cały szlak odkupienia.
Byliśmy w Wieczerniku, gdzie nas nakarmił Ciałem i Krwią swoją. Potem zaspaliśmy z
Apostołami w Ogrójcu, widzieliśmy też, jak cierpi Zbawiciel przed Męką. Razem z Piotrem
zaparliśmy się, że Go znamy, by późnej gorzko zapłakać na pianie koguta. Widzieliśmy,
jak wloką Go od Annasza do Kajfasza, jak stawiają przed Piłatem, jak na dziedzińcu
biczują, lżą i nakładają Mu cierniową koronę. To my wołaliśmy: „ukrzyżuj, ukrzyżuj”.
To my wybraliśmy mordercę, a potem jeszcze, że „krew Jego na nas i na dzieci nasze”.
To my zaprowadziliśmy Go na Golgotę, by tam umarł za nasze grzechy. Tam też otrzymaliśmy
Maryję za Matkę i tam ustami centuriona wyznaliśmy, że był Synem Bożym. Potem złożyliśmy
Jego ciało w grobie, by zatoczyć kamień i mieć już święty spokój. Ale On świętego
spokoju nam nie obiecał i słowa dotrzymał: Bóg podźwignął Go z umarłych, pozwolił
objawić się uczniom, rozpoznały Go kobiety, widział Go Piotr, rozmawiali z Nim dwaj
uczniowie w drodze do Emaus. Wypełniło się to, co Bóg zapowiedział, że nie zostawi
nas sierotami, że będzie z nami przez wszystkie dni aż do skończenia świata... Pan
zmartwychwstał, radujmy się bracia!
O tym, co się wydarzyło uczniowie nie potrafią
przestać mówić. Ojcowie Kościoła komentowali całe paschalne misterium Chrystusa zarówno
poprzez objaśnienia egzegetyczne jak i w homiliach. Najstarsza znana nam z takich
paschalnych homilii pochodzi już z II wieku, a jej autorem miał być niejaki Meliton,
biskup małoazjatyckiego miasta Sardes. Znajdujemy w niej chrześcijańską interpretację
wieczerzy paschalnej w Egipcie, po której Pan Bóg wyprowadził synów Izraela do Ziemi
Obiecanej, a baranek, jakiego spożywali wówczas Izraelici był zapowiedzią Chrystusa,
prawdziwego Baranka przybitego do Krzyża w tym samym czasie, gdy w świątyni należało
złożyć przebłagalną ofiarę.
O samym Melitonie wiemy niewiele, a to co wiemy
zawdzięczamy Euzebiuszowi z Cezarei (por. HK 5, 24). Historyk Kościoła pisze,
że pędził on żywot ascety, co się zwłaszcza biskupom chwali, a nawet, że był prorokiem.
Podobno samemu cesarzowi Markowi Aureliuszowi miał wręczyć pismo broniące chrześcijan,
bo tak jak i dziś byli solą w oku tego świata. Jego fragmenty przekazuje sam Euzebiusz.
Meliton miał być ponadto autorem wielu innych pism, między innymi „O dniu Pańskim”;
„O sposobie życia proroków”; „O tym jak zmysły winny słuchać się wiary”; „O chrzcie”;
„O krzyży Chrystusa”, którego fragment zachował się po syryjsku; „Homilia o duszy
i ciekle” szczęśliwie zachowana po koptyjsku; oraz zaginionego „Komentarza do Apokalipsy
św. Jana”. Pozostałe pisma Melitona znamy tylko z tytułów.
„Homilia paschalna”,
którą datować możemy na okres pomiędzy 160 a 170 rokiem, odkryta została zaledwie
przed 70 laty na pewnym papirusie, dziś przechowywanym w Dublinie. Jest to komentarz
do dwunastego rozdziału Księgi Wyjścia. Oto Pascha żydowska staje się figurą paschy,
czyli przejścia Chrystusa, który sam przechodzi przez wrota śmierci, by nas przeprowadzić
„z niewoli do wolności, z ciemności do światła, ze śmierci do życia, z tyranii do
wiecznego królowania” (HP 68). On sam był „prowadzony jak baranek i jak owca
złożony na ofiarę”. On też „wykupił nas ze służby tego świata jak z ziemi egipskiej
i wyzwolił nas z zniewoli szatana jak z ręki Faraona” (67). Ten sam Pan nasz Jezus
Chrystus „naznaczył nasze dusze pieczęcią własnego Ducha a członki ciał naszych krwią
własną” (ibid.).
„Pan przyoblekł się w człowieka – wołał Meliton z Sardes –
i cierpiał dla tego, który cierpi, i dał się związać dla tego, który jest w więzach”,
co nas - ludzi - przecież oznacza. On „był sądzony dla tego, który jest winien, i
został pogrzebany dla tego, który jest pogrzebany” (100). Ale nie miałaby sensu ofiara
Chrystusa, gdyby Syn Boży cierpiał jedynie i umarł. Klęską było oglądać go powieszonym
na Krzyżu i zabitym, ale On „powstawszy z martwych zakrzyknął wielkim głosem: Kto
się odważy ze mną spór toczyć? Niech stanie przede mną! To ja uwolniłem skazańca,
ja ożywiłem umarłego, ja wskrzesiłem pogrzebanego. Kto przeciw mnie wystąpi?” (101).
Nie, nikt nie ma takiej mocy, bo przecież On sam tylko woła: „ja jestem Chrystusem;
to ja śmierć zniszczyłem, odniosłem triumf nad wrogiem, zdeptałem piekło, związałem
mocarza i wyniosłem człowieka na wyżyny niebieskie” (102).
Wraz z biskupem
Melitonem z Sardes, starożytnym piewcą Zmartwychwstania Pańskiego wyznajemy, że „On
jest Alfa i Omegą, On Początkiem i Końcem ... On jest Chrystusem i On jest Królem...
On powstał z martwych i On sam zasiada po prawicy Ojca, nosi Ojca i jest przez Ojca
niesiony. Jemu chwała i moc na wieki”.