2010-03-22 16:52:30

USA: reforma zdrowia w wersji proaborcyjnej


Antyaborcyjna frakcja w Partii Demokratycznej zbyt pochopnie uwierzyła w obietnice Baracka Obamy. Jego wczorajszy dekret, który miał uniemożliwić opłacanie aborcji z kieszeni podatnika, nic nie zmieni. Administracyjne rozporządzenie prezydenta nie może stanąć ponad prawem – przyznają dziś zgodnie zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy aborcji.

Zaledwie kilkuosobowa grupa demokratów pro life okazała się języczkiem u wagi we wczorajszym głosowaniu nad reformą służby zdrowia. Aby zyskać ich poparcie, tuż przed głosowaniem reformy w Kongresie Obama wydał dekret, w którym przyznaje, że reforma w obecnym kształcie nie chroni przed opłacaniem aborcji z kieszeni podatnika. Zobowiązuje departamenty zdrowia i opieki społecznej do wydania rozporządzeń, które to uniemożliwią. Dekret prezydenta wystarczył, by wpłynąć na opinię jego partyjnych kolegów. Jak się jednak okazuje, nie wystarczy, by zmienić proaborcyjny charakter reformy służby zdrowia. Zwracają na to uwagę przedstawiciele ruchów obrony życia oraz amerykański episkopat, który aż do końca zabiegał o wprowadzenie realnych zmian do reformy. Niezadowolone z dekretu Obamy są również ruchy proaborcyjne. Te jednak niepokoi bardziej antyaborcyjny język rozporządzenia, niż jego realne konsekwencje. Dekret prezydencki nic nie zmieni – przyznała Diana DeGette, proaborcyjna kongresswoman.

kb, icn, cna, ap








All the contents on this site are copyrighted ©.