Przedstawiciel Kongregacji Nauki Wiary o kościelnych procedurach w przypadkach molestowania
seksualnego przez duchownych
Przypadków molestowania nieletnich przez osoby duchowne jest wciąż za dużo, ale ogólnie
rzecz biorąc są to incydenty bardzo rzadkie. Na 400 tys. kapłanów co roku zgłaszanych
jest 250 nowych przypadków molestowania. Statystycznie, chodzi więc o liczby poniżej
jednego promila. Dane te przedstawił ks. Charles Scicluna, szef urzędu dyscyplinarnego
Kongregacji Nauki Wiary. To właśnie do jego kompetencji należy rozstrzyganie przewinień,
które Kościół uznaje za najbardziej poważne i dlatego zastrzega je Stolicy Apostolskiej.
Chodzi tu o wykroczenia przeciwko Eucharystii, sakramentowi spowiedzi oraz o seksualne
molestowanie nieletnich przez osoby duchowne. W rzeczywistości tylko w co dziesiątym
z owych 250 przypadków molestowania mamy do czynienia z prawdziwą pedofilią. 60 proc.
przypadków to akty homoseksualne z młodzieżą w późnym okresie dojrzewania (powyżej
15. roku życia). Pozostałych 30 proc. to akty heteroseksualne w tej samej kategorii
wiekowej.
Jak podkreślił ks. Scicluna, normy kościelne w tej dziedzinie zawsze
były bardzo rygorystyczne. Już w 1922 r. Stolica Apostolska wydała specjalny dokument
zawierający procedury, które powinni zastosować biskupi w takich sytuacjach. Zostały
one potwierdzone przez Jana XXIII w 1962 r. Nie uprawniały one bynajmniej do ukrywania
takich przypadków. Zalecana tam dyskrecja miała chronić dobre imię przede wszystkim
ofiary, ale także samego obwinionego, względem którego obowiązuje zasada domniemania
niewinności. Fakt, że dokumentów tych używa się dzisiaj do oskarżania Kościoła o zmowę
milczenia, wynika z niezrozumienia łacińskich oryginałów – uważa szef watykańskiego
urzędu.
Maltański kapłan przyznaje, że po wprowadzeniu w 1983 r. nowego Kodeksu
Prawa Kanonicznego w Kościele pojawiły się wątpliwości, które przewinienia należą
do najpoważniejszych i zastrzeżonych zatem dla Stolicy Apostolskiej. Dlatego niezbędne
było wydanie kolejnego dokumentu na ten temat. Stało się to w 2001 r., kiedy na czele
kongregacji stał kard. Ratzinger. Dokument ten jest świadectwem jego mądrości i stanowczości.
Zdaniem ks. Scicluny wydane wówczas motu proprio wymaga dziś już jednak pewnych poprawek.
Nie sprawdził się na przykład 10-letni okres przedawnienia, liczony od momentu, gdy
ofiara osiągnie pełnoletniość. Biskupi często proszą o odstępstwo od tej normy i kongregacja
zazwyczaj się na to zgadza. Warto by zatem powrócić do poprzednich norm, które w ogóle
nie przewidywały przedawnienia w takich przypadkach – dodaje przedstawiciel Kongregacji
Nauki Wiary.
Choć normy kanoniczne są w tej dziedzinie bardzo jednoznaczne,
w niektórych krajach spotykamy się jeszcze ze swoistą zmową milczenia – przyznaje
ks. Scicluna. Ujawnia na przykład, że w latach 1975-1985, wbrew obowiązującym wówczas
normom, do Kongregacji Nauki Wiary nie wpłynęło ani jedno zawiadomienie o molestowaniu
nieletnich. W takiej sytuacji trudno więc mówić, że to Stolica Apostolska cokolwiek
ukrywała. Zdaniem watykańskiego urzędnika w przeszłości niektórzy biskupi byli zbyt
pobłażliwi względem pedofilii, mając na względzie źle rozumianą obronę dobrego imienia
instytucji.
Z wywiadu dla włoskiego dziennika L’Avvenire dowiadujemy się również,
jak kończą się sprawy nadsyłane do Stolicy Apostolskiej. W jednej dziesiątej przypadków
Papież usuwa winnych ze stanu kapłańskiego. Przy kolejnych 10 proc. spraw dochodzi
do tego na wniosek samych oskarżonych. Najczęściej jednak, ze względu na wiek obwinionych,
Stolica Apostolska zabrania im jedynie publicznego sprawowania Eucharystii i spowiadania,
zalecając przy tym modlitwę i pokutę.