Prawda o Caravaggiu nie potwierdza mitu, jaki wytworzył się wokół niego, zwłaszcza
w dobie romantyzmu. Nie był on ani artystą przeklętym, ani homoseksualistą, ani niewierzącym
– twierdzi prof. Maurizio Calvesi, przewodniczący włoskiego komitetu obchodów 400.
rocznicy śmierci artysty. Przypada ona w tym roku. Na obchody składają się liczne
wystawy, sympozja naukowe, a przede wszystkim trwający już od kilku lat wielki projekt
badawczy, obejmujący zarówno szczegółową analizę jego dzieł za pomocną najnowocześniejszej
aparatury, jak przeszukiwanie archiwów, czy poszukiwanie jego doczesnych szczątków.
W
związku z rocznicą Włosi zmobilizowali środowisko historyków sztuki, aby lepiej poznać,
kim był naprawdę Michał Anioł Merisi. „W ten sposób chcieliśmy uczcić ten jubileusz
– mówi prof. Calvesi. – Caravaggio nie potrzebuje popularyzacji, bo już teraz uchodzi
z najbardziej znanego artystę na świecie. Wciąż jednak pozostaje malarzem, o którym
więcej mówi legenda niż fakty historyczne”.
Zdaniem prof. Calvesiego popularyzacja
Caravaggia stała się dla niego prawdziwą katastrofą. Wszyscy skupiają się bowiem na
tym, co negatywne. „A tymczasem te aspekty negatywne zostały wyolbrzymione przez jego
biografów, i to z bardzo prostej przyczyny. Pierwszym biografem Caravaggia był bowiem
Giovanni Baglione, który go nienawidził, z którym się procesował, dla którego Caravaggio
był głównym konkurentem. To tak jakby biografię Romana Prodiego miał dziś pisać Berlusconi”
– mówi nestor włoskich znawców lombardzkiego artysty.
Organizatorzy obchodów
400-lecia śmierci Caravaggia postanowili zerwać z czarną legendą artysty. Wymagało
to wielkiej pracy: zebrania dokumentów procesowych, przeszukania archiwów włoskich
rodów arystokratycznych, które zapewniały Caravaggiowi mecenat, a następnie, w dobie
wygnania, również schronienie. Wyniki prac są imponujące. „Naszym głównym celem –
powiedział Radiu Watykańskiemu prof. Calvesi – jest uściślenie tego wszystkiego, co
mówi się o Caravaggiu, a mówi się bardzo wiele. W większości są to czyste fantazje.
My natomiast zachowujemy wielki rygor naukowy. Również na trwającej aktualnie w Rzymie
wystawie, gdzie przedstawiliśmy jedynie te obrazy, co do których autorstwa nie mamy
żadnych wątpliwości. Druga sprawa do gromadzenie dokumentów. Powstał między innymi
ten ogromy tom, który zawiera niemal 800 dokumentów dotyczących Caravaggia. To jest
niesamowity postęp. Wystarczy przypomnieć, że w 1951 r., kiedy rozpoczynałem badania,
dokumentów o Caravaggiu było zaledwie 20. Dziś mamy ich 800. Znamy dokumenty nie tylko
o nim, ale również o jego otoczeniu. I te dane kontrastują z tym, co o nim mówią stereotypy,
a zwłaszcza mit malarza przeklętego, który narósł wokół niego dopiero na przełomie
wieku XIX i XX, kiedy artyści przeklęci byli w modzie na wzór przeklętych poetów.
To wtedy zaczęto wymyślać różne nieprawdziwe opowieści na temat Caravaggia” – mówi
prof. Calvesi.
Kim był zatem Caravaggio, jakim był człowiekiem? Zdaniem prof.
Stefanii Macione, która jest redaktorem wspomnianego zbioru dokumentów o Caravaggiu,
był to człowiek bardzo niespokojny i udręczony; w pełni świadom swego geniuszu, bardzo
ambitny. „Przeżywał jakąś udrękę egzystencjalną – mówi prof. Macione. – Prawdopodobnie
wynikała ona z tego, że pragnął, aby uważano go za największego malarza swoich czasów”.
Dokumenty
obalają wiele mitów. Nie potwierdziła się na przykład teza o jego rzekomym homoseksualizmie.
Prawdą jest natomiast, że nie stronił od towarzystwa kobiet. W jego życiu było ich
wiele, zarówno modelek, jak i kochanek. Również za słynnym zabójstwem Ranuccia Tommasoniego
stała najprawdopodobniej kobieta.
Co ciekawe, dzięki ostatnim badaniom okazało
się, że świadectwem tego, co działo się w Caravaggiu zaraz po dokonaniu morderstwa
jest słynny obraz „Wieczerza w Emaus”. Był on malowany w 1606 r., a zatem w okresie,
gdy doszło do tego incydentu. Po morderstwie artysta całkowicie zmienił koncepcję
obrazu – twierdzi prof. Isabella Lapi Ballerini, która przeanalizowała obraz przy
wykorzystaniu skanera fal ultrafioletowych. Okazuje się, że pierwotnie po lewej stronie
Chrystusa istniało okno, za którym widniała bujna roślinność. Ono też było naturalnym
źródłem światła. W pewnym momencie malarz zamalował jednak to okno. Tło obrazu staje
się ciemne, co całkowicie zmienia atmosferę. Pojawia się tajemniczość, wyciszenie,
skupienie... A co najważniejsze, źródło światła ma charakter nadprzyrodzony. Zdaniem
prof. Isabelli Lapi Ballerini to niespodziewane odkrycie świadczy o wewnętrznych przeżyciach
malarza, a wręcz może wskazywać na skruchę, która się w nim dokonała po nieszczęśliwym
mordzie.
Caravaggio był więc człowiekiem niezwykle wrażliwym. Nie był też,
jak zwykło się sądzić, nieokrzesanym prostakiem z Lombardii – mówi prof. Alessandro
Zuccari, sekretarz włoskiego komitetu obchodów 400. rocznicy śmierci artysty. „Był
to malarz wielkiej kultury. A zatem nie był to żaden dzikus z północy – powiedział
Radiu Watykańskiemu prof. Zuccari. – Miał problemy z wejściem w rzymskie środowisko
artystyczne, które było bardzo złożone i zamknięte. Był to artysta o niewątpliwie
burzliwej osobowości, a także o burzliwej religijności, ale burzliwy wcale nie oznacza
transgresyjny. To dwie różne sprawy. I trzeba to widzieć we właściwym kontekście”
– uważa prof. Zuccari.
Historycy rozprawili się również z rzekomą niewiarą
Caravaggia. W rzeczywistości był to człowiek głębokiej wiary – twierdzi prof. Calvesi.
Jego katolicyzm był jednak mało rzymski, a bardziej lombardzki, ukształtowany pod
wpływem św. Karola Boromeusza. Okazało się, że w Rzymie pochodzący z okolic Mediolanu
artysta był blisko związany z oratorium św. Filipa Neri, a zatem ze stylem pobożności
bardziej refleksyjnej i osobistej, który w owym czasie przyciągał do oratorium przy
Chiesa Nuova młodzież, intelektualistów, a także artystów. Styl ten nie do końca odpowiadał
stylowi katolicyzmu kurialnego, co w sposób nieunikniony prowadzało niekiedy do konfliktów
i dało początek czarnej legendzie lombardzkiego malarza.
„Oceniając Caravaggia
trzeba uwzględnić jego głęboką osobowość, a także głęboką religijność – uważa prof.
Calvesi. – Okazuje się, że to, co w oczach krytyków było niechlujstwem, czyli na przykład
ubogi ubiór, w rzeczywistości było typowe dla «postępowego» nurtu kontrreformacji,
inspirowanego przez św. Karola Boromeusza i oratorian św. Filipa Neri. Nurtowi temu
bliscy byli ludzie ubodzy i optował on za Kościołem ubogim w przeciwieństwie do Kościoła
kurialnego. Do konfliktu tych dwóch wizji katolicyzmu dostał się również Caravaggio.
A ponadto trzeba pamiętać, że był on znienawidzony przez wszystkich swoich kolegów,
ponieważ wszystkich ich przerastał swym geniuszem. Kiedy pojawił się w Rzymie, wszyscy
inni malarze pozostali z tyłu. To nieprawda, że początkowo nie odnosił sukcesów. Od
samego początku wiedzieli, z kim mają do czynienia. I na te kłopoty z własnym środowiskiem
nakłada się ów konflikt o charakterze religijnym, opowiadanie się za innym stylem
kontrreformacji, który nie odpowiadał ideologii triumfalizmu części Kurii Rzymskiej.
Tak, że kiedy doszło do pojedynku, a pojedynki zdarzały się wówczas co chwilę, i kiedy
Caravaggio zabił przeciwnika, skazano go na śmierć, choć gdyby był kimś innym potraktowano
by go łagodniej” – twierdzi prof. Calvesi.
Po zabójstwie Caravaggio ratuje
się ucieczką. Przez ostatnie cztery lata krótkiego z resztą życia jest zbiegiem, chronionym
przez możnych mecenasów. Jego śmierć wciąż jeszcze jest owiana tajemnicą. „Mamy już
szereg informacji na ten temat – mówi prof. Stefania Macione. – Na pewno nie odpowiadają
one dotychczasowym wyobrażeniom na ten temat. Jego największy wróg Giovanni Baglione
mawiał: «Zginiesz marnie, jak marnie żyłeś». Tak się nie stało. Dziś już wiemy, że
Caravaggio zmarł w szpitalu, pojednany z Bogiem, po chrześcijańsku. Potwierdzają to
dokumenty”.
Tyle wiemy dziś o życiu i śmierci Michała Anioła Merisiego, zwanego
Caravaggiem. Obok coraz liczniejszych dokumentów pozostały nam przede wszystkim jego
dzieła. W Rzymie w papieskich stajniach na Kwirynale trwa jedna z największych w historii
ekspozycji jego obrazów. Również w Rzymie odbędzie się jeszcze sympozjum naukowe zorganizowane
przez Włoską Akademię Nauk. Będzie ono poświęcone sakralności w malarstwie Caravaggia.