Teodor z Mopsuestii, postać kontrowersyjna
w dziejach Kościoła, jest jednak autorem pięknych „Homilii mistagogicznych”, w których
w sposób symboliczny wyjaśnia Świętą Ofiarę – Msze św., a więc rolę
kapłana i diakonów.
A ponieważ Pan nasz sam siebie ofiarowuje w ofierze
i ponieważ stał się dla nas arcykapłanem ten, który stoi obecnie koło ołtarza (czyli
biskup) jest obrazem arcykapłana. To nie jest bowiem jego własna ofiara, którą składa,
podobnie jak on nie jest w sposób właściwy arcykapłanem. Liturgia tej niewysłowionej
ofiary wypełniona przez symbole, przedstawia przez znaki rzeczywistość niebiańską.
Co więcej, wciela ona moce anielskie, czyste duchy bezcielesne. Pan nasz, który wypełnił
niewypowiedziany plan boski, posłużył się niewidzialnymi mocami anielskimi. Aniołowie
są duchami przeznaczonymi do usług, posłanymi na pomoc tym, którzy mają posiąść
zbawienie1. Mateusz zaś: Aniołowe przystąpili i służyli Mu2.
Sam Pan nasz powiada: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących
i zstępujących na Syna Człowieczego3. Na poparcie tego można dorzucić
komentarze na temat aniołów, które przekazują Ewangeliści. Tak więc przy narodzeniu
Chrystusa śpiewali: Chwała na wysokości Bogu a na ziemi pokój i łaskawość dla ludzi4.
Przy zmartwychwstaniu zwiastowali, przy wniebowstąpieniu wyjaśniali apostołom to,
czego oni nie wiedzieli. Gdy więc spełnia się teraz ta straszliwa liturgia, powinniśmy
myśleć o tym, że diakoni reprezentują kult sprawowany przez moce niebieskie. To z
łaski Ducha Świętego diakoni zostali wyznaczeni na służbę w tej świętej liturgii.
To
prawda, że my wszyscy, którzy zostaliśmy wybrani do posługiwania, jesteśmy nazwani
usługującymi, jak mówi św. Paweł: Jestem apostołem pogan, przez cały czas chlubię
się posługiwaniem swoim5. Lecz pośród nas tylko ci, którzy nazywani
są diakonami i są wyznaczeni do służby liturgicznej, przedstawiają posługę duchów
posłanych na służbę.
Oni są ubrani w szaty godne tej rzeczywistości, szaty
bardziej jaśniejące niż oni sami, ponieważ są one dostosowane do wielkości ich służby.
Stuła przerzucona przez lewe ramię wisi z dwóch stron: z przodu i z tyłu. Oznacza
ona, że diakoni nie pełnią posługiwania niewolniczego, ale wolne. To, czemu oni służą,
prowadzi do wolności tych, którzy należą do domu Pańskiego – Kościoła. Diakoni nie
noszą stuły na szyi, opadającej do tyłu, bo noszą ją jak ludzie całkowicie wolni.
Noszą ja natomiast na ramieniu, bo są obarczeni służbą, ale ta stuła stanowi znak
wolności, do której my wszyscy, którzy uwierzyliśmy Chrystusowi, zostaliśmy powołani,
i do której spieszymy, aby wejść, by znaleźć się w domu Bożym, Kościele Boga żywego,
kolumnie i podparciu prawdy6.
Pan nasz uczynił dla nas rzeczy straszliwe
i my oczekujemy wykończenia Jego dzieła w świecie, kiedy On nadejdzie. Jednak już
od teraz przylgnęliśmy do Niego przez wiarę i już teraz staramy się tu, na ziemi,
aby się od Niego nie oddalić. Ta liturgia pomaga nam utwierdzić naszą wiarę w tę rzeczywistość,
która jest nam przedstawiona w postaci znaków, a która prowadzi do dóbr przyszłych.
Ten sakrament Eucharystii jest obrazem niewysłowionego planu Bożego, zrealizowanego
przez Chrystusa naszego Pana i przez niego dostrzegamy wydarzenia przeszłe. Tak więc
na widok kapłana przedstawiamy sobie w sercu naszym Chrystusa, który nas zbawia i
który daje nam życie wieczne przez tę ofiarę. Diakoni natomiast sprawiają, że zaczynamy
myśleć o mocach niewidzialnych wysłanych na służbę, które biorą udział w tej niewypowiedzianej
liturgii. To właśnie diakoni przynoszą i rozkładają na ołtarzu oznaki ofiary, i ten
moment podsuwa tym, którzy się jej przyglądają, wizję kształtującą się w swojej straszliwej
realności.
Te znaki sprawiają, że myślimy o Chrystusie prowadzonym na mękę.
Za chwilę będzie On jakoby rozciągnięty na ołtarzu, aby zostać złożony w ofierze.
Gdy w świętych naczyniach i w kielichu jest przynoszona ofiara, która ma zostać złożona,
to sam Chrystus podąża ku swojej męce. Z pewnością to nie są Żydzi, którzy Go prowadzą,
bo nic złego nie może być wspomniane w symbolach, które wyrażają nasze życie i nasze
zbawienie. Ale raczej przywołuję się tu na pamięć duchy niewidzialne, wysłane na posługę,
które były obecne i które służyły w dniu Jego męki. One były obecne w czasie całej
misji Chrystusa, wspierały Go w Jego służbie, szczególnie – powtarzam – w godzinie
Jego męki.
Skoro więc Pan nasz, gdy zbliżała się Jego męka, modlił się pełen
lęku, wtedy stanął przy Nim anioł, przychodzący z nieba, który Go umacniał. I jak
ci, którzy zachęcają do walki atletów, tak anioł Go namaszczał, aby Go wesprzeć przy
znoszeniu utrapień i prosił Go, aby On nie osłabł. Mówił Mu, że Jego męka w porównaniu
z zyskiem, który z niej wypływa, jest krótka, a niewysłowiona chwała zostanie Mu dana
natychmiast po męce i śmierci, a przez nią przyniesie dobra ogromne, nie tylko ludziom,
ale także całemu stworzeniu. Trzeba więc zrozumieć, że diakoni przynoszący ofiarę,
zajmują miejsce tych duchów służących Mu, z tą jednak różnicą, że w znakach tylko
wysyłają Chrystusa na mękę7.
1. Hbr 1,14.
2.
Mt 4,11.
3. J 1,51.
4. Łk 2,14.
5. Rz 11,13.
6. Por.
1 Tm 3,15.
7. Eucharystia pierwszych chrześcijan, Kraków 1987, 295-299.