2010-02-08 16:47:43

Indie: pojednanie owszem, ale w sprawiedliwości


O rzeczywiste poszanowanie swych praw zaapelowały do indyjskich władz za pośrednictwem unijnych obserwatorów ofiary antychrześcijańskich pogromów w stanie Orisa. Ich żądania są bardzo proste: dom i praca. Jednak jak podkreśla abp Raphael Cheenath, piętnaście miesięcy po pogromach wciąż są one dalekie od zrealizowania.

Hierarcha oskarżył władze stanowe o spowalnianie procesów przeciwko sprawcom antychrześcijańskiej przemocy, a także o niedotrzymanie danego słowa, gdy chodzi o odbudowę zniszczonych domów i kościołów. Wciąż kilkadziesiąt tysięcy osób mieszka w prowizorycznych obozach dla uchodźców lub wręcz w lasach, ponieważ fundamentaliści grożą im śmiercią, jeśli przed powrotem do swych wiosek nie przejdą na hinduizm.

Dowodem świadczącym o kulejącej sprawiedliwości jest to, że unijni obserwatorzy, którzy przebywali w Orisie nie zostali wpuszczeni na rozprawę sądową. Oficjalnym motywem była troska o ich bezpieczeństwo, w rzeczywistości zaś chodziło o to, by ukryć prawdę o przebiegu spraw sądowych przeciwko sprawcom pogromu. Na ponad 3200 zgłoszonych przez ofiary oskarżeń policja przyjęła tylko 832. Do tej pory ukarano zaledwie 89 osób, a uniewinniono co najmniej 251, choć o ich winie jednoznacznie mówiły zeznania świadków. Abp Cheenath podkreśla, że Kościół robi wiele, by pomóc wiernym jednak nie ma wystarczających środków, by wszystkim odbudować domy nie mówiąc już o możliwości znalezienia pracy, czy zapewnienia bezpieczeństwa.

bz/ rv








All the contents on this site are copyrighted ©.