Abp Vincent Nichols: Niedawne badania ukazały wielką różnorodność wspólnoty
katolickiej, a także wielki wzrost liczbowy, którego nie byliśmy w pełni świadomi.
Jest ona zróżnicowana pod względem sposobu praktykowania wiary. Chodzi tu zwłaszcza
o zróżnicowania wiekowe. Starsi praktykują bardziej regularnie, młodzi mniej regularnie,
ale co ciekawe, nie mniej gorliwie. Inna ważna sprawa to fakt, że życie religijne
jest silniejsze w wielkich miastach, niż w regionach wiejskich, gdzie kapłani są coraz
starsi i gdzie wierzący napotykają coraz większe trudności. Badania pokazały też,
że katolicy w porównaniu do innych grup społecznych są bardziej zaangażowani w promowanie
sprawiedliwości społecznej. I to jest bardzo pozytywne. Świadczy bowiem, że społeczne
nauczanie Kościoła ma także swój praktyczny wymiar. Istnieje wiele pozytywnych rzeczy,
o których można by tu opowiedzieć, jak również wiele problemów, które dla wszystkich
są zrozumiałe.
- Dzięki napływowi migrantów, między innymi z Polski,
Kościół staje się wspólnotą wielonarodową. To niewątpliwie jest wielkim wyzwaniem.
Jak sobie z tym radzi?
Abp Vincent Nichols: Myślę, że jako Kościół
radzimy sobie z tym bardzo dobrze. Większość parafii, przynajmniej tych wielkomiejskich,
jest dość zróżnicowana pod względem etnicznym. Odznaczają się one jednak głęboką jednością,
która wynika ze wspólnej wiary w Chrystusa i wspólnej katolickiej tożsamości. I muszę
też przyznać, że przybysze z zagranicy wnoszą też wiele wigoru i świeżości do naszego
angielskiego katolicyzmu. Zdarzają się trudności, ponieważ niektórzy, ze zrozumiałych
względów, chcą zachować własną tożsamość i własne obrzędy liturgiczne. Jednakże w
większości wypadków radzimy sobie naprawdę dobrze i udaje się nam wypracować dobrą
równowagę między integracją w jednej wspólnocie liturgicznej i uznaniem faktu, że
ostatnim miejscem, w którym człowiek wyzbywa się swego ojczystego języka jest właśnie
modlitwa. Musimy uszanować to głębokie pragnienie duchowe, by wyrażać swą wiarę we
własnym języku ojczystym.
- Wspomniał Ksiądz Arcybiskup o zaangażowaniu
katolików w promowanie sprawiedliwości społecznej. Kościół posiada też wiele organizacji
charytatywnych. Jak jego działalność na tym polu jest oceniana przez samo społeczeństwo?
Abp
Vincent Nichols: Myślę, że ta działalność jest oceniana pozytywnie, ale nie zawsze
jest utożsamiana z Kościołem. Widzimy bowiem, i bardzo ciężko jest się z tym pogodzić,
że katolickie organizacje charytatywne rezygnują ze swej katolickiej tożsamości. Dzieje
się tak być może po to, by łatwiej otrzymać subwencje państwowe, by łatwiej znaleźć
pracowników albo nawiązać współpracę z innymi podmiotami. Nie chcę powiedzieć, że
w ten sposób zmieniły inspirację swej działalności, ale ich katolicki charakter, wyrażany
również w nazwie, staje się mniej wyraźny. Wydaje mi się, że jest to jeden z przejawów
szerszego problemu, z którym musimy się zmierzyć, a mianowicie obecności religii w
życiu publicznym.
- Wielka Brytania jest dziś jednym z najbardziej
zsekularyzowanych krajów Europy. Powiedział Ksiądz Arcybiskup niedawno, że zaprzedała
ona swą duszę wiedzy naukowej i materializmowi, ze szkodą dla religii. Jednakże rosnąca
popularność klasztorów wydaje się świadczyć o silnym pragnieniu życia duchowego. Co
robi Kościół w Anglii i Walii, aby na te pragnienia odpowiedzieć?
Abp
Vincent Nichols: Społeczeństwo brytyjskie to dość złożona rzeczywistość. Mówiąc
o zaprzedaniu swej duszy pozytywistycznej wiedzy, miałem raczej na myśli instytucje
niż społeczeństwo jako takie. Działalność instytucji nie odzwierciedla tu odczuć społecznych.
Myślę, że w tym kraju pojawia się niepewność co do tego, jakie ma być nasze społeczeństwo,
jakich wartości mamy się trzymać, jaką tożsamość pielęgnować... I zauważam coraz większe
otwarcie na wymiar religijny, również w kontekście tej debaty, ponieważ religia pozwala
nam radzić sobie z tą niepewnością, otwierając nas na Nieskończone, na pozytywne myślenie
i na świadomość, że nie znamy i nie kontrolujemy wszystkiego. My natomiast jako Kościół
chcemy być w pełni obecni w tej debacie publicznej i staramy się rozbudzać życie duchowe
mieszkańców naszego kraju. W tym celu przygotowaliśmy na przykład szereg inicjatyw
na Wielki Post. Jedną z nich jest kolejna edycja książeczki pt. „Chodź ze mną”, która
zawiera medytacje na każdy dzień. W ubiegłym roku rozeszła się ona w nakładzie 300
tys. egzemplarzy w kraju i zagranicą.
- Porozmawiajmy teraz o relacjach
ze Wspólnotą Anglikańską. Publikacja konstytucji apostolskiej Benedykta
XVI Anglicanorum coetibus wzbudziła pewne napięcia. Jak zareagowali
angielscy katolicy na tę inicjatywę Ojca Świętego? Wzmocniła ona dialog
z anglikanami czy wręcz przeciwnie, przyhamowała go?
Abp Vincent
Nichols: Myślę, że teraz reakcje na Anglicanorum coetibus są już bardziej
wyważone. Na początku były one bardzo silne, niekiedy przesadne, zwłaszcza w mediach.
Teraz staramy się to uregulować i rozważyć w modlitwie. Konferencja episkopatu powołała
specjalną komisję, która przygotowuje kolejne kroki. Z naszej strony jest pełna otwartość.
Wiem, że również Wspólnota Anglikańska potrzebuje czasu, aby to przemodlić i rozważyć,
jak odpowiedzieć Papieżowi. Myślę, że aby dobrze zrozumieć tę papieską inicjatywę,
trzeba ją postrzegać razem z ogłoszeniem rozpoczęcia trzeciej fazy dialogu międzynarodowej
komisji anglikańsko-katolickiej. Sądzę, że te dwie rzeczy są ze sobą powiązane. Odpowiedź
Ojca Świętego na prośby anglikanów z całego świata, którzy garną się do Kościoła katolickiego,
była silnym i pozytywnym bodźcem dla dialogu z anglikanami. Jak stwierdziliśmy wraz
anglikańskim arcybiskupem Canterbury we wspólnym oświadczeniu, ten akt Stolicy Apostolskiej,
kończy pewien okres niepewności. W tym sensie było to wydarzenie, które odbije się
pozytywnie na dialogu, zarówno na całym świecie, jak i w naszym kraju.
-
Inne wyzwanie dla Kościoła katolickiego w Anglii i Walii to dialog z innymi
religiami, a w szczególności z islamem. Jako arcybiskup Birmingham miał Ksiądz Arcybiskup
na tym polu bardzo pozytywne doświadczenia. Co jest największym wyzwaniem dla
tego dialogu?
Abp Vincent Nichols: To bardzo delikatna i trudna
kwestia, i to z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że postrzeganie islamu przez opinię
publiczną jest bardzo wypaczone, również z winy mediów, które w sposób przesadny koncentrują
się na radykalnych nurtach islamu. Myślę, że muzułmanie w tym kraju uczynili bardzo
wiele, aby dać głos nurtom bardziej umiarkowanym, reprezentującym większość wyznawców
tej religii. I trzeba im w tym pomagać. Druga trudność to zróżnicowanie samych wspólnot
muzułmańskich w tym kraju i sama natura islamu, który nie posiada władzy centralnej
i jednego zwierzchnika. A zatem kiedy mówimy o wspólnocie muzułmańskiej, nie jest
to wspólnota jednolita, lecz bardzo zróżnicowana. W Birmingham, gdzie było to trochę
mniej złożone, ponieważ istnieje tam główny meczet, byliśmy jednak świadomi, że w
islamie istnieją pewne aspekty, z którymi nie możemy się zgodzić. W Londynie sytuacja
jest o wiele bardziej złożona, ponieważ istnieją tu różne nurty islamu, zróżnicowane
nie tylko pod względem wiary, ale innym. To są realne problemy. Jednakże obecność
islamu w tym kraju, podobnie zresztą jak i sikhizmu, jest bardzo znacząca. Religie
te sąsiadują z innymi wspólnotami, które są o wiele starsze, jak żydzi czy chrześcijanie.
-
Konferencja Episkopatu Anglii i Walii pracuje podobno nad dokumentem o dialogu
międzyreligijnym. Czy to prawda?
Abp Vincent Nichols: Tak, to prawda.
W zasadzie już kończymy pracę nad tym dokumentem. Ale nie wiem, kiedy zostanie opublikowany.
Ma on być przewodnikiem dla angielskich katolików, aby w sposób pozytywny i rozsądny
angażowali się w dialog międzyreligijny na różnych poziomach. Myślę, że będzie to
cenny wkład w tej tak ważnej dziedzinie.
- Kościół w Wielkiej Brytanii
jest też bardzo zaangażowany na polu edukacji. Szkoły katolickie są bardzo pozytywnie
oceniane również przez rodziny niekatolickie, ze względu na wysoki poziom nauczania
i na wartości, które proponują. Niektórzy politycy i media oskarżają jednak szkolnictwo
kościelne o dyskryminację na tle religijnym. Jak by Ksiądz Arcybiskup
odpowiedział na te krytyki?
Abp Vincent Nichols: Powiedziałbym
tak: proszę spojrzeć na fakty, na dane statystyczne. Nie mamy powodu do wstydu. W
ostatnich latach szkoły katolickie miały doskonałe wyniki. Możemy też pokazać, że
są bardzo zróżnicowane zarówno pod względem etnicznym, jak i społecznym. Inspekcje
szkolne wykazały, że u nas lepiej przebiega integracja, że bardziej szanuje się osobę.
Statystyki pokazują również, że inicjatywy podejmowane przez szkoły pozytywnie wpływają
na spójność społeczeństwa. Pozytywną ocenę wystawił też nam niedawno minister edukacji.
Stwierdził, że katolickie szkoły są istotnym elementem systemu edukacji w tym kraju.
Jesteśmy więc dumni z pracy naszych nauczycieli i jesteśmy też otwarci na współpracę
z lokalnymi władzami oświatowymi oraz rządem centralnym.