Choć sytuacja w nigeryjskim mieście Jos po ostatnich krwawych starciach wydaje się
pod kontrolą, to jednak nadal w kraju jest niespokojnie. Setki ciał dzieci, kobiet
i mężczyzn znaleziono w studniach i kanałach w pobliżu wioski Kuru Karam. Czynnikiem
etnicznym, społecznym, czy politycznym bardziej, niż religijnym, tłumaczy tą tragedię
katolicki arcybiskup Jos, Ignatius Ayau Kaigama.
„W tej chwili kryzys powiedziałbym,
że się uspokaja – powiedział Radiu Watykańskiemu hierarcha. – W obszarze, gdzie doszło
do zamieszek rozmieszczono siły wojskowe i policyjne przysłane przez rząd federalny.
Atmosfera uspokoiła się. Ludzie rozpowiadają jednak niesprawdzone pogłoski, czym przyczyniają
się do wzrostu lęku, napięcia i niepokoju. Również poprzednio nieprawdziwe informacje
podgrzały tylko sytuację już pełną niepewności. W ten sposób doszło do tragedii. Niektórzy
młodzi ludzie, słuchając tych opowieści, szukali odwetu zupełnie bez świadomości faktów.
Do ich zemsty doszło kosztem niewinnych i bezbronnych, zarówno chrześcijan, jak i
muzułmanów. Teraz strach rozsiewany jest na terenach wiejskich, gdzie te pogłoski
nadal krążą, powodując u wielu niepokój i napięcia”.
Odpowiedzialnością za
krwawe zamieszki w Nigerii abp Kaigama obarczył przede wszystkim rząd. Władze nie
potrafiły zapanować nad sytuacją, co doprowadziło do eskalacji konfliktu etnicznego.
Drugim odpowiedzialnym za tę afrykańską tragedię są media. Chrześcijanie w tym kraju
nie posiadają do nich dostępu. Natomiast jeśli się mówi o wyznawcach Chrystusa, to
najczęściej dziennikarze nie trzymają się faktów i malują obraz chrześcijaństwa agresywnego,
który nie ma nic wspólnego z prawdą. Zdaniem nigeryjskiego hierarchy, relacje medialne
z Jos często podgrzewały atmosferę koncentrując się na podwyższeniu oglądalności kosztem
ludzkiej tragedii.
O tym, że sytuacja w Nigerii jest wciąż daleka od normalności
świadczy wczorajsze uprowadzenie dla okupu anglikańskiego biskupa na południu kraju.
Do wydarzenia doszło w mieście Benin City, stolicy stanu Edo. Ofiarą jest ordynariusz
tamtejszej diecezji anglikańskiej, bp Peter Imasuen, a porywacze żądają okupu równowartości
100 tys. dolarów.