Okres patrystyczny zostawił kilka traktatów o kapłaństwie i kapłanach
oraz bardzo wiele tekstów na ten temat, rozrzuconych po listach, kazaniach, traktatach
i innych utworach.
Jeśli chodzi o traktaty to najważniejszym jest piękny,
krótki dialog O kapłaństwie pióra św. Jana Chryzostoma, w którym broni swej
ucieczki przed kapłaństwem (lub biskupstwem) – często bowiem w tekstach Ojców trudno
jest odróżnić, czy jest mowa o kapłaństwie czy biskupstwie – na tej kanwie mówi o
wielkości tego sakramentu. Jan jednak nie jest pierwszy: wielki doktor Kościoła św.
Grzegorz z Nazjanzu, o pokolenie starszy od Jana, w homilii o powrocie z Pontu rozwija
temat kapłaństwa; na niej także oparł się św. Jan Chryzostom. W tym niemalże czasie
na Zachodzie, św. Ambroży, biskup Mediolanu pisze rozprawę O obowiązkach kapłanów
wzorując się na sławnym dziele Cycerona O obowiązkach. W końcu epoki patrystycznej,
św. Cezary z Arles w swoim długim przemówieniu do biskupów rozwija praktyczne aspekty
kapłaństwa. Okres patrystyczny zamyka arcydzieło duszpasterskie Księga reguły pasterskiej
papieża, św. Grzegorza Wielkiego – podręcznik teologii pasterskiej dla kapłanów. To
ostatnie dzieło i Dialog o kapłaństwie św. Jana Chryzostoma cieszyły się ogromną
popularnością w wiekach późniejszych i stanowiły, i stanowią po dziś dzień kanon lektury
duchownej dla kapłanów. Dodajmy, że wszystkie wyżej wymienione dzieła posiadamy w
przekładach polskich.
Obok tych utworów o kapłaństwie temat ten występuje
często w całej literaturze patrystycznej, od jej najstarszych zabytków, to jest od
listów św. Ignacego; wiele miejsca poświęca mu Orygenes, św. Ambroży, św. Augustyn
– jak choćby w sławnej Homilii o pasterzach – dziś w Brewiarzu kapłańskim,
w której komentuje tekst Ezechiela o pasterzach. Dalej św. Hieronim w liście do Nepocjana
daje rady kapłanowi; Izydor biskup Peluzjum poświęca temu tematowi sporo miejsca w
swoich listach. Opinie te były często bardzo osobiste i pełne gorliwości.
A
jednak na podstawie tych licznych bądź co bądź utworów czy fragmentów utworów trudno
jest opracować dokładnie rozwój teologii kapłaństwa, która mimo licznych świadectw
o kapłaństwie, pozostawia wiele luk i niejasności. A dzieje się to dlatego, że ogromna
większość tych tekstów porusza raczej problematykę praktyczną niż teoretyczną. Są
to bowiem – jak się przekonamy – wskazówki dla biskupów, kapłanów i diakonów dotyczące
ich postępowania roli w kościele. Tekstów dogmatycznych, dotykających istoty sakramentu
jest bardzo niewiele i dogmatycy muszą wyciągać wnioski z tych tekstów pastoralnych,
których terminologia bywa płynna.
W trakcie dziejów Kościoła pojawiają się
różne problemy związane z kapłaństwem wobec dyskusji toczonych w tamtych czasach,
a więc jakim ma być kapłan – dziś powiedzielibyśmy było to poszukiwanie modelu kapłana.
Jak odnosić się do niegodnych kapłanów? Jak pogodzić niegodność kapłana z godnością
sakramentu, a co za tym idzie – czy kapłan niegodny może sprawować ważnie sakramenty;
ten ostatni problem nabrał tragicznej ostrości w aferze donatystów afrykańskich w
IV/V wieku, którzy twierdzili, że tylko godny kapłan sprawuje ważnie sakramenty, podczas
gdy niegodny kapłan nie może ich sprawować ważnie. Niemałym problemem była – gdy zaczęło
się rozwijać życie zakonne – sprawa pogodzenia życia aktywnego kapłana z kontemplacją
i życiem modlitwy, koniecznymi przecież dla skutecznego wypełniania powołania kapłańskiego.
Stąd ucieczki mnichów przed biskupami, którzy mogliby ich wyświęcić, częste wśród
mnichów egipskich. Jest to zresztą stary problem starożytności pogodzenia życia czynnego
i kontemplacji (gr. bios theoretikos i bios praktikos).
Czy do
tych tekstów warto powracać? Pytanie powraca, ilekroć sięgamy do tekstów Ojców Kościoła.
Warto, i to z wielu powodów.
Po pierwsze przekonujemy się, że te same problemy
nurtowały ludzi starożytnych i nas, a więc rozdarcie pomiędzy godnością sakramentu
a niegodnością nas samych, słabość ludzka (powtarzają się te same grzechy kapłańskie,
które i dziś nas oburzają: pycha, nieczystość, pazerność – by wymienić te tylko i
wiele innych). Ciekawym jest, jak starożytni zwalczali je – może to być dla nas wzorem.
To,
co bardzo mocno podkreślają autorzy to waga Słowa Bożego i głoszenie go – do tej funkcji
trzeba się pilnie przygotować przez lekturę Pisma św., studium, modlitwę: na nie nigdy
nie może kapłanowi zabraknąć czasu.
Niech nas nie myli słowo „biskup” często
występująca w tych tekstach. Diecezje wspomnianych tu często biskupów ówczesnych bywały
wielkości współczesnych większych parafii: a więc biskup wprawdzie jest biskupem,
ale funkcyjnie odpowiada dzisiejszemu proboszczowi. Widać tu jednak zmiany, jakie
dokonały się współcześnie, kiedy biskupi rządzą wielkimi diecezjami. Otóż nasi pisarze
wymagają, by byli oni nie tyle sprawnymi zarządcami, ile ojcami duchownymi wiernych,
dla których mieliby oni pełny czas, stąd konieczność uwolnienia ich od administracji.
Czy nie tego samego chcielibyśmy widzieć i dziś u biskupów i kapłanów.
Teksty
tu podane liczą sobie nieraz półtora tysiąclecia, a niektóre są starsze. Stąd też
inne pojęcia i inny sposób określania pewnych prawd, inne słownictwo; często nieznośne
szukanie sensu duchowego danego zwrotu biblijnego; często odwołania do Biblii, które
dla nas, nieobcujących z Biblią tak jak oni, są trudne do uchwycenia.
Staraliśmy
się wybrać różnorodne teksty. Uderza fakt rzadkiego cytowania dwóch klasycznych dzieł:
O Kapłaństwie św. Jana Chryzostoma i Księgi reguły pasterskiej św. Grzegorza
Wielkiego. Powód jest prosty: obydwa dzieła są niedawno wydane i dostępne w księgarniach:
dzieło Jana Chryzostoma wydała krakowska Emka, dzieło Grzegorza Wielkiego – Tyniec.
Wszystkie
teksty tu podane uległy nieznacznej adiustacji dla uczynienia ich bardziej czytelnymi.
Nie są to bowiem teksty łatwe, jak zresztą wszystkie teksty Ojców Kościoła. Należy
więc je czytać wolno, starać się zrozumieć tok myślenia, często odmienny od tego,
do którego przywykliśmy – co nie znaczy bynajmniej, że jest gorszy – i wtedy dopiero
odkryjemy skarby w nich zawarte.