Okruchy Ewangelii - Druga Niedziela po Bożym Narodzeniu
Betlejem stało się namiotem spotkania Boga i człowieka
Posłuchaj rozważania:
W okresie
Bożego Narodzenia jedną z częściej powtarzanych prawd jest ta, że Słowo stało
się ciałem i zamieszkało między nami. Św. Jan w Prologu do swojej
Ewangelii, który rozważamy w tę niedzielę, pozwala nam przeniknąć w głąb tej prawdy
i poznać dokładniej jej treść. Podobnie jak w okresie przedświątecznym jest nam dane
poznać genealogię wcielenia Syna Bożego, która ma swoje ludzkie korzenie w rodzie
dawidowym, tak tu mamy do czynienia ze swego rodzaju genealogią duchową Słowa. Czytamy:
„Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo. Ono było na początku
u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało”
(J 1,1-3).
Słowo, w które pragniemy się wsłuchać, przenosi nas w czasy odległe,
aż ku początkom stworzenia. Ewangelista Jan wskazuje, że Słowo obecne przy stwarzaniu
świata jest samą mocą stwórczą Boga, jest Jego działaniem, jest mądrością, która sprawia,
że stworzenie pod Jego wpływem nabiera kształtów, konkretnych form, piękna i harmonii.
To dzięki Niemu zaistniał świat i wszelkie stworzenie.
Na przestrzeni późniejszych
dziejów Słowo stało się mądrością starców, proroków i patriarchów, którzy z woli Boga
i w Jego imieniu przewodzili Narodowi Wybranemu na drogach ziemskiego pielgrzymowania.
Ale to Bogu nie wystarczało, nie zadowalał się On komunikowaniem ze swoim ludem za
pośrednictwem swoich wybrańców, dlatego zapragnął zamieszkać osobiście pośród swojego
ludu. Św. Paweł trafnie ujął tę prawdę w Liście do Hebrajczyków, gdy mówi: „Wielokrotnie
i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do Ojców przez proroków, a na koniec przemówił
do nas przez swojego Syna” (1,1).
Św. Jan w Prologu zwraca uwagę właśnie na
tę prawdę, stawiając ją jako punkt centralny swojej Ewangelii i całej historii zbawienia
człowieka. Mówi: „Słowo stało się ciałem i zamieszkało pośród nas. I oglądaliśmy Jego
chwałę” (J 1,14). A to oznacza, że Słowo, objawiające się na różne sposoby od początku
dziejów poprzez całą historię, z chwilą wcielenia zamieszkało osobiście na zawsze
pośród nas. Betlejem stało się namiotem, w którym zamieszkał Syn Boży, namiotem, do
którego każdy człowiek może wejść i z Nim rozmawiać. W ten sposób wcielenie Słowa
stało się punktem zwrotnym w historii zbawienia, bowiem od tego momentu już nie jest
“u Boga”, lecz „u ludzi”, przyjęło konkretną postać ludzką, ze wszystkimi jego uwarunkowaniami,
za wyjątkiem grzechu. Przyjęło postać człowieka, aby z człowiekiem i całą ludzkością
nawiązać dialog, posługując się tym samym językiem, tą samą kulturą, tymi samymi gestami.
Odtąd człowiek już nie może powiedzieć, że nie rozumie języka Boga i nie rozumie,
co Bóg do niego mówi.
Ewangelista Jan z nutą goryczy stwierdza jednak, iż
mimo nowej obecności Boga człowiek pozostaje często obojętny na tę obecność, o czym
świadczą słowa: „Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go
nie poznał” (J 1,10). Poznanie w rozumieniu biblijnym nie oznacza tylko i wyłącznie
wysiłku umysłowego, zdolności intelektualnej do zgłębienia prawdy, lecz wskazuje na
coś znacznie więcej. Oznacza ono zmianę całej moralnej postawy człowieka wobec miłującego
Boga, który się objawił. Spotkanie ze Słowem powinno przemienić człowieka, uczynić
go stworzeniem podobnym do Syna Bożego. Powyższa prawda mówi nam również, jak bardzo
Bóg pragnie pozostawać blisko człowieka, tworzyć z nim wspólnotę, budować wspólnie
z człowiekiem środowisko, w którym człowiek mógłby nieustannie wzrastać, dojrzewać
w człowieczeństwie i świętości.
Konsekwencją rozpoznania obecności Słowa jest
nowe życie, o którym mówi Ewangelista: „Wszystkim tym, którzy Je przyjęli, dało moc,
aby się stali dziećmi Bożymi” (J 1,12). W niedawnych życzeniach bożonarodzeniowych
do pracowników Kurii Rzymskiej Benedykt XVI, nawiązując do narodzenia Syna Bożego,
mówił: „Betlejem zaprasza nas do przeżycia ogromnej miłości Boga, tego Boga, który
zstąpił z nieba i zbliżył się do każdego z nas, aby nas uczynić dziećmi swojej własnej
Rodziny” (Życzenia z 21 grudnia 2009 r.). Od tej chwili każdy z nas ma prawo czuć
się umiłowanym przez Boga, wyniesionym do godności dziecka Bożego. Miłość Boża jest
źródłem naszej odnowy duchowej, nowej nadziei i wiary, nowych perspektyw życia.
Poznałem
kiedyś pewnego księdza, miał na imię Jan. Jako młody chłopak przyjechał do Włoch w
poszukiwaniu pracy. On i cała jego rodzina była muzułmańska. We Włoszech poznał kolegów,
którzy byli katolikami. Uderzyła go ich inność, ich życzliwość, gotowość pomocy. Zaczął
zastanawiać się, stawiać sobie pytania, dociekać, zaczął poznawać ich wiarę, w końcu
sam przyjął chrzest. Szybko uświadomił sobie, że w jego życiu zaszła jakaś wielka
zmiana, poczuł nieopisaną wewnętrzną radość i pokój, był świadomy, że Ktoś wszedł
w jego życie. Potem wstąpił do seminarium duchownego i mimo sprzeciwy całej rodziny
muzułmańskiej został kapłanem. Kiedy mi to opowiadał widziałem w jego oczach wzruszenie,
które w dużym stopniu udzielało się i mnie. Dzisiaj jest kapłanem, który stara się
pomóc innym w dotarciu do Prawdy i poznaniu Słowa Bożego, które stało się ciałem.
Stara się im pomóc, aby i oni mogli doświadczyć mocy słów: “Wszystkim tym, którzy
Je przyjęli dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi”.