Kolejne, zmasowane zamachy na chrześcijańskie świątynie w Iraku mają jasno określony
cel. Chodzi o to, by nas upokorzyć i zastraszyć. My tymczasem pamiętamy, że jesteśmy
w Iraku od czasów apostolskich, 600 lat dłużej niż muzułmanie. I tu zostaniemy, bo
to jest nasza ojczyzna, w której mamy głosić Dobrą Nowinę – powiedział agencji Fides
bp Shlemon Warduni z Bagdadu. Odbywa on podróż po Europie, by przypomnieć o coraz
trudniejszej sytuacji chrześcijan w Iraku.
Dla nas Boże Narodzenie będzie chwilą
krytyczną – wyznaje bp Warduni. W czasie głównych świąt nasilają się bowiem zamachy
i upokorzenia. Narasta strach i kolejni chrześcijanie podejmują decyzję o wyjeździe.
Do tej pory wspólnota wierzących zmniejszyła się już o jedną trzecią – mówi iracki
hierarcha. Jego zdaniem w Iraku coraz trudniej o nadzieję. Codzienne życie staje się
bowiem coraz bardziej nieznośne. Brakuje nie tylko bezpieczeństwa, ale też podstawowych
służb socjalnych, jak opieka zdrowotna czy oświata. Stąd apel pomocniczego biskupa
Bagdadu, aby chrześcijanie na całym świecie nie zapominali o prześladowanych braciach
i okazali im konkretną pomoc, również w odbudowie świątyń zniszczonych w ostatnich
zamachach.