2009-12-19 17:05:29

Okruchy Ewangelii - IV Niedziela Adwentu


Ain-Karim jest przystankiem wiary i zawierzenia Bogu

Posłuchaj rozważania: RealAudioMP3

„Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona… Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana” (Łk 1,41-42. 45).

Po zwiastowaniu Maryja z pośpiechem rusza w drogę z Nazaretu do Ain-Karim, położonego blisko Jerozolimy, gdzie mieszka Jej krewna Elżbieta, z rodu kapłańskiego, z której Pan Bóg zdjął hańbę niepłodności, dając jej w wieku podeszłym syna. Z woli Bożej nadano mu imię Jan. To nie kto inny, ale sam Jan Chrzciciel, o którym mówiła nam Ewangelia z ubiegłej niedzieli.

Maryja przybywa do Ain-Karim, aby obwieścić Elżbiecie, że za sprawą Ducha Świętego poczęła i wkrótce zostanie Matką Syna Bożego. Na te słowa poruszyło się dzieciątko w łonie Elżbiety i pod tchnieniem Ducha Świętego wydała okrzyk: Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona”.

Spotkanie Maryi i Elżbiety przesycone jest głębią wiary i ufności, że spełnią się słowa obwieszczone przez Pana. Obie doznały nawiedzenia Bożego, obie też przyjęły z ufnością wolę Bożą. Wielka prostota i głęboka pokora Maryi świadczą, że to nie tyle Ona weszła w świat Boga, ile, że pozwoliła, aby sam Bóg wszedł w jej świat i w jej życie. Bóg ustanowił w niej godne dla siebie mieszkanie, aby w ten sposób zapewnić sobie na stałe miejsce pośród nas.

Żywa wiara pozwala Elżbiecie zrozumieć wyjątkowy plan, jaki Bóg realizuje przez Maryję, dlatego wydaje ona okrzyk i mówi: „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana”. W jej słowach wyczuwa się nutę zażenowania połączonego z poczuciem niegodności, ale też i wdzięczność, że to właśnie do niej Maryja przynosi w swoim łonie Syna Bożego, dlatego z wielką pokorą i uniżeniem wyznaje: „A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?”. Maryja niesie światu Zbawiciela, a ona, Elżbieta, do niedawna upokorzona niepłodnością, teraz jest pierwszą osobą, do której został zaniesiony Jezus.

Podróż Maryi do Ain-Karim jest też pierwsza podróżą „misyjną” samego Jezusa ku człowiekowi i całej ludzkości, jest zapoczątkowaniem misji, która wypełni później całe Jego życie.

W naszym adwentowym czuwaniu, Ain-Karim zatem jawi się jako przystanek obowiązkowy, gdzie Maryja chce mi powiedzieć, że tak jak w Jej życiu, tak i w moim mogą dokonać się „wielkie rzeczy”, trzeba tylko otworzyć się na Słowo Boże, które staje się Ciałem. Ona chce mi towarzyszyć w drodze na spotkanie z Jezusem, Jej Synem.

Ktoś kiedyś powiedział, że „drogowskaz ma tylko wtedy sens, gdy miejscowość, którą wskazuje, rzeczywiście istnieje”. Wobec bliskiego już Bożego Narodzenia, Ain-Karim jest więc pewnym drogowskazem i przynaglającym zaproszeniem skierowanym do każdego z nas, aby kontemplując Maryję i Elżbietę uczyć się od nich odczytywania planów Bożych oraz przyjmowania ich z wiarą i ufnością, pozwalając Bogu, aby je w nas i przez nas realizował.

Sługa Boży, kard. Wyszyński w jednym ze swoich kazań mówił: „Nie wystarczy w Boga wierzyć, trzeba jeszcze Bogu … zawierzyć!” (Miłość na co dzień, cz. I, Rzym 1971, s.31). Ain-Karim jest przystankiem wiary i zawierzenia Bogu. Jest on nader potrzebny człowiekowi zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy tak trudno zawierzyć do końca Bogu. Współczesny świat kreuje mentalność, według której, bardziej niż w Bogu, zabezpieczenia naszego życia należy szukać w sukcesach, karierze, pieniądzach, interesach, znajomościach, przyjaźniach i we własnych zdolnościach. Temu, kto wybiera taką drogę, wydaje się często, że jest samowystarczalny. Zapomina jednak, że szczęście człowieka oparte tylko i wyłącznie na czysto ludzkim fundamencie zwykle trwa tak długo, jak długo nie pojawi się jakiś poważny problem lub dramat życiowy. Wtedy z przerażeniem uświadamia sobie, że to, w czym pokładał całą nadzieję, nie jest mu w stanie nic pomóc… Może niekiedy trzeba stracić całą nadzieję ludzką, aby na jej ruinach mogła zbudować swój fundament nadzieja nadprzyrodzona (Carvajal Francisco F., Rozmowy z Bogiem, tom I, Apostolicum, Ząbki 1997, s.167).

Ewangelia nawiedzenia, na szczęście dla zrozpaczonych, jest też Ewangelią nadziei. Uświadamia, że Bóg nie opuszcza nikogo, a narodzenie Jezusa w Betlejem jest tego niepodważalnym dowodem. Bóg przychodzi do każdego z nas, nie zważając na naszą małość i niegodność; przychodzi, aby tworzyć z każdym z nas Bożą rodzinę. Przybywa do nas zawsze na czas, nigdy za późno. Potrzebna jest tylko ufność i wiara Elżbiety. Spójrzmy zatem jeszcze raz na Maryję i na Elżbietę, które napełnione Duchem Świętym wyśpiewują Bogu hymn dziękczynienia za wielkie rzeczy, jakie uczynił w ich życiu. W ich obecności będzie łatwiej poczuć bliskość Jezusa, Syna Bożego, który stał się człowiekiem. Umocnieni ich doświadczeniem, nie ustawajmy w czuwaniu adwentowym, kierując swój wzrok ku grocie betlejemskiej, gdzie ma się narodzić Zbawiciel Świata, abyśmy mogli usłyszeć, że Słowo przyszło do swojej własności, a swoi Go przyjęli.

Tadeusz Wojda SAC








All the contents on this site are copyrighted ©.