Głosami lewicy hiszpański parlament przyjął w pierwszym czytaniu rządowy projekt ustawy
o aborcji. Cztery poprawki zgłoszone do całości projektu przez opozycję zostały odrzucone,
co pozwoli rządowi na dalsze kontynuowanie prac nad ustawą.
Rządowy projekt
przewiduje m. in. dokonanie aborcji w ciągu 14 tygodni bez żadnych ograniczeń oraz
możliwość, aby 16-latki zrobiły to bez zgody i wiedzy rodziców. Ten punkt budzi najwięcej
sprzeciwów, także wśród socjalistów. Minister równości, Bibiana Aído, broniąc ustawy
stwierdziła, że będzie szukała „równowagi” między różnymi stanowiskami grup parlamentarnych.
„Rządowi zależy jedynie na tym, aby kobiety [dokonywały aborcji] przy zachowaniu jak
największego bezpieczeństwa sanitarnego oraz aby nie poszły do więzienia”. Nadszedł
czas, aby „podjąć decyzję, czy powinniśmy sądzić kobiety” – powiedziała wyzywająco
Bibiana Aído. Zrównanie aborcji z innymi interwencjami chirurgicznymi ma na celu uniknięcie
za wszelką cenę „podziemia aborcyjnego i braku bezpieczeństwa” wobec kobiet. Tymczasem
od 1985 r., czyli od wejścia w życie w Hiszpanii pierwszej ustawy o aborcji, żadna
kobieta nie poszła do więzienia za dokonanie zabiegu. Socjaliści jednak jak zwykle
uciekają się do demagogii i straszenia prawicą i Kościołem. Minister równości już
zasłynęła wypowiedziami na temat braku podstaw naukowych, aby twierdzić, że ludzki
embrion jest człowiekiem. Rządowi zależy na szybkim tempie prac nad ustawą o aborcji.
Ma nadzieję, że zostanie ona przyjęta jeszcze w tym roku.
Tymczasem ponad 3
tys. naukowców, prawników i lekarzy zwróciło się z apelem do partii politycznych,
aby zezwoliły swoim członkom na głosowanie zgodnie z własnym sumieniem. Prawo do życia
nie jest kwestią wierzeń ani religii. Aborcja jest „przemocą wobec kobiety”, a rząd
chce przyjąć ustawę wbrew opinii społeczeństwa – podkreślają autorzy tej bezprecedensowej
inicjatywy w historii hiszpańskiej demokracji.