2009-11-26 17:48:32

Naukowcom potrzeba sumienia, a zwykłym ludziom świadomości problematyki bioetycznej - rozmowa z abp. Henrykiem Hoserem, przewodniczącym zespołu ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. bioetycznych


- Księże Arcybiskupie, co chwila w Polsce powraca sprawa regulacji prawnych dotyczących zapłodnienia in vitro, co chwila wracają w różnych częściach świata kwestie związane już to właśnie ze sztucznym zapłodnieniem czy w ogóle z manipulacjami dotyczącymi początku ludzkiego życia, albo innymi kwestiami, choćby żywności genetycznie modyfikowanej. To wszystko związane jest z biotechnologią. Czy nie znajdujemy się w obliczu jakiejś nowej rewolucji, wobec której Kościół potrzebuje jasnego głosu, jasnego zajęcia stanowiska?

Abp H. Hoser: Kościół jest świadom wszystkich przemian, które się dokonują w świecie. Dotyczą one bardzo różnych wymiarów ludzkiego życia, także w jego istnieniu biologicznym, dotyczą one również środowiska, w którym człowiek żyje. Myślę, że Kościół jest jedyną instytucją, która ma tak daleko zaawansowaną refleksję etyczną nad tymi problemami i tak jasno sformułowane stanowisko. Chciałbym podkreślić, że stanowisko Kościoła odnosi się do dwóch naczelnych kryteriów, do prawidłowego odczytania tego, kim jest człowiek? Czyli jaka jest specyficzna natura człowieka, a więc tego, co łączy wszystkich ludzi, bo wszyscy są w jakiejś mierze nośnikami tej natury.

Z drugiej strony Kościół odnosi się do światła prawa objawionego, które czerpie ze źródeł Objawienia i które jest światłem niezwykle ważnym, bo dopełniającym to spojrzenie na człowieka. W świetle kryteriów czysto ziemskich człowiek nie jest w pełni zrozumiały dla siebie i dla innych i stąd to podwójne odniesienie jest niezwykle ważne. Dlatego też Kościół ma wizję i człowieka i problemów, które go dotyczą i nie jest to wizja koniunkturalna. To jest postawa stała, powtarzana przez Kościół od lat, włączając oczywiście wszystkie nowe osiągnięcia techniki i nauki, które mają tendencję do coraz głębszego ingerowania w człowieka, w jego strukturę, w jego funkcje, w jego przeznaczenie i w relacje międzyludzkie.

- Tymczasem ci, którzy proponują tego rodzaju technologie, jak zapłodnienie in vitro, zarodkowe komórki macierzyste, mówią, że przecież to jest dla dobra człowieka. To ma uzdrawiać, leczyć z bezpłodności, z jakichś poważnych chorób. Czemu Kościół się sprzeciwia tak szczytnemu działaniu, tak wzniosłym intencjom?

Abp H. Hoser: To są hasła wskazujące na pewne dobra częściowe, które można osiągnąć za pomocą technologii. Ale nie mówią one o środkach, które do tego prowadzą. Na przykład prawo do dziecka. Dzisiaj podkreśla się w sposób niesłychanie afektywny, emotywny, jak trudna jest sytuacja kobiety, która nie ma dziecka i ma absolutne prawo do posiadania dziecka. Otóż, absolutnego prawa do posiadania dziecka nie ma. To jest zawsze prawo relatywne, które musi uwzględniać nie tylko dobro kobiety, jej sytuację życiową, ale również i przede wszystkim dobro tego dziecka. Dziecko nie jest przedmiotem do pocieszania, tylko jest człowiekiem do wychowania. I te warunki powinno mieć ono zabezpieczone żeby dorastać do swego człowieczeństwa. Poza tym każde dziecko, o czym się w tej dyskusji zapomina, ma prawo do jasnej genealogii i musi wiedzieć skąd pochodzi, kto jest jego matką, kto jest jego ojcem. I w związku z tym to pochodzenie biologiczne dopiero znajduje głębszy sens w wychowaniu dziecka, które jest rodzicielstwem duchowym każdego człowieka.

Na tym przykładzie chciałbym podkreślić, jak ważne jest zwrócenie uwagi na całość dobra człowieka, która kryje się w tych dobrach cząstkowych i w środkach, którymi się do tego dochodzi. Na przykład problem zdrowia odsyła nas do m.in. osiągnięć dzisiejszej transplantologii. Ale pojawia się pytanie o pochodzenie narządów do przeszczepu, pochodzenie tkanek: w jaki sposób są uzyskiwane, od kogo pochodzą i czy te przeszczepy nie są już jakimś nowoczesnym wyrazem kanibalizmu, kiedy pochodzą z nielegalnych źródeł, kiedy pobiera się je ze szkodą i wbrew woli dawców i gdzie pojawia się międzynarodowy rynek produktów ludzkich nie tylko częściowych, jak części organizmu czy płyny pochodzenia organicznego, ale również jest międzynarodowy handel komórkami rozrodczymi i embrionami. A więc jesteśmy w świecie zupełnie nieludzkim, kryjącym się pod tymi hasłowymi, końcowymi efektami, które się uzyskuje w sposób często niegodny człowieka i nieuczciwy, albo wręcz kryminalny.

- Dodajmy do tego jeszcze kwestię zarodkowych komórek macierzystych, która jako hasło pojawiła się w kontekście wielkich osiągnięć w przezwyciężaniu chorób wrodzonych, raka itd. Okazuje się, że są skuteczniejsze metody. Jak argumentować, gdy ktoś wysuwa taki problem, czy takie hasło wielkiej, szczytnej walki o zdrowie człowieka?

Abp H. Hoser: Konieczne jest znowu zwrócenie uwagi na całość sytuacji, w której uciekamy się do różnego typu terapii. Przede wszystkim, jeśli chodzi o zarodkowe komórki macierzyste. Te komórki pobiera się często kosztem życia ludzkiego embrionu, czyli tej najwcześniejszej fazy istnienia człowieka, po to, by leczyć starców na przykład chorych na choroby zwyrodnieniowe. Tymczasem jest możliwość pobierania komórek somatycznych, które mają równą potencjalność i też mogą się sprawdzić, aczkolwiek to jest jeszcze wszystko w stadium eksperymentalnym. I znowu jest problem źródła, skąd pochodzą dane komórki. Jeżeli to są komórki somatyczne, to oczywiście ich użycie jest zupełnie etycznie inaczej kwalifikowane niż komórki, które są pobierane kosztem życia drugiego człowieka.

- W Polsce powraca ciągle problem regulacji prawnej zapłodnienia in vitro. Przypomnijmy, na czym to zapłodnienie polega i na czym polega obiekcja Kościoła?

Abp H. Hoser: Cała debata bioetyczna w Polsce, która jest ogromnie spóźniona w stosunku do innych krajów, jest jakoś koncentrowana na jednym, wycinkowym zagadnieniu, aczkolwiek bardzo ważnym, jakim jest zapłodnienie pozaustrojowe, a więc właśnie in vitro, w laboratorium. Jest to wyjęcie bardzo ważnego wydarzenia, jakim jest poczęcie człowieka, ze środowiska ludzkiego do środowiska techniki. Jest to bardzo brutalna ingerencja w cały łańcuch przyczyn i skutków, a więc w zdolność przekazania życia przez samego siebie, poprzez własną płodność, zaistnienie tego życia w ciele matki i harmonijny rozwój tego życia w najlepszych warunkach, jakie sobie można wyobrazić. Mamy tu do czynienia z przeniesieniem zapłodnienia do środowiska zewnętrznego, kiedy jest ono przedmiotem manipulacji techników, jest obciążone bardzo poważnymi konsekwencjami ubocznymi, a mianowicie dużą śmiertelnością zapłodnionych w ten sposób komórek jajowych, a więc powstałej zygoty, i również z dużo większym ryzykiem wad dziecka, które w ten sposób jest poczęte. W związku z tym pojawia się bardzo groźnie brzmiąca procedura selekcji dzieci tych, które mogą żyć i tych, które będą skazane na śmierć...

- ...A więc eugeniki, tego widma z czasów drugiej wojny światowej...?

Abp H. Hoser: Tak, to jest to samo widmo, które przychodzi w otoczce scjentyzmu, a więc bardzo nobliwego dyskursu dotyczącego osiągnięć współczesnej medycyny. I oczywiście na drugim biegunie stawia się przeciwnika na pozycji tak zwanego Ciemnogrodu tak, jakby rezerwę jaką wyrażamy, zastrzeżenia etyczne, miały swoje uzasadnienie w niewiedzy i w ignorancji.

- Czy w tej sytuacji jest możliwy jakiś konsensus etyczny czy prawny?

Abp H. Hoser: Jest bardzo trudny do osiągnięcia. Są międzynarodowe próby stworzenia swego rodzaju prawa zasadniczego dotyczącego podstawowych kryteriów życia i zdrowia człowieka. Tak czynią to konstytucje poszczególnych krajów, które zabezpieczają te dobra podstawowe, jak na przykład prawo do życia. Problem polega oczywiście na tym, by jasno określić początek i koniec życia. I tutaj mamy rzeczywiście bardzo trudną i ostrą debatę etyczną i bioetyczną, kiedy próbuje się relatywizować te skrajne momenty istnienia człowieka w jego fazie biologicznego istnienia. Relatywizuje się na przykład wartość ontologiczną, bytową najwcześniejszej fazy człowieka, a więc embrionu, później płodu. Również bardzo mocno relatywizuje się wartość życia ludzkiego przy jego ustawaniu, przy końcu bytowania, w zaawansowanym wieku, czy w stanie poważnych chorób.

- Czy da się osiągnąć taki konsensus bez przyjęcia pewnych założeń dotyczących osoby ludzkiej, założeń związanych z Objawieniem? Czy da się na podstawie wyłącznie ludzkiej etyki, czy ludzkiej wyobraźni, intuicji, ustalić takie kryteria, które by zabezpieczały przed nadużyciami?

Abp H. Hoser: Powinno się do tego dążyć. Dzisiaj naczelnym problemem w dyskusji bioetycznej dotyczącej człowieka jest odpowiedzenie na pytanie: kim jest człowiek? Ponieważ tutaj pojawia się bardzo duże spektrum opinii, musimy być bardzo czujni, żeby tym opiniom nie ulegać i stać na stanowisku nienaruszalności bytowego istnienia człowieka. Dotyczy to również jego wymiaru biologicznego, ponieważ życie biologiczne jest substratem potencjalnego życia człowieka, później życia świadomego, czy też duchowego, które się ujawnia z czasem. Przecież istnienie człowieka jest procesem rozciągniętym w czasie i gdzieś ten proces się zaczyna i gdzieś się kończy. I jak długo będziemy poddawali w wątpliwość, powiedziałbym, sakralny charakter człowieka, który ma zupełnie wyjątkową pozycję w świecie – tej sakralności nie odnosimy do świata zwierzęcego, który przecież ma również bytowanie biologiczne, a jeśli chodzi o ssaki np. naczelne, to są one w jakiejś mierze modelem ciała ludzkiego – to tak długo będziemy brnęli w rozwiązania, które skierują się przeciwko człowiekowi.

- A co można powiedzieć naukowcom, przed którymi pojawia się tak olbrzymie spektrum możliwości i którzy stoją przed wielką pokusą, by z tego korzystać? Czy trzeba im więcej pokory?

Abp H. Hoser: Potrzeba im sumienia. Naszym zadaniem jest kształtowanie sumienia naukowców. Oni nie mogą ulegać tylko fascynacji możliwościami technicznymi. Sama technika, jak wiadomo, ma wartość ambiwalentną; może być użyta w dobrych i w złych celach, jak np. technika nuklearna. To samo odnosi się również do biotechnologii. Z drugiej strony musimy bronić człowieka medycyny i nauki przed pokusą merkantylizacji, a więc wyciągania korzyści finansowych z procedur i proponowanych możliwości technicznych, które są po prostu kapitałem obrotowym dla firm, dla ośrodków, które się zajmują pewnymi procedurami.

- Ksiądz Arcybiskup wspomniał o pewnym dosyć nagminnym stosowaniu wysokich tonów emocjonalnych przy dyskusji na tematy bioetyczne. Wydaje się jednak, że te emocje są obiektywne: kobieta, która chce mieć dziecko, małżeństwo, które chce mieć dziecko, chory, który chce wyzdrowieć. Myślę, że i duszpasterze stoją przed problemem, jak do takich ludzi się zwrócić?

Abp H. Hoser: Emocje towarzyszą naszemu życiu i wielkie emocje towarzyszą wielkim, heroicznym czynom. Ale towarzyszą one również czynom kryminalnym i stąd emocje nie są dobrym doradcą. Konieczny jest wysiłek obiektywizacji rzeczy. Nie możemy kreować etyki tylko afektywnej, która miałaby za cel pocieszenie ludzi w jakikolwiek sposób. To jest błędna droga. Natomiast musi w tej debacie pojawić się mądrość, która umie zrelatywizować właśnie emocje, która umie znaleźć dla nich miejsce. Emocje są sygnałem czegoś głębszego i cierpienie wynikające z niepłodności jest autentyczne. Nad tym cierpieniem należy się życzliwie pochylić. Jest to stan afektywny, który trzeba podjąć jako znak, jako wyzwanie i znaleźć rozwiązanie takiej sytuacji w odpowiedni sposób. Przecież zapłodnienie np. pozaustrojowe nie jest jedyną możliwością posiadania dziecka. Istnieje przecież adopcja. Świat jest pełen setek tysięcy sierot i te sieroty czekają na miłość, na rodziny, na opiekę. Dlaczego się nimi nie zainteresować?

- ...A ich los jest równie wzruszający, jak los bezpłodnych.

Abp H. Hoser: Jest bardziej dramatyczny, trudniejszy i na pewno jest to ogromne wyzwanie dla wszystkich, którzy mają serce, by sierotą się zająć. Proszę zauważyć, jaka to jest silna kategoria biblijna! W całej Biblii jest ogromny wysiłek postawiony na opiekę nad sierotą i wdową, a więc na tych, którzy są najbardziej pokrzywdzeni i najbardziej bezbronni.

- Rozmawiamy w kontekście zakończonego Synodu Biskupów dla Afryki. Także i na tym kontynencie pojawiają się problemy o charakterze bioetycznym. Mamy tam problemy z akceptacją bądź nieakceptacją nowych zdobyczy nauki, które czasem są po prostu eksperymentowane na tym młodym kontynencie.

Abp H. Hoser: Eksploatacja krajów biednych nie tylko dotyczy surowców mineralnych czy produktów ziemi, ale coraz częściej dotyczy produktów biopochodnych. A więc tam pozyskuje się krew i frakcje krwiopochodne, tam pozyskuje się organy do przeszczepów, tam eksperymentuje się, jeśli chodzi o zastosowanie nowych molekuł farmakologicznych, tam również eksperymentuje się nad pewnymi metodami leczenia, których nie proponuje się społeczeństwom krajów rozwiniętych ze względu na duże zabezpieczenia prawne, jakie tam istnieją.

- Czy jest ryzyko, że Afryka stanie się takim poligonem różnych podejrzanych technik, przed którymi te społeczeństwa z trudem się bronią, albo bronić się nie potrafią?

Abp H. Hoser: Nie tylko Afryka. To jest problem również Azji i też chyba niektórych krajów Ameryki Łacińskiej. To jest problem ludzi bezbronnych, którzy często sprzedają swoją krew czy zdrowe narządy po to, żeby przeżyć. To jest sytuacja niesłychanie dramatyczna i powinniśmy robić wszystko, żeby takie praktyki były nie tylko niedozwolone, ale również bardzo konsekwentnie ścigane.

- Mówiliśmy, że ta dyskusja bioetyczna w Polsce jest mocno spóźniona. Co powinien zrobić Kościół w Polsce, by uwrażliwić sumienia na tę problematykę tak bardzo drażliwą i tak bardzo obecną w debacie publicznej?

Abp H. Hoser: Konieczne są przynajmniej dwie rzeczy. Po pierwsze potrzebny jest bardzo intensywny wysiłek formacyjny przybliżający tę niezwykle skomplikowaną problematykę. Ludzie nie rozumieją terminów, których się używa w dyskusji bioetycznej. Otrzymują tylko wiadomości prasowe podane w sposób nie tylko uproszczony, ale też upiększony. Drugim wymiarem działań kościelnych jest na pewno modlitwa. Powinniśmy ją podejmować po to, by oświecić umysły i serca ludzi, którzy decydują o przyszłości naszego społeczeństwa.

Rozm. ks. T. Cieślak SJ, rv








All the contents on this site are copyrighted ©.