Patrzeć na prymat Piotrowy nie zapominając o perspektywie pierwszego tysiąclecia chrześcijaństwa
- rozmowa z o. Hyacinthe'em Destivelle'em OP
O znaczenie zakończonej wczoraj sesji dialogu zapytaliśmy o. Hyacinthe’a
Destivelle’a OP, dyrektora ośrodka badań i czasopisma Istina, zajmującego się
promowaniem jedności między chrześcijanami Wschodu i Zachodu.
O.
H. Destivelle: Przede wszystkim trzeba podkreślić, że jest to historyczny etap
w dialogu katolików i prawosławnych. Z jednej strony dlatego, że w tym roku przypada
30. rocznica nawiązania dialogu teologicznego, który rozpoczął się w 1979 r. Z drugiej
strony dlatego, że po raz pierwszy na spotkaniu została podjęta rola Biskupa Rzymu
we wspólnocie Kościoła, a to właśnie dzieli nas najbardziej. A zatem po raz pierwszy
dyskutowano o tej kwestii w ramach dialogu teologicznego, który określa się mianem
dialogu prawdy. Rozpoczął się on, jak już powiedziałem, w 1979 r., i oba Kościoły
postanowiły wówczas nie zajmować się tym, co jest sporne, lecz tym, co jest nam wspólne,
czyli pojęciem sakramentu. W latach 90. dialog przeszedł swoisty kryzys w związku
z odrodzeniem Kościołów w Europie Wschodniej. Komisja zajęła się wówczas kwestią uniatyzmu.
Trzeba było czekać aż do roku 2006 na prawdziwe wznowienie dialogu. Odbyło się to
na sesji w Belgradzie, na której rozpoczęto prace nad tekstem zwanym później dokumentem
z Rawenny, bo tam został on przyjęty w r. 2007. Zakończona wczoraj sesja na Cyprze
nawiązywała bezpośrednio do owego porozumienia w Rawennie.
- Na sesji w
Rawennie przedstawiciele patriarchatu moskiewskiego opuścili obrady. Tym razem
na Cyprze byli obecni. Jakie ma to znaczenie?
O. H. Destivelle:
Rosyjska Cerkiew prawosławna uczestniczy w pracach tej międzynarodowej komisji
od samego początku. Natomiast nie uczestniczyła w sesji w Rawennie, ponieważ nie zgadzała
się ze składem delegacji prawosławnej. W międzyczasie doszło jednak do porozumienia
między Moskwą i Konstantynopolem, dlatego też Rosjanie powrócili do dialogu. Jest
to bardzo ważne, ponieważ, jak stwierdził ostatnio kard. Kasper, rosyjska Cerkiew
jest największa na świecie. I stąd Kościół katolicki nie powinien kontynuować dialogu
z prawosławiem, jeśli nie uczestniczyłby w nim patriarchat moskiewski. Chodzi tu jednak
o wewnętrzne sprawy Cerkwi prawosławnej i katolicy nie mogą brać udziału w tej debacie,
która jest czysto prawosławna.
- Na czym polegają główne różnice
między katolikami i prawosławnymi w pojmowaniu roli Biskupa Rzymu w świetle dokumentu
z Rawenny?
O. H. Destivelle: Jest to dokument o relacji między
prymatem a kolegialnością w Kościele na różnych szczeblach życia kościelnego: na poziomie
lokalnym, diecezjalnym, regionalnym, ale również w skali Kościoła powszechnego. I
trzeba zrozumieć, że owo rozróżnienie między prymatem a kolegialnością jest nam wspólne,
istnieje w obu Kościołach. My katolicy kładziemy akcent na prymat i być może lepiej
powinniśmy przeżywać kolegialność. Natomiast prawosławni, którzy kładą akcent na kolegialność,
zastanawiają się, jak lepiej przeżywać prymat, zwłaszcza na poziomie Kościoła powszechnego.
A problem prymatu w Kościele powszechnym w sposób nieunikniony podnosi kwestię biskupa
Rzymu. W Rawennie obie strony oświadczyły, że zgadzają się stwierdzić, iż w czasach
niepodzielonego Kościoła Rzym jako Kościół, który przewodził w miłości, zajmował pierwsze
miejsce wśród innych Kościołów, a biskup Rzymu był pierwszym wśród patriarchów. Katolicy
i prawosławni różnią się w kwestii uprawnień biskupa Rzymu, ale zgadzają się, że w
Kościele powszechnym ma on miejsce wyjątkowe. A zatem celem tego spotkania na Cyprze
było ustalenie, jaka była rola biskupa Rzymu w pierwszym tysiącleciu. Chodzi tu więc
o analizy historyczne i o to, by się zgodzić co do tego, w jaki sposób konkretnie
był sprawowany prymat w pierwszym tysiącleciu, a szczególnie prymat biskupa Rzymu.
Tu mogą istnieć pewne różnice między poszczególnymi Cerkwiami prawosławnymi. Wynikają
one z niepewności, czy w momencie schizmy uprawnienia biskupa Rzymu zostały przejęte
przez patriarchę Konstantynopola. Cerkiew rosyjska zachowuje w tej kwestii więcej
rezerwy. Tym też należy tłumaczyć jej krytykę pod adresem dokumentu z Rawenny.
-
Czy w tej kwestii istnieją napięcia między Moskwą i Konstantynopolem?
O.
H. Destivelle: Aktualnie można raczej mówić o stanie pewnego odprężenia i mamy
nadzieję, że będzie on trwał jak najdłużej. Jest to wewnętrzna kwestia prawosławia
i my katolicy nie możemy ingerować w tę debatę. Pewne jest to, że eklezjologia łacińska
podkreśla, iż biskup Rzymu posiada szczególny charyzmat, a tym samym ma też szczególną
rolę w służbie jedności. Posługa ta będzie oczywiście pełniona inaczej w Kościele
rzymskim, a inaczej w całym pojednanym Kościele. Katolicy są świadomi, że aktualny
sposób sprawowania prymatu jest dość niedawny. Został on sformułowany na Soborze Watykańskim
I w 1870 r. I jeśli pewnego dnia pojednamy się z prawosławnymi, sprawowanie tego prymatu
będzie niewątpliwie różne w Kościele łacińskim i w Kościele powszechnym. Bardzo często
przywołuje się w tym względzie słowa kard. Ratzingera, który w 1982 r. powiedział,
że aktualnej formy sprawowania prymatu, czyli tej, która pochodzi z XIX i XX w., nie
można uważać za jedyną możliwą, którą trzeba narzucić wszystkim chrześcijanom. A dokładniej,
kard. Ratzinger stwierdził, że w kwestii prymatu Rzym nie może wymagać od Wschodu
czegoś więcej niż to, zostało sformułowane i co faktycznie istniało w pierwszym tysiącleciu.
I to właśnie jest dzisiaj zadaniem tej komisji, która obradowała na Cyprze: dojść
do zgody w sprawie tego, jak prymat był przeżywany w niepodzielonym Kościele. Nie
po to, by zapomnieć o drugim tysiącleciu, a w szczególności o Soborze Watykańskim
I, lecz by interpretować ten Sobór w świetle tradycji Kościoła. A wtedy zdamy sobie
niewątpliwie sprawę, że Vaticanum I nie musi być sprzeczne z tą tradycją.