Kanonizacja pięciorga błogosławionych, w tym abp. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego
Nowi święci całkowicie oddali Panu swoje życie, bez kalkulacji i z bezgranicznym zaufaniem
do Boga. Ich doskonałość, po ludzku trudna nieraz do zrozumienia, polegała na tym,
że w centrum swego życia nie stawiali siebie, lecz szli pod prąd według Ewangelii
– powiedział Benedykt XVI w czasie Mszy kanonizacyjnej, która 11 października odbyła
się w Bazylice św. Piotra. Papież zaliczył w poczet świętych pięcioro błogosławionych,
wśród nich jednego Polaka, Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, założyciela Franciszkanek
Rodziny Maryi, przyjaciela Słowackiego i arcybiskupa warszawskiego.
Słuchaj
papieskich słów z homilii po polsku:
„Zygmunt Szczęsny
Feliński, arcybiskup Warszawy, założyciel zgromadzenia Franciszkanek Rodziny Maryi,
był wielkim świadkiem wiary i duszpasterskiej miłości w czasach bardzo trudnych dla
narodu i Kościoła w Polsce – mówił Papież. – Gorliwie dbał o duchowy wzrost wiernych
i pomagał ubogim i sierotom. W Akademii Duchownej w Petersburgu starał się o solidną
formację przyszłych kapłanów. Jako arcybiskup warszawski zapalał wszystkich do wewnętrznej
odnowy. Przed wybuchem powstania styczniowego ostrzegał przed niepotrzebnym rozlewem
krwi. Jednak, gdy powstanie się rozpoczęło i gdy nastąpiły represje, odważnie stanął
w obronie uciśnionych. Z rozkazu cara rosyjskiego spędził dwadzieścia lat na wygnaniu
w Jarosławiu nad Wołgą. Nigdy już nie mógł powrócić do swojej diecezji. W każdej sytuacji
zachował niewzruszoną ufność w Bożą Opatrzność i tak się modlił: «O Boże, nie od udręczeń
i trosk tego świata nas ochraniaj... Pomnażaj tylko miłość w sercach naszych i daj,
abyśmy przy najgłębszej pokorze zachowali nieograniczoną ufność w pomoc i miłosierdzie
Twoje». Dziś jego ufne i pełne miłości oddanie Bogu i ludziom staje się świetlanym
wzorem dla całego Kościoła”.
Pozostali święci reprezentują różne formy życia
konsekrowanego. Jest wśród nich dziewiętnastowieczny kaznodzieja i rekolekcjonista
o. Franciszek Coll, dominikanin.
„Jego pasją było kaznodziejstwo – przypomniał
w homilii Papież. – W przeważającej części realizował to wędrując i głosząc misje
ludowe, podczas których siał i ożywiał wśród miast i wiosek Katalonii Słowo Boże umożliwiając
w ten sposób ludziom głębokie spotkanie z Nim. To spotkanie skłania do nawrócenia
serca, do przyjęcia z radością Bożej łaski i do wejścia w stały dialog z naszym Panem
na modlitwie. Stąd jego działalność ewangelizacyjna w wielkim stopniu akcentowała
sakrament pojednania, szczególne umiłowanie Eucharystii i stałość w modlitwie. Franciszek
Coll docierał do serc ludzkich, dlatego że przekazywał to, co sam z wewnętrznym żarem
przeżywał w swym sercu: miłość Chrystusa i oddanie się Jemu”.
W poczet świętych
zaliczony został również hiszpański trapista, Rafał Arnáiz Barón. Choć zmarł w wieku
zaledwie 27 lat, jest uznawany za jednego z największych mistyków minionego stulecia.
„Brat
Rafał, tak jeszcze nam bliski, nadal ukazuje nam swym przykładem i dziełami drogę
pociągającą zwłaszcza dla młodych, którzy nie zadowalają się tym, co małe, ale dążą
do pełnej prawdy, do niewysłowionej radości, by dosięgnąć miłości Boga. «Życie miłości…
Tu mam jedyny powód do życia» – pisze nowy święty. I podkreśla: «Z miłości Boga pochodzi
wszystko»”.
Św. Maria od Krzyża, w życiu świeckim Joanna Jugan, to postać reprezentująca
odrodzenie religijne porewolucyjnej Francji, a także charytatywną posługę Kościoła.
Z zrujnowanym przez rewolucję kraju zakładała schroniska dla najuboższych, a w szczególności
dla starców.
„«Patrzcie na ubogiego ze współczuciem – mówiła – a Jezus spojrzy
na was z dobrocią w waszym ostatnim dniu» - przypomniał Papież. – To współczujące
spojrzenie na osoby w podeszłym wieku, zaczerpnięte ze swego głębokiego zjednoczenia
z Bogiem, Joanna Jugan niosła przez swą radosną, bezinteresowną służbę, pełnioną z
łagodnością i pokorą serca. Sama pragnęła być ubogą wśród ubogich. Jeanne żyła tajemnicą
miłości, przyjmując w pokoju ciemność i ogołocenie aż do śmierci. Jej charyzmat jest
zawsze aktualny, kiedy tyle osób starszych cierpi różne rodzaje ubóstwa i samotność,
będąc nieraz opuszczonymi nawet przez własne rodziny”.
Spośród pięciorga nowych
świętych, postacią najbardziej znaną jest belgijski misjonarz na Hawajach i sługa
trędowatych, św. Józef Damian de Veuster.
„Nie bez lęku i odrazy zdecydował
się udać na wyspę Molokai, by służyć tam opuszczonym przez wszystkich trędowatym –
kontynuowała Ojciec Święty. – Wystawił się w ten sposób na niebezpieczeństwo zarażenia
chorobą, na którą oni cierpieli. Z nimi czuł się jak u siebie w domu. Sługa Słowa
stał się w ten sposób sługą cierpiącym, trędowatym z trędowatymi przez ostatnie cztery
lata życia. Aby iść za Chrystusem, Ojciec Damian nie tylko opuścił swą ojczyznę, ale
też rzucił na szalę własne życie. Dlatego, zgodnie ze słowami Jezusa z dzisiejszej
Ewangelii, otrzymał życie wieczne”.
Zwracając się po flamandzku i francusku
do przybyłych na kanonizację rodaków św. Damiana, Papież podjął temat jedności, który
jest szczególnie aktualny w zagrożonej rozbiciem Belgii. Stojąc przed tą szlachetną
postacią – powiedział – przypominamy sobie, że to miłość tworzy jedność: ona ją rodzi
i sprawia, że jest pożądana. Idąc za św. Pawłem, św. Damian pociąga nas, byśmy wybierali
„dobrą walkę” (por. 1 Tm 1, 18); nie tę, która niesie podziały, ale tę, która jednoczy.
Na
kanonizację sługi trędowatych przybyła też niewielka grupa hawajskich pielgrzymów.
Przywieźli oni w darze dla Papieża portret nowego świętego, wykonany przez sparaliżowaną
malarkę. Z Polski na uroczystości kanonizacyjne przybyła wysoka delegacja władz kościelnych
i państwowych z prezydentem Lechem Kaczyńskim, który odbył prywatną rozmowę z Papieżem,
a także tysiące wiernych.