Afryka uwierzyła, że może stanowić o sobie – rozmowa z T. Wojdą SAC
Po pierwszym Synodzie, który odbył się w 1994 r., Afryka jakby na nowo uwierzyła,
że ma prawo stanowić o swojej przyszłości. Kościół z nowym zapałem podjął działania
zarówno na płaszczyźnie duszpastersko-ewangelizacyjnej, jak i społecznej
– mówi ks. Tadeusz Wojda SAC z Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów
w rozmowie z Beatą Zajączkowską.
- Benedykt XVI zainaugurował Synod
dla Afryki. Nie jest to pierwsze spotkanie synodalne poświęcone Czarnemu
Lądowi. Dlaczego w ogóle takie spotkania są organizowane?
T. Wojda SAC:
Istnieje praktyka organizowania Synodów dla różnych kontynentów, niekiedy także
dla poszczególnych krajów. Jest to drugie Zgromadzenie Specjalne Synodu Biskupów dla
Afryki. W Ecclesia in Africa Jan Paweł II pisał o pierwszym Synodzie, że: „stał
się znakiem nadziei i zmartwychwstania w chwili, gdy wydarzenia ludzkiej historii
zdawały się raczej pogrążać Afrykę w zniechęceniu i rozpaczy”. Po odzyskaniu niepodległości
przez kraje afrykańskie w latach 60. nastąpił zachwyt wolnością i demokracją. W pewnym
momencie okazała się ona bardzo złudna. Praktycznie wszędzie zamiast demokracji istniały
dyktatury, które nie pozwalały na normalny rozwój tych krajów. Pojawił się też problem
korupcji i braku sprawiedliwości. Nastąpił więc moment pewnego rozczarowania, wręcz
wydawało się, że pragnienie zbudowania nowego porządku społecznego spełzło w Afryce
na niczym.
Synod ukazał więc na nowo, że Afryka może coś wnieść, że może podjąć
analizę swojej sytuacji społecznej i religijnej. Kościół starał się w tym procesie
pomóc. Chodziło o to, by zrozumieć, gdzie tkwią przyczyny tej trudnej sytuacji, a
potem próbować znaleźć drogi rozwiązania istniejących problemów. Synod ukazał Afrykę
jako kontynent, który ma prawo do swojej historii, do rozwoju, a przede wszystkim
do stanowienia o swojej przyszłości.Podkreślił też bardzo mocno, że Kościół
ma stać się Bożą rodziną. Właśnie wówczas Afryka usłyszała, że jest drugą, nową ojczyzną
Jezusa Chrystusa. To było na pewno elementem podnoszącym na duchu tych, którzy może
zwątpili w przyszłość.
- Jakie wyzwania podjął pierwszy Synod
dla Afryki?
T. Wojda SAC: Poszło to w dwóch kierunkach. Po pierwsze
postawiono na zaangażowanie duszpastersko-pastoralno-ewangelizacyjne i skupiono się
na płaszczyźnie społecznej. Synod wyznaczył Kościołowi w Afryce zadanie podjęcia ewangelizacji
w głąb, czyli pogłębienia otrzymanego daru wiary, zastanowienia się nad formą jej
wyrażenia. Tutaj rozwinęła się teologia i filozofia bazująca na bogactwie afrykańskiej
kultury. Jest to niezwykle ważne, bo Afryka to nie jedna, a wiele kultur. Np. w Demokratycznej
Republice Konga jest ok. 270 języków, grup etnicznych i tyleż różnych kultur.
Drugi
ważny element, to uświadomienie sobie, że Kościół afrykański nie jest już tylko tym,
który otrzymuje, czyli nieustannie przyjmuje misjonarzy, ale że jest to Kościół misyjny.
Misjonarze z Afryki zaczęli wyjeżdżać do innych krajów, najpierw w obrębie Czarnego
Lądu, a później też na inne kontynenty. Na kanwie nauczania Jana Pawła II Synod podkreślił
bardzo mocno rolę mężczyzny, kobiety i dziecka w Afryce. O tym trzeba pamiętać. W
Afryce liczy się mężczyzna, natomiast kobieta widziana jest jako siła robocza. Natomiast
w wymiarze wyzwań społecznych Synod zachęcił Kościół do zaangażowania na rzecz przezwyciężenia
podziałów etnicznych, kulturowych, które często są smutną spuścizną okresu kolonialnego.
Kościół zaczął kształcić chrześcijańskie elity społeczne, przyczyniając się do demokratyzacji
w Afryce. Z biegiem czasu w wielu krajach jednopartyjne ustroje ustąpiły systemowi
wielopartyjnemu. Na tej płaszczyźnie Kościół zrobił bardzo wiele, bo starał się pomóc
w budowaniu politycznej stabilności właśnie przez formację elit chrześcijańskich.
Zaczęto też przekazywać kierowanie Kościołem duchowieństwu lokalnemu. Aktualnie
90 proc. odpowiedzialność za Kościół spoczywa w rękach hierarchii miejscowej. Wciąż
potrzeba ogromnej troski o powołania. Afryka cieszy się ogromną liczbą powołań. Obecnie
jest tam ok. 200 wyższych seminariów duchownych, w których kształci się ok. 20 tysięcy
studentów. To znak wielkiego zaufania Pana Boga do tego młodego Kościoła, który rośnie,
powiększa się i zdobywa nowych wyznawców.
- Na ile Afryka, sytuacja
Kościoła i tamtejszych społeczeństw zmieniła się w ciągu ostatnich lat?
T.
Wojda SAC: Po Synodzie Kościół poczuł się bardziej odpowiedzialny za sposób wdrażania
Ewangelii w miejscową kulturę. Powstało też wiele miejscowych zgromadzeń zakonnych.
Pojawiły się i zaczęły dynamicznie rozwijać małe wspólnoty chrześcijańskie, wzrosła
liczba katechistów, którzy stają się punktami odniesienia zwłaszcza tam, gdzie kapłan
nie może dotrzeć. Jednak przede wszystkim Kościół poczuł odwagę w walce z ogromem
zła, które istnieje w Afryce: brak sprawiedliwości społecznej, korupcja, brak demokracji.
W wymiarze społecznym nie doszło może do wielkich przemian, niemniej jednak trzeba
podkreślić, że w wielu krajach zapanowała demokracja. W Afryce Wschodniej, na wzór
Wspólnoty Europejskiej, powstała Wspólnota Krajów Afrykańskich, do której należy Uganda,
Kenia, Tanzania, Zambia, Rwanda. Są więc próby budowania własnej tożsamości afrykańskiej,
oczywiście wciąż z modelami władzy najbardziej odpowiadającymi afrykańskiej mentalności.
-
Jakim problemom i wyzwaniom Kościoła w Afryce stawi czoła Synod?
T.
Wojda SAC: Wyzwań jest wiele i nawet jeśli temat Synodu brzmi „Kościół w służbie
pojednania, sprawiedliwości i pokoju”,to myślę, że istnieje jeszcze cały szereg
innych problemów. Wiadomo, że nie ma możliwości tworzenia nowego społeczeństwa bez
wzajemnego przebaczenia, a niestety większość krajów i ludów afrykańskich jest głęboko
poraniona najprzeróżniejszymi wojnami domowymi czy konfliktami plemiennymi. Afryka
jest zraniona kolonializmem, wyzyskiem. Jest zraniona przez firmy międzynarodowe i
potężne koncerny, które dzisiaj prowadzą na Czarnym Lądzie nową kolonizację. Ma ona
inną formę, ale bez wątpienia jest wyzyskiem. Trzeba zacząć od uzdrowienia. Pamiętam,
że w Rwandzie i Burundi po straszliwej wojnie bratobójczej. jaka miała tam miejsce
w 1994 r., Kościół właściwie całe duszpasterstwo oparł na budowaniu pojednania i przebaczenia,
aby dzięki temu dojść do punktu, w którym można będzie budować wspólnie społeczeństwo.
To jest pierwsze wyzwanie: pomóc Kościołowi w Afryce budować proces pojednania społecznego.
Oczywiście Synod będzie zachęcał do pogłębienia życia duchowego, bo przebaczenie dokonuje
się w sercu. Jeśli zabraknie wymiaru Duchowego, to bardzo trudno mówić o pojednaniu.
Synod na pewno będzie próbował jeszcze bardziej podkreślić rolę laikatu w Kościele.
W Instrumentum laboris ten element jest mocno podkreślony. Myślę, że w jakiś
sposób podejmie też problem rodziny w Afryce, przeżywającej obecnie pewien kryzys.
Nie chcę tu wypowiadać oskarżeń pod adresem cywilizacji zachodnich, jednak w jakiś
sposób wdzierają się one do społeczeństw afrykańskich, proponując, czy wręcz narzucając
rzeczy obce tamtejszej kulturze. Wystarczy przypomnieć umowę z Maputo, która w jakiś
sposób narzuca obowiązkowe ograniczenie liczby poczęć i promuje antykoncepcję. Programy
te mają pokazać, że główny problem Afryki to kwestia demograficzna, co jest absolutną
nieprawdą. Synod na pewno podejmie też wiele bolesnych spraw społecznych, takich jak
przemoc, wyzysk, zwłaszcza kobiet i dzieci, walka z pandemiami, głównie HIV i AIDS.
Kolejnym problem to uchodźcy, których są miliony. W Afryce wciąż jest wiele punktów
zapalnych, gdzie toczą się wojny. Stąd kolejny problem to angażowanie dzieci w szeregi
rebeliantów. Ogromnym problemem w Afryce jest też szerząca się narkomania.
Co
chciałby Ksiądz, by ten Synod wniósł zarówno w życie Kościoła powszechnego,
jak i tego partykularnego w Afryce?
T. Wojda SAC: Życzyłbym, żeby
ten Synod przyczynił się do pogłębienia świadomości tego, że bez wzajemnego pojednania
nie będzie sprawiedliwości społecznej, będzie trudno o pokój; bez pojednania plemiennego
będzie trudno wyeliminować źródła aktualnych wojen, konfliktów; bez wzajemnego pojednania
trudno będzie również wyrazić do końca autentyczność przeżywanej wiary.