Pielgrzymka to przychylny gest Papieża wobec Czechów – rozmowa z Maciejem Ruczajem,
publicystą Lidovych Novin
- Śledzi Pan z bliska czeską scenę polityczną, jak czescy politycy reagują na papieską
podróż?
M. Ruczaj: Myślę, że potraktowali to jako pewne wyróżnienie,
oczywiście ta ich część, która jest zainteresowana jakimiś relacjami z Watykanem,
co wcale nie jest normą w Czechach. Wyróżnienie, ponieważ nikt się nie spodziewał,
że akurat do Czech mógłby Ojciec Święty przyjechać. Wiadomo, że Benedykt XVI nie jest
tak wielkim podróżnikiem jak Jan Paweł II, więc nie tylko Kościół czeski, ale również
politycy potraktowali to jako pewien przychylny gest ze strony Papieża. Wiadomo, że
są partie czy siły polityczne, które odmawiają uznania Watykanowi, jak chociażby ciągle
bardzo silna partia komunistyczna. Natomiast rządząca w tym momencie koalicja centrowo-prawicowa
przyjęła tę wiadomość z wielkim zainteresowaniem, tak samo jak prezydent Klaus.
-
Vaclav Klaus - to będzie kluczowa postać tej podróży, to on będzie Papieża
podejmował. Tymczasem jego stosunek do Kościoła jest dość niejednoznaczny.
Parę miesięcy temu był w Watykanie, a po spotkaniu z Papieżem stwierdził, że pod wieloma
względami mógłby się z nim zgodzić. Z drugiej strony wiemy, że blokuje
przekazanie Kościołowi praskiej katedry. Jak zrozumieć
tę postać i jego stosunek do Kościoła?
M. Ruczaj: Prezydent
zdecydowanie nie jest prostą postacią, a jego stosunek do Kościoła to jest bardzo
długa historia. Ponieważ jest z przekonania liberałem, więc wyznawał zasadę, że Kościół
jest częścią społeczeństwa obywatelskiego, a co za tym idzie nie powinien mieć żadnych
innych praw, jak np. organizacja działkowiczów, ponieważ w społeczeństwie działają
one na tym samym poziomie. Stąd jego opór wobec konkordatu, ponieważ wprowadza on
specjalne wyróżnienie pozycji Kościoła w ramach organizacji pozarządowych. Natomiast
już jako prezydent przeżywa wyraźny zwrot w stronę konserwatyzmu w sprawach obyczajowych.
Pojawiła się płaszczyzna porozumienia, wręcz wspólnych interesów między prezydentem
a Kościołem. Przypomnę chociażby sprawę rejestrowania związków partnerskich osób tej
samej płci. Ustawę w tej sprawie przyjął czeski parlament, a prezydent Klaus ją zawetował.
Kilkakrotnie wypowiadał się również o roli wartości chrześcijańskich dla społeczeństwa.
Pojawia się na uroczystościach łączących symbole państwowości czeskiej i symbole religijne,
jak np. uroczystość św. Wacława. Pozycja Klausa jest bardzo niejednoznaczna. Myślę,
że jego szacunek dla Benedykta XVI, który okazuje w bardzo wyraźny sposób, wiąże się
właśnie z tym zwrotem w kierunku zrozumienia dla rosnącego znaczenia tzw. problemów
społeczno-obyczajowych, wojny kulturowej dla dalszych losów Europy.
- Czy
prezydent może liczyć na poparcie katolików w polityce?
M. Ruczaj:
W Czechach prezydenta wybiera parlament. W 2008 r. został wybrany na drugą kadencję.
I kiedy starał się o głosy partii chadeckiej, która jest tradycyjnie związana z Kościołem,
doszło do ciekawego konfliktu. Znany czeski duchowny i teolog ks. Tomasz Halik wystosował
list do posłów tej partii, w którym przypominał negatywny stosunek Klausa do Kościoła
w latach 90. List ten dostał się do wiadomości publicznej i przyszła kontra ze strony
m.in. prezesa czeskich ruchów obrony życia, a także kilku wysoko postawionych duchownych
czeskich, którzy wręcz przeciwnie stwierdzili, że Vaclav Klaus - pomimo, że nie jest
katolikiem i miał wiele sporów z Kościołem katolickim, to spośród aktualnych kandydatów
daje największe gwarancje na to, że głosy katolików i wartości chrześcijańskie w życiu
publicznym będą reprezentowane. W tej chwili wręcz jest uważany za przedstawiciela
konserwatyzmu czeskiego, to znaczy za osobę, która gwarantuje to, że głos w obronie
wartości rodzinny będzie słyszalny w czeskiej polityce.
- Papieska podróż
przypada w czasie kampanii wyborczej. Niektórzy obawiają się, że może zostać wykorzystana
przez niektóre ugrupowania polityczne. Czy te obawy są uzasadnione?
M.
Ruczaj: W Czechach jest sytuacja o tyle jasna, że istnieje partia, która zawsze
była związana z Kościołem. To odróżnia Czechy od Polski. Tu zawsze była partia, która
reprezentowała katolików, mimo że są tutaj mniejszością. To jest partia chadecka czy
partia chadecko-ludowa i ten związek nigdy nie był w żaden sposób kwestionowany.