W Czechach narastają emocje przed zaplanowaną na najbliższy weekend wizytą Benedykta
XVI. Niestety, nie zawsze są one pozytywne.
„Kiedy zatykam nos i zanurzam
się w internetowe fora, mam wrażenie, że czeski antykatolicyzm coraz bardziej upodabnia
się do przedwojennego antysemityzmu. Miejsce żydowskich bankierów i rabinów zajęli
prałaci, których nie obwinia się już o ukrzyżowanie Chrystusa, lecz o palenie czarownic”.
Tak narastającą awersję do Kościoła katolickiego w Czechach opisał niedawno ks. Tomáš
Halík. Odczucia praskiego duchownego potwierdzają badania statystyczne. Jak podały
wczoraj Lidové noviny, Kościoły chrześcijańskie należą tu do instytucji o najmniejszym
zaufaniu społecznym. Ufa im tylko 28 procent badanych.
Te nastroje przekładają
się również na atmosferę towarzyszącą papieskiej podróży. Na chodnikach pojawiają
się antypapieskie grafitti, zapowiadane są protesty, na szczęście nieliczne. Z drugiej
strony, można też spotkać miłe niespodzianki. Jak na przykład artykuł w dzisiejszej
Mladej Frontie Dnes. Jego autor podaje 10 powodów, dla których również niewierzący
mogą wziąć udział w spotkaniach z Ojcem Świętym. Zaczyna od błahych, wręcz towarzyskich,
jak spotkanie starych znajomych czy znalezienie partnera, a kończy na możliwości spotkania
z Bogiem.
Tym, co martwi przed papieską podróżą, jest milczenie katolików
w mediach. W Czechach Kościół jest w pewnym sensie elitarny, należy do niego niemało
intelektualistów, ludzi kultury i nauki. Swoją wiarę przeżywają jednak prywatnie,
boją się zabrać głos, gdy mówi się o Kościele. Stąd poziom większości komentarzy poprzedzających
papieską podróż jest raczej brukowy.