Przed wizytą Benedykta XVI w Czechach – wywiad z ks. Arturem Matuszkiem z diecezji
opolskiej, od 9 lat rektorem seminarium duchownego w Pradze
- Jak to możliwe, że ta jedna z najważniejszych instytucji w każdej diecezji,
została powierzona właśnie Polakowi?
Ks. A. Matuszek: Nie
mnie na to pytanie odpowiedzieć; należałoby je skierować do księdza kardynała Miloslava
Vlka i pozostałych biskupów prowincji czeskiej.
- A jaka była droga Księdza
do seminarium?
Ks. A. Matuszek: Moja droga do praskiego seminarium
zaczęła się w roku 1992, kiedy odpowiedziałem na apel biskupa opolskiego, który chciał
posłać księży do Czech, do pomocy duszpasterskiej. Wtedy właśnie przyszedłem do archidiecezji
praskiej i pracowałem najpierw osiem lat w duszpasterstwie. Byłem na dwóch różnych
parafiach, a teraz już od roku 2000 jestem w seminarium.
- Rozmawiamy przed
papieską podróżą, chcemy poznać czeski Kościół, który odwiedzi Benedykt
XVI. Pomówmy o tej stronie czeskiego katolicyzmu, którą Ksiądz z racji swej funkcji
zna chyba najlepiej, tzn. o powołaniach. Czy w Czechach są powołania?
Czy Kościół czeski jest już samowystarczalny pod tym względem?
Ks.
A. Matuszek: W Kościele czeskim powołania są, ale Kościół czeski nie jest samowystarczalny
pod tym względem. Jest wręcz na odwrót: w ciągu ostatniej dekady można zauważyć kryzys
powołań. Jest mniej kandydatów zgłaszających się do seminariów i do zakonów. Z drugiej
strony, jeżeli byśmy popatrzyli statystycznie, to zawsze możemy powiedzieć, że na
ogólną liczbę praktykujących katolików w Kościele czeskim liczba powołań nie rysuje
się najgorzej.
- A konkretnie? Ilu jest alumnów w Księdza seminarium?
Ks.
A. Matuszek: Mamy obecnie 25 kleryków dla pięciu diecezji Czeskiej Prowincji Kościelnej.
Czechy mają w sumie trzy seminaria: w Pradze dla prowincji czeskiej, w Ołomuńcu dla
prowincji morawskiej, a jest jeszcze seminarium w Rzymie, gdzie obecnie jest chyba
10 kleryków. Tam są wysyłani klerycy zarówno z naszego praskiego seminarium, jak i
z seminarium ołomunieckiego.
- A gdybyśmy tak spróbowali nakreślić wizerunek
czeskiego seminarzysty? Kim są przyszli księża w tym kraju? Jaką drogę przeszli
do seminarium?
Ks. A. Matuszek: Ten obraz seminarzysty zmienia się.
Mogę powiedzieć o bardzo ciekawym zjawisku, które obserwujemy w ostatnich latach.
Otóż z każdym rokiem zgłasza się więcej starszych kandydatów. Do przeszłości należy
sytuacja, że większość kandydatów to są chłopcy po maturze. Teraz maturzystów mamy
już minimalny odsetek. W tym roku na 15 kandydatów tylko dwóch było prosto po maturze,
reszta to już byli starsi około trzydziestki. Najstarszy miał 46 lat. Często są to
absolwenci wyższych uczelni, mają też za sobą kilka lat pracy zawodowej, różne doświadczenia
życiowe. Następnym ciekawym zjawiskiem jest to, że przybywa nam ludzi (i już stanowią
oni większość między kandydatami), którzy przyjęli wiarę już jako dorośli.
-
No właśnie, kiedy patrzymy na Czechy, tym, co rzuca się w oczy jest
ogromna rzesza ludzi, którzy żyją poza Kościołem. Czesi sami często mawiają, że są
najbardziej zateizowanym narodem w Europie, ale nie o tym chciałbym teraz rozmawiać.
Chciałbym właśnie zapytać o tych, którzy do Kościoła przychodzą, bo wiemy –
tak jak Ksiądz wspomniał – żesą tu nawrócenia,
są chrzty dorosłych. Dlaczego przychodzą? Co ich ostatecznie do Kościoła
pociąga, jaka jest droga czeskich ateistów do Chrystusa?
Ks.
A. Matuszek: Nawrócenie każdego to jest wielka tajemnica między danym człowiekiem
i Panem Bogiem. I tu nie ma, ja przynajmniej nie zauważam jakiegoś scenariusza, według
którego to się odbywa. Ten człowiek często sam nie wie, jak to się stało. W którymś
momencie dotknęła go łaska Boża i on potem odpowiadając na to dotknięcie szuka i znajduje
swoje miejsce w Kościele. Wydaje mi się, że nie da się tu wymyślić jakiegoś modelu
uniwersalnego dla całego świata. Tu po prostu trzeba zawsze brać wzgląd na konkretną
sytuację w danym kraju, jego historię, sytuację żyjących tam ludzi.
Czesi
są, powiedziałbym, narodem niekościelnym. Z tym czeskim ateizmem nie do końca bym
się zgodził, i sądzą tak na podstawie rozmów z tymi ludźmi. Czesi będą podkreślali
swoją niezależność w stosunku do struktur kościelnych, natomiast nie znajdziemy tu
wielu ludzi, którzy by bardzo stanowczo i świadomie twierdzili, że są ateistami. To
są ludzie w jakiś sposób bardziej wrażliwi na to, co duchowe, ale wychowani w pewnej
tradycji i w pewnym klimacie, który prowadzi ich do tego, żeby dystansować się od
zewnętrznych struktur kościelnych czy wyznaniowych.
- Czy na podstawie
spotkań z młodymi ludźmi, którzy zgłaszają się do seminarium, byłby
Ksiądz w stanie określić obraz młodego, czeskiego katolika? Z kim Papież spotka się
w Starym Bolesławcu?
Ks. A. Matuszek: Ja mogę mówić tylko o młodych
ludziach z Czech, dlatego, że chociaż Czechy są małym krajem, to są dwie prowincje:
czeska i morawska. A to są jakby dwa katolickie światy. To są dwie mentalności, dwa
sposoby przeżywania wiary. Trochę inaczej to wygląda na Morawach, gdzie można jeszcze
mówić o Kościele ludowym, o religijności bardziej tradycyjnej. Zupełnie inna sytuacja
jest w Czechach, gdzie Kościół żyje w bardzo wielkiej diasporze. Wierzący żyją tu
w rozproszeniu i jest większy nacisk na osobistą decyzję wiary. Tutaj nie ma tych
więzów społecznych, które człowieka niosą. Tutaj każdy sam musi sobie odpowiedzieć
na pytanie, dlaczego wierzy i dlaczego chce być wierzącym człowiekiem.
-
W Pradze seminarium jest bardzo blisko związane z Uniwersytetem Karola,
z Wydziałem Teologicznym tegoż uniwersytetu. Obie instytucje mieszczą się zresztą
w tym samym gmachu. Jednym z punktów programu papieskiej wizyty w Czechach będzie
też spotkanie ze światem akademickim. Czy prascy intelektualiści, tutejszy
świat akademicki jest gotowy na podjęcie dialogu z Papieżem?
Ks. A.
Matuszek: Przypuszczam, że spotkanie Ojca Świętego z intelektualistami napotka
duże zainteresowanie. W warunkach czeskich z jednej strony mówimy o wielkim zateizowaniu
społeczeństwa, o tym, że katolików jest tak mało, a z drugiej strony jest ciekawą
rzeczą, że stosunkowo dużo katolików zajmuje bardzo ważne i odpowiedzialne stanowiska.
Chociażby rektor Uniwersytetu Karola jest zaangażowanym wierzącym i praktykującym
katolikiem. Podobnie jeden z prorektorów, których ja znam, przewodniczący Senatu akademickiego.
Mówię tu tylko o przykładach z naszego podwórka Uniwersytetu Karola, a można by znaleźć
jeszcze wiele dalszych, gdzie jest naprawdę wielu odpowiedzialnych ludzi, którzy zajmują
wysokie stanowiska ze względu na swoje kompetencje, a z drugiej strony są to wierzący
i zaangażowani katolicy, którzy nie wstydzą się swojej wiary i przyznają się do niej.
-
Zanim trafił Ksiądz do seminarium jako rektor, przez kilka
dobrych lat pracował w duszpasterstwie, był m. in. proboszczem dość ważnych w Pradze
parafii. Czy na podstawie tego doświadczenia mógłby nam Ksiądz powiedzieć,
jaki jest powszedni, normalny Kościół katolicki w Czechach?
Ks. A. Matuszek:
To jest Kościół, który jest liczebnie mały, ale bardzo aktywny. Wierzący, którzy
tworzą wspólnoty parafialne, są ludźmi bardzo zaangażowanymi i pragnącymi pogłębienia
swojej wiary, pragną nią żyć świadomie. Taka jest zdecydowana większość ludzi chodzących
do kościoła. Im nie wystarcza duszpasterstwo parafialne. Dla nich Msza św., okazja
do spowiedzi czy nabożeństwo to jest ważne, ale to jest mało. Oni chcą się spotykać
po to, żeby pogłębiać swoją wiarę. Chętnie przyjmowane są przez wierzących Godziny
Biblijne, studium Katechizmu Katolickiego, czy różne cykle wykładów, spotkania z interesującymi
ludźmi. Ito nie są spotkania organizowane dla jakiejś konkretnej grupy parafialnej,
to jest po prostu oferta, która jest dana całej parafii i parafianie bardzo chętnie
w tym uczestniczą, właściwie od młodych do starych. Tak samo różne formy rekolekcji
parafialnych. I nie chodzi o takie rekolekcje, jakie znamy w Polsce, takie trzydniowe
z ojcem rekolekcjonistą, ale o takie rekolekcje w życiu codziennym, które trwają dłuższy
okres czasu, kilka tygodni, kiedy ci ludzie realizują pewien program duchowy. Myślę,
że na tym polega wielka różnica między tym, co znałem z Polski, a z czym spotkałem
się tutaj. To pragnienie pogłębienia życia religijnego i świadomego przeżywania swojej
wiary, nie tylko ograniczającego się do sakramentów, nie dotyczy elit, jakichś małych
grup, ale jest zjawiskiem powszechnym.
- To - jak rozumiem - jest silną
stroną Kościoła w Czechach. A co jest problemem? Przed jakimi wyzwaniami stoi Kościół
w Czechach?
Ks. A. Matuszek: Na pewno problemem jest przyjęcie pluralizmu.
Nie chodzi o pluralizm światopoglądowy, ale o to, że „katolickie” to jest „et, et“
( i to, i to). Natomiast tu jest zakorzeniony w świadomości pogląd, że tylko jedna
jest prawdziwa droga i dlatego, jeżeli ktoś idzie inną drogą jest to podejrzane, bardzo
łatwo dochodzi do polaryzacji, natomiast nie ma tej jedności w wielości. To jest na
pewno coś, czego katolicy w Czechach powinni się uczyć.
Innym problemem, może
bardziej jest to problem duszpasterzy, to jest pewna zachowawczość duszpasterstwa.
To jest coś, co również ja, jako rektor seminarium, przeżywam bardzo intensywnie uczestnicząc
w formacji kandydatów do kapłaństwa. Zależy mi, żeby ci młodzi ludzie, którzy pójdą
w teren, mieli w sobie ducha ewangelizacyjnego, żeby czuli się posłani do tych ludzi,
którzy będą mieszkali na terenie ich parafii, do wszystkich. Będą mieli parafian
wierzących i niewierzących, a nie są posłani tylko do tej garstki, która chodzi do
kościoła i o którą trzeba się troszczyć. Natomiast często w imię czy to jakoś rozumianej
tolerancji i wolności religijnej, czy też po prostu z powodu własnej bezradności nie
zauważa się tego, nie wychodzi się do tych, którzy też tam mieszkają, których jest
większość i z którymi duszpasterze się spotykają na każdym kroku, ale którzy są niewierzący
czy po prostu - nie chodzą do kościoła. Na obecnym etapie, takie przynajmniej odnoszę
wrażenie, ten wysiłek ewangelizacyjny w Kościele czeskim jest raczej słaby.
-
A skąd ten brak zapału misyjnego?
Ks. A. Matuszek: Myślę, że
to jest z jednej strony wielkie skoncentrowanie się na problemach, kłopotach dnia
codziennego, a z drugiej strony, może też i pewne przyzwyczajenie, że tak po prostu
zawsze było, że ci niewierzący byli wokół nas, a może też i to, że ludzi jakby nie
niepokoi obawa o zbawienie innych. Jakby to ogólne przekonanie czy pewność zbawienia
nie zmusza nas wierzących do podejmowania wysiłków ewangelizacyjnych.
- Rozmawiamy
przed papieską podróżą. Czego czescy katolicy spodziewają się po tej
wizycie? Jak Ksiądz ocenia nastroje przed podróżą?
Ks. A. Matuszek:
Po takim tym pierwszym niedowierzaniu i zaskoczeniu widzę rosnący entuzjazm i
coraz większe zaangażowanie wierzących. Widzę, że jest to impuls, nowy duch, ożywienie,
które wstępuje do Kościoła czeskiego. Jest i druga sprawa: nie wolno zapominać, że
w jakiś sposób jest to odbierane także przez niewierzących. Jestem pewien, że między
uczestnikami spotkań z Ojcem Świętym nie będzie brakowało ludzi, którzy o sobie będą
twierdzili, że są niekatolikami czy niewierzącymi, ale po prostu odczuwają, że jest
to ważne i będą chcieli w tym wydarzeniu uczestniczyć.