2009-09-15 18:15:46

Przed wizytą Benedykta XVI w Czechach – wywiad z ks. Arturem Matuszkiem z diecezji opolskiej, od 9 lat rektorem seminarium duchownego w Pradze


- Jak to możliwe, że ta jedna z najważniejszych instytucji w każdej diecezji, została powierzona właśnie Polakowi?

Ks. A. Matuszek: Nie mnie na to pytanie odpowiedzieć; należałoby je skierować do księdza kardynała Miloslava Vlka i pozostałych biskupów prowincji czeskiej.

- A jaka była droga Księdza do seminarium?

Ks. A. Matuszek: Moja droga do praskiego seminarium zaczęła się w roku 1992, kiedy odpowiedziałem na apel biskupa opolskiego, który chciał posłać księży do Czech, do pomocy duszpasterskiej. Wtedy właśnie przyszedłem do archidiecezji praskiej i pracowałem najpierw osiem lat w duszpasterstwie. Byłem na dwóch różnych parafiach, a teraz już od roku 2000 jestem w seminarium.

- Rozmawiamy przed papieską podróżą, chcemy poznać czeski Kościół, który odwiedzi Benedykt XVI. Pomówmy o tej stronie czeskiego katolicyzmu, którą Ksiądz z racji swej funkcji zna chyba najlepiej, tzn. o powołaniach. Czy w Czechach są powołania? Czy Kościół czeski jest już samowystarczalny pod tym względem?

Ks. A. Matuszek: W Kościele czeskim powołania są, ale Kościół czeski nie jest samowystarczalny pod tym względem. Jest wręcz na odwrót: w ciągu ostatniej dekady można zauważyć kryzys powołań. Jest mniej kandydatów zgłaszających się do seminariów i do zakonów. Z drugiej strony, jeżeli byśmy popatrzyli statystycznie, to zawsze możemy powiedzieć, że na ogólną liczbę praktykujących katolików w Kościele czeskim liczba powołań nie rysuje się najgorzej.

- A konkretnie? Ilu jest alumnów w Księdza seminarium?

Ks. A. Matuszek: Mamy obecnie 25 kleryków dla pięciu diecezji Czeskiej Prowincji Kościelnej. Czechy mają w sumie trzy seminaria: w Pradze dla prowincji czeskiej, w Ołomuńcu dla prowincji morawskiej, a jest jeszcze seminarium w Rzymie, gdzie obecnie jest chyba 10 kleryków. Tam są wysyłani klerycy zarówno z naszego praskiego seminarium, jak i z seminarium ołomunieckiego.

- A gdybyśmy tak spróbowali nakreślić wizerunek czeskiego seminarzysty? Kim są przyszli księża w tym kraju? Jaką drogę przeszli do seminarium?

Ks. A. Matuszek: Ten obraz seminarzysty zmienia się. Mogę powiedzieć o bardzo ciekawym zjawisku, które obserwujemy w ostatnich latach. Otóż z każdym rokiem zgłasza się więcej starszych kandydatów. Do przeszłości należy sytuacja, że większość kandydatów to są chłopcy po maturze. Teraz maturzystów mamy już minimalny odsetek. W tym roku na 15 kandydatów tylko dwóch było prosto po maturze, reszta to już byli starsi około trzydziestki. Najstarszy miał 46 lat. Często są to absolwenci wyższych uczelni, mają też za sobą kilka lat pracy zawodowej, różne doświadczenia życiowe. Następnym ciekawym zjawiskiem jest to, że przybywa nam ludzi (i już stanowią oni większość między kandydatami), którzy przyjęli wiarę już jako dorośli.

- No właśnie, kiedy patrzymy na Czechy, tym, co rzuca się w oczy jest ogromna rzesza ludzi, którzy żyją poza Kościołem. Czesi sami często mawiają, że są najbardziej zateizowanym narodem w Europie, ale nie o tym chciałbym teraz rozmawiać. Chciałbym właśnie zapytać o tych, którzy do Kościoła przychodzą, bo wiemy tak jak Ksiądz wspomniał że tu nawrócenia, są chrzty dorosłych. Dlaczego przychodzą? Co ich ostatecznie do Kościoła pociąga, jaka jest droga czeskich ateistów do Chrystusa?

Ks. A. Matuszek: Nawrócenie każdego to jest wielka tajemnica między danym człowiekiem i Panem Bogiem. I tu nie ma, ja przynajmniej nie zauważam jakiegoś scenariusza, według którego to się odbywa. Ten człowiek często sam nie wie, jak to się stało. W którymś momencie dotknęła go łaska Boża i on potem odpowiadając na to dotknięcie szuka i znajduje swoje miejsce w Kościele. Wydaje mi się, że nie da się tu wymyślić jakiegoś modelu uniwersalnego dla całego świata. Tu po prostu trzeba zawsze brać wzgląd na konkretną sytuację w danym kraju, jego historię, sytuację żyjących tam ludzi.

Czesi są, powiedziałbym, narodem niekościelnym. Z tym czeskim ateizmem nie do końca bym się zgodził, i sądzą tak na podstawie rozmów z tymi ludźmi. Czesi będą podkreślali swoją niezależność w stosunku do struktur kościelnych, natomiast nie znajdziemy tu wielu ludzi, którzy by bardzo stanowczo i świadomie twierdzili, że są ateistami. To są ludzie w jakiś sposób bardziej wrażliwi na to, co duchowe, ale wychowani w pewnej tradycji i w pewnym klimacie, który prowadzi ich do tego, żeby dystansować się od zewnętrznych struktur kościelnych czy wyznaniowych.

- Czy na podstawie spotkań z młodymi ludźmi, którzy zgłaszają się do seminarium, byłby Ksiądz w stanie określić obraz młodego, czeskiego katolika? Z kim Papież spotka się w Starym Bolesławcu?

Ks. A. Matuszek: Ja mogę mówić tylko o młodych ludziach z Czech, dlatego, że chociaż Czechy są małym krajem, to są dwie prowincje: czeska i morawska. A to są jakby dwa katolickie światy. To są dwie mentalności, dwa sposoby przeżywania wiary. Trochę inaczej to wygląda na Morawach, gdzie można jeszcze mówić o Kościele ludowym, o religijności bardziej tradycyjnej. Zupełnie inna sytuacja jest w Czechach, gdzie Kościół żyje w bardzo wielkiej diasporze. Wierzący żyją tu w rozproszeniu i jest większy nacisk na osobistą decyzję wiary. Tutaj nie ma tych więzów społecznych, które człowieka niosą. Tutaj każdy sam musi sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego wierzy i dlaczego chce być wierzącym człowiekiem.

- W Pradze seminarium jest bardzo blisko związane z Uniwersytetem Karola, z Wydziałem Teologicznym tegoż uniwersytetu. Obie instytucje mieszczą się zresztą w tym samym gmachu. Jednym z punktów programu papieskiej wizyty w Czechach będzie też spotkanie ze światem akademickim. Czy prascy intelektualiści, tutejszy świat akademicki jest gotowy na podjęcie dialogu z Papieżem?

Ks. A. Matuszek: Przypuszczam, że spotkanie Ojca Świętego z intelektualistami napotka duże zainteresowanie. W warunkach czeskich z jednej strony mówimy o wielkim zateizowaniu społeczeństwa, o tym, że katolików jest tak mało, a z drugiej strony jest ciekawą rzeczą, że stosunkowo dużo katolików zajmuje bardzo ważne i odpowiedzialne stanowiska. Chociażby rektor Uniwersytetu Karola jest zaangażowanym wierzącym i praktykującym katolikiem. Podobnie jeden z prorektorów, których ja znam, przewodniczący Senatu akademickiego. Mówię tu tylko o przykładach z naszego podwórka Uniwersytetu Karola, a można by znaleźć jeszcze wiele dalszych, gdzie jest naprawdę wielu odpowiedzialnych ludzi, którzy zajmują wysokie stanowiska ze względu na swoje kompetencje, a z drugiej strony są to wierzący i zaangażowani katolicy, którzy nie wstydzą się swojej wiary i przyznają się do niej.

- Zanim trafił Ksiądz do seminarium jako rektor, przez kilka dobrych lat pracował w duszpasterstwie, był m. in. proboszczem dość ważnych w Pradze parafii. Czy na podstawie tego doświadczenia mógłby nam Ksiądz powiedzieć, jaki jest powszedni, normalny Kościół katolicki w Czechach?

Ks. A. Matuszek: To jest Kościół, który jest liczebnie mały, ale bardzo aktywny. Wierzący, którzy tworzą wspólnoty parafialne, są ludźmi bardzo zaangażowanymi i pragnącymi pogłębienia swojej wiary, pragną nią żyć świadomie. Taka jest zdecydowana większość ludzi chodzących do kościoła. Im nie wystarcza duszpasterstwo parafialne. Dla nich Msza św., okazja do spowiedzi czy nabożeństwo to jest ważne, ale to jest mało. Oni chcą się spotykać po to, żeby pogłębiać swoją wiarę. Chętnie przyjmowane są przez wierzących Godziny Biblijne, studium Katechizmu Katolickiego, czy różne cykle wykładów, spotkania z interesującymi ludźmi. Ito nie są spotkania organizowane dla jakiejś konkretnej grupy parafialnej, to jest po prostu oferta, która jest dana całej parafii i parafianie bardzo chętnie w tym uczestniczą, właściwie od młodych do starych. Tak samo różne formy rekolekcji parafialnych. I nie chodzi o takie rekolekcje, jakie znamy w Polsce, takie trzydniowe z ojcem rekolekcjonistą, ale o takie rekolekcje w życiu codziennym, które trwają dłuższy okres czasu, kilka tygodni, kiedy ci ludzie realizują pewien program duchowy. Myślę, że na tym polega wielka różnica między tym, co znałem z Polski, a z czym spotkałem się tutaj. To pragnienie pogłębienia życia religijnego i świadomego przeżywania swojej wiary, nie tylko ograniczającego się do sakramentów, nie dotyczy elit, jakichś małych grup, ale jest zjawiskiem powszechnym.

- To - jak rozumiem - jest silną stroną Kościoła w Czechach. A co jest problemem? Przed jakimi wyzwaniami stoi Kościół w Czechach?

Ks. A. Matuszek: Na pewno problemem jest przyjęcie pluralizmu. Nie chodzi o pluralizm światopoglądowy, ale o to, że „katolickie” to jest „et, et“ ( i to, i to). Natomiast tu jest zakorzeniony w świadomości pogląd, że tylko jedna jest prawdziwa droga i dlatego, jeżeli ktoś idzie inną drogą jest to podejrzane, bardzo łatwo dochodzi do polaryzacji, natomiast nie ma tej jedności w wielości. To jest na pewno coś, czego katolicy w Czechach powinni się uczyć.

Innym problemem, może bardziej jest to problem duszpasterzy, to jest pewna zachowawczość duszpasterstwa. To jest coś, co również ja, jako rektor seminarium, przeżywam bardzo intensywnie uczestnicząc w formacji kandydatów do kapłaństwa. Zależy mi, żeby ci młodzi ludzie, którzy pójdą w teren, mieli w sobie ducha ewangelizacyjnego, żeby czuli się posłani do tych ludzi, którzy będą mieszkali na terenie ich parafii, do wszystkich. Będą mieli parafian wierzących i niewierzących, a nie są posłani tylko do tej garstki, która chodzi do kościoła i o którą trzeba się troszczyć. Natomiast często w imię czy to jakoś rozumianej tolerancji i wolności religijnej, czy też po prostu z powodu własnej bezradności nie zauważa się tego, nie wychodzi się do tych, którzy też tam mieszkają, których jest większość i z którymi duszpasterze się spotykają na każdym kroku, ale którzy są niewierzący czy po prostu - nie chodzą do kościoła. Na obecnym etapie, takie przynajmniej odnoszę wrażenie, ten wysiłek ewangelizacyjny w Kościele czeskim jest raczej słaby.

- A skąd ten brak zapału misyjnego?

Ks. A. Matuszek: Myślę, że to jest z jednej strony wielkie skoncentrowanie się na problemach, kłopotach dnia codziennego, a z drugiej strony, może też i pewne przyzwyczajenie, że tak po prostu zawsze było, że ci niewierzący byli wokół nas, a może też i to, że ludzi jakby nie niepokoi obawa o zbawienie innych. Jakby to ogólne przekonanie czy pewność zbawienia nie zmusza nas wierzących do podejmowania wysiłków ewangelizacyjnych.

- Rozmawiamy przed papieską podróżą. Czego czescy katolicy spodziewają się po tej wizycie? Jak Ksiądz ocenia nastroje przed podróżą?

Ks. A. Matuszek: Po takim tym pierwszym niedowierzaniu i zaskoczeniu widzę rosnący entuzjazm i coraz większe zaangażowanie wierzących. Widzę, że jest to impuls, nowy duch, ożywienie, które wstępuje do Kościoła czeskiego. Jest i druga sprawa: nie wolno zapominać, że w jakiś sposób jest to odbierane także przez niewierzących. Jestem pewien, że między uczestnikami spotkań z Ojcem Świętym nie będzie brakowało ludzi, którzy o sobie będą twierdzili, że są niekatolikami czy niewierzącymi, ale po prostu odczuwają, że jest to ważne i będą chcieli w tym wydarzeniu uczestniczyć.

Rozm. K. Bronk, rv

 








All the contents on this site are copyrighted ©.