Irakijczycy tracą resztki nadziei – ostrzegają tamtejsi biskupi po ostatnich, najbardziej
krwawych w tym roku zamachach w Iraku. Zginęło w nich niemal 100 osób, a 450 zostało
rannych. Jedna z bomb poważnie uszkodziła też kościół Matki Bożej Fatimskiej w Bagdadzie.
Jak powiedział Radiu Watykańskiemu bp Shlemon Warduni z Bagdadu, Irakijczycy są zrozpaczeni.
„Sami
nie wiemy, co o tym myśleć – powiedział iracki biskup. Chyba piekło zstąpiło na ziemię,
bo przecież ludzie, którzy dokonują tych zamachów są przyjaciółmi diabła. Patrzymy
w niebo i pytamy się: Dlaczego? Mówimy: Ty odkupiłeś nas krwią swego Syna, ale dlaczego
dopuszczasz to wszystko? Ginie tylu niewinnych ludzi, dzieci, kobiet, młodych, którzy
tu chcieli budować swoją przyszłość... I nawet nie znamy przyczyn tego wszystkiego.
Ci, którzy dokonali tych zamachów byli dobrze przygotowani i zorganizowani. A co robi
ONZ, co robią wielkie państwa, aby powstrzymać terrorystów? Co robią państwa produkujące
broń? Czy nie stoją za tymi zamachami? Skąd pochodzą te bomby? Ktoś je przecież produkuje
i ktoś je sprzedaje” – zapelował bp Shlemon Warduni.
Jak podaje rozmówca,
zamachy z 19 i 20 sierpnia kompletnie sparaliżowały życie w stolicy Iraku. „Ludzie
boją się wyjść do pracy, do szkoły, a nawet do kościoła. Irakijczycy chcieliby żyć
normalnie, ale nie mogą budować swego życia w próżni” – dodaje pomocniczy biskup chaldejskiego
patriarchatu Babilonii.