Będziemy zawsze szczęśliwi i dumni, że jesteśmy chrześcijanami. Rozmowa z nuncjuszem
apostolskim w Pakistanie, abp. Adolfo Tito Yllaną
Wykorzystywanie przez muzułmańskich fanatyków niesprawiedliwego prawa podkreśla nuncjusz
apostolski w Pakistanie. Abp Adolfo Tito Yllana wskazuje na szczególnie niebezpieczne
skutki tzw. ustawy o bluźnierstwie.
Abp Adolfo Tito Yllana: Doświadczamy
tutaj prawdziwego prześladowania z uwagi na ten przepis. Nazywamy go „ustawą o bluźnierstwie”,
ale wszyscy wiedzą, że jest on stosowany przeciwko takim mniejszościom, jak chrześcijanie.
Prześladowanie wybucha pod pretekstem bluźnierstwa. Jakiś przywódca religijny zaczyna
krzyczeć: «To są niewierni! Musimy się ich pozbyć, zabić ich, bo oni zbezcześcili...»
itd. A to wszystko jest wymysłem. Te wszystkie oskarżenia o bluźnierstwo rzucane na
chrześcijan nie mają podstaw, także to ostatnie. My cierpimy i to nie pierwszy raz.
To nie kwestia religii, ale po prostu brak człowieczeństwa u pewnej grupy, która chce
podbić inną grupę będącą w mniejszości.
- Czyli Kościół w Pakistanie jest Kościołem
męczeńskim...?
Abp Adolfo Tito Yllana: Niestety tak jest. Bardzo cierpię
z tego powodu, ale pociechę sprawia mi, gdy słyszę słowa przebaczenia ze strony jakiegoś
chrześcijanina, gdy ktoś, kto stracił podpalony dom powiada: «Mamy tylko nadzieję,
że Bóg da im światło, by dojrzeli słuszną drogę». To jest mocniejsze od kazania, jakie
byłbym w stanie wygłosić. Pośród tych wszystkich cierpień przynajmniej jest chrześcijański
duch, który króluje pośród zbolałego ludu.
- Chrześcijańska mniejszość po tych
ostatnich strasznych wydarzeniach żąda od władz ochrony...
Abp Adolfo Tito
Yllana: Oczekujemy tego od dawna, bowiem przemoc wciąż wybucha to tu, to tam.
Przeprowadza się następnie coś w rodzaju pojednania, wypłaca się odszkodowania, a
potem znów dochodzi do podobnych incydentów. Tymczasem powinno się zwracać większą
uwagę, ponieważ słabszą stroną jesteśmy my. A prawda jest taka, że chrześcijanie nie
mają broni i to nasze domy są podpalane. My tego nie robimy innym, bo jesteśmy chrześcijanami.
Tu także ludzie władzy, którzy uczyli się w naszych szkołach wiedzą, że chrześcijańska
obecność służy wzajemnemu szacunkowi, pomocy. Tym niemniej udają, że nic nie widzą,
a to już jest sprawa bardzo poważna. Tamtejszy biskup jest na miejscu, pojechał do
Gojry, żeby zbadać sytuację, spotkać się z chrześcijanami, z ich rodzinami. Udał się
tam też premier Pendżabu, prawdopodobnie po to, by dać finansowe wsparcie, jednak
tamtejsi chrześcijanie mówią: «Dobrze, dziękujemy, ale to czego najbardziej potrzebujemy
to bezpieczeństwo. Jesteśmy bezbronni, proszę nas obronić!». Ostrzegali w tej sprawie
trzy dni wcześniej i teraz przebaczają swoim oprawcom. Naprawdę, cierpienia tych chrześcijan
trudno sobie wyobrazić, gdy widzą własną rodzinę płonącą żywcem. Jak tak można...?
-
Czy Ksiądz Arcybiskup chciałby zwrócić się z jakimś apelem do słuchaczy, którzy być
może żyją z dala od Pakistanu i nie zdają sobie sprawy z ogromu tych cierpień...?
Abp
Adolfo Tito Yllana: Mój apel dotyczy jedynie solidarności, zwłaszcza w modlitwie,
bowiem jesteśmy przekonani – ja również –, że to cierpienie da się przezwyciężyć modlitwą.
Wiem, że nie ma takiego zła, którego nie dałoby się pokonać modlitwą. Poza tym prosiłbym,
by nie zapominać o tym biednym, małym Kościele będącym w mniejszości, a ciągle świadczącym
o naszej wierze nawet za cenę życia. Będziemy zawsze szczęśliwi i dumni, że jesteśmy
chrześcijanami.