2009-07-28 18:10:15

Śladami Apostoła Narodów (48)


Pobyt na Malcie

Po długiej i pełnej niebezpieczeństw podróży statek, na którym płynął do Rzymu więzień Paweł, znalazł się w pobliżu jakiejś wyspy. Św. Łukasz informuje, że: „Gdy dzień nastał, nie rozpoznawali lądu, widzieli jednak jakąś zatokę o płaskim wybrzeżu, do którego chcieli – jeśliby się udało – doprowadzić okręt. Poodcinali kotwice i zostawili je w morzu. Równocześnie rozluźnili wiązania sterowe, nastawili pod wiatr przedni żagiel i zmierzali ku brzegowi. Wpadli jednak na mieliznę i osadzili na niej okręt. Dziób okrętu zarył się i pozostał nieruchomy, a rufa zaczęła się rozpadać pod naporem fal. (…) Setnik (…) rozkazał, aby ci, co umieją pływać, skoczyli pierwsi do wody i wyszli na brzeg, pozostali zaś [dopłynęli], jedni na deskach, a drudzy na resztkach okrętu. W ten sposób wszyscy cało znaleźli się na lądzie. Po ocaleniu dowiedzieliśmy się, że wyspa nazywa się Malta” (Dz 27,30-41. 43-44; 28,1).

Niewielka wyspa o długości 28 i szerokości 16 km była wtedy pod panowaniem rzymskim i administracyjnie zależała od prowincji Sycylii. Zróżnicowani pod względem kultury mieszkańcy Malty, których przodkowie pozostawali przez długi okres czasu pod wpływem Fenicjan, przyjęli rozbitków niezwykle gościnnie.

Dzieje Apostolskie nie mówią na temat pracy ewangelizacyjnej Apostoła Narodów na Malcie, na której przebywał on trzy zimowe miesiące, czekając wraz z załogą okrętu, pasażerami i więźniami na możliwość odpłynięcia do Rzymu. Znając jednak apostolski zapał św. Pawła, trudno wyobrazić sobie, aby nie wykorzystał on tej okazji dla szerzenia Ewangelii.

Św. Łukasz koncentruje się w swoim opisie na działalności charytatywnej Apostoła i uzdrowieniach dokonanych przez niego na chorych Maltańczykach. Niewykluczone, że sam autor Dziejów Apostolskich, z zawodu lekarz, miał w nich też swój udział, ale Maltańczycy dostrzegali źródło uzdrowień bardziej w nadprzyrodzonej mocy św. Pawła niż w lekarskiej sztuce św. Łukasza. Apostoł Paweł stał się osobistością znaną, tym bardziej, że nawet ojcu zarządcy wyspy, namiestnika Publiusza, przywrócił zdrowie.

Maltańczycy są dumni z tego, że chrześcijaństwo przyniósł im Apostoł Narodów. Ich niewielka wyspa o powierzchni 315 km2, co stanowi orientacyjnie jedną setną powierzchni Polski, zamieszkana przez ponad 400 tys. obywateli, zaskakuje na różny sposób licznie przybywających tutaj turystów i pielgrzymów, szukających śladów pobytu św. Pawła.

Słyszymy najpierw jakiś dziwny język, na który największy wpływ wywarł podobno arabski, ale też angielski i włoski. Dostrzegamy następnie wiele kościołów, zabytkowych i nowoczesnych, położonych zwykle na wzgórzach i dlatego dobrze widocznych.

Wizytę na Malcie rozpoczyna się zwykle od północnego jej wybrzeża, a konkretnie od Zatoki św. Pawła. To tutaj – według tradycji – dotarli rozbitkowie, którym Apostoł dodawał otuchy przez cały czas niebezpiecznej podróży. Jest tu dużych rozmiarów pomnik przedstawiający św. Pawła, który wyciąga ręce ku morzu; odnosi się wrażenie jakby Apostoł właśnie stąd głosił całemu światu dobrą nowinę o Chrystusie.

Wchodzimy następnie do autobusu komunikacji miejskiej, który nas wiezie do Mdiny, dawnej stolicy Malty. Już przy wejściu, gdy płacimy za podróż, zauważamy, że na desce rozdzielczej pojazdu, tuż obok kierowcy, jest sporej wielkości obrazek św. Pawła. W Mdinie, położonej malowniczo na wzgórzu, oglądamy przede wszystkim katedrę pod wezwaniem – oczywiście – św. Pawła. Zbudowana została ona na miejscu, gdzie podczas pobytu Apostoła znajdował się pałac namiestnika Publiusza. Oglądamy następnie mury miejskie świadczące o długiej i bogatej historii miasta, w którym do dzisiaj rezyduje arcybiskup Malty.

Niedaleko od dawnej stolicy Malty leży Rabat. Tej miejscowości nie omijają żadni pielgrzymi przyjeżdżający na wyspę, by szukać śladów Apostoła Narodów. Jest tu kościół pod wezwaniem św. Pawła, a w jego podziemiach – grota, która służyła mu jako schronienie i więzienie zarazem w czasie trzymiesięcznego zimowego pobytu.

Jesteśmy następnie w Valletta, stolicy Republiki Maltańskiej. Wchodzimy do barokowego kościoła pod wezwaniem św. Pawła Rozbitka, w którym maltańscy wierni czczą bezcenne relikwie: fragment kości ręki Apostoła i kawałek kolumny, na której został ścięty. Rozpoczyna się Msza święta; kościół jest wypełniony po brzegi; jeden z moich znajomych Włochów zauważa, że tu wierni klękają na moment konsekracji…

Po Mszy św. zwiedzamy kościół dokładniej. Zwracamy uwagę na piękny fresk ilustrujący to, co św. Łukasz napisał w Dziejach Apostolskich o Maltańczykach: „Okazali nam wielki szacunek, a gdy odjeżdżaliśmy, przynieśli wszystko, co nam było potrzebne” (28,10). Fresk przestawia w głębi okręt gotowy do odpłynięcia, przed nim stoi św. Paweł, z rękami w okowach, w towarzystwie pilnującego go żołnierza, i przemawiający św. Łukasz Ewangelista. Wokół nich grupa Maltańczyków przynoszących dary na podróż umiłowanego Gościa: chleby, warzywa, wino, oliwę…

Wychodzimy z kościoła. Zaczynamy podsumowywać nasze refleksje ze spotkania z Apostołem Narodów na Malcie, tak bardzo obecnym w historii tego niezwykle gościnnego i otwartego narodu, najbardziej katolickiego w całej Europie: narodu, który nie boi się prawnie bronić życia dzieci nienarodzonych i nie pozwalać na rozwody; którego hymn rozpoczyna się od modlitwy: „Strzeż, o Panie, Twą kochaną ojczyznę…”; który w ciągu wieków i aż do dzisiaj wysłał w świat tylu misjonarzy kontynuujących dzieło rozpoczęte przez wielkiego Apostoła.

Jeden ze znajomych Maltańczyków mówił mi kiedyś o głębokim przekonaniu swoich ziomków, że św. Paweł nigdy nie zapomina gościnności, jakiej doznał od mieszkańców Malty i w sposób szczególny się nimi opiekuje. Błogosławiona wyspa, która ma takiego Patrona, i błogosławieni jej mieszkańcy, którzy potrafią zawierzyć tak znamienitemu wstawiennictwu!

ks. Waldemar Turek








All the contents on this site are copyrighted ©.