Świat jest większy od kryzysów, które są jego udziałem – rozmowa z br. Guyem Consolmagno
SJ z Watykańskiego Obserwatorium Astronomicznego
Dla Watykańskiego Obserwatorium Astronomicznego bieżący rok jest ciekawy z kilku powodów.
Jest to Międzynarodowy Rok Astronomii obchodzony w 400-lecie pierwszego skierowania
teleskopu w niebo przez Galileusza. Na całym świecie organizowane są okolicznościowe
obchody. Także papiescy astronomowie, mający od niedawna nową siedzibę, włączyli się
w nurt popularyzowania wiedzy o kosmosie – mówi br. Guy Consolmagno, jezuita i astronom.
Guy
Consolmagno SJ: Normalnie powinniśmy prowadzić letnią szkołę, jak to robimy co
dwa lata. Ponieważ jednak przeprowadziliśmy się do nowej siedziby, wiedzieliśmy, że
nie zdążymy z jej przygotowaniem na potrzeby letniego kursu. Zdaliśmy sobie sprawę,
że najlepszą rzeczą będzie zaproszenie uczestników wszystkich dotychczasowych kursów
na specjalną edycję letniej szkoły. Wcześniej zrobiliśmy to już dwa razy. Tegorocznym
tematem było spojrzenie na astronomię jako na wspólny punkt, w którym spotkać się
może cały świat, po to, by cieszyć się Wszechświatem.
- Temat bardzo ambitny,
jednak co to znaczy w praktyce? Kto przyjechał na te zajęcia?
Guy Consolmagno
SJ: Cóż, częściowo inspirowany jest on faktem, że w tej szkole mamy dosłownie
cały świat. W naszych kursach uczestniczyli studenci z ponad 50 krajów. Np. organizacją
tego kursu zajęły się dwie kobiety: jedna ze Słowacji, druga z Argentyny. Zebrały
one ludzi niemal z wszystkich kontynentów po to, aby opowiedzieli, jak astronomia
wpłynęła na ich kultury oraz jak sami jako astronomie wpisują się w te kultury. W
prostych słowach: wszyscy żyjemy na tym samym świecie, pod tym samym niebem.
-
Dlaczego astronomia jest tak ważna dla Watykanu? Wspomniał Brat o nowej siedzibie.
Gdzie ona jest?
Guy Consolmagno SJ: Watykańskie obserwatorium sięga
czasów reformy kalendarza w 1582 r. Po części można powiedzieć, że jesteśmy i od tego
starsi, gdyż astronomię wykładało się już na średniowiecznych uniwersytetach. Mówiąc
jednak dokładnie, jako instytucja Państwa Watykańskiego istniejemy od 1891 r. Najpierw
naszą siedzibą była Wieża Wiatrów w samym Watykanie. Następnie w latach 40. minionego
wieku przeprowadziliśmy się do Castelgandolfo, ustawiając teleskopy na dachu letniej
rezydencji Papieża. Tam też mieliśmy, w Pałacu Apostolskim, nasze biura. Później,
w latach 80., zbudowaliśmy nowy teleskop w południowej Arizonie, gdzie przeniosła
się część naszego personelu. Natomiast w tym roku – po to, aby zyskać więcej potrzebnego
nam miejsca i mieć więcej swobody w realizowaniu naszych letnich projektów w czasie,
gdy i Ojciec Święty jest w Castelgandolfo – przeprowadziliśmy się. Wspólnota jezuitów
wraz z personelem obserwatorium przeniosła się do całkowicie odnowionego klasztoru
w papieskich ogrodach. Oczywiście, wciąż mamy dostęp do teleskopów, które są na dachu
letniej rezydencji Papieża. Posługujemy się nimi w celach edukacyjnych, a czasem i
naukowych. Nową rezydencję mamy więc w przepięknym otoczeniu, a odnowiony dom został
całkowicie dostosowany do naszych potrzeb, z biblioteką, która w końcu znalazła się
w jednym miejscu. Nie mamy w niej jakichś bardzo cennych pierwszych wydań, ale mamy
np. drugie wydanie „Principiów” Newtona czy trzecie wydanie „O obrotach sfer niebieskich”
Kopernika. Mamy też zbiór czasopism naukowych, począwszy od XVII w., np. kompletne
wydanie „Philosophical Transactions” Królewskiego Towarzystwa Naukowego z Londynu,
gdzie pisywał chociażby Izaak Newton.
- Można więc powiedzieć, że cofając
się w czasie, wychodzicie czasowi naprzeciw: w obserwatorium jest pokaźna kolekcja
meteorytów, za którą Brat jest odpowiedzialny.
Guy Consolmagno SJ:
Owszem, mamy meteoryty, chociaż kolegom astronomom, którzy chcą zgłębiać wiedzę o
planetach i gwiazdach, mówię, że jedyną rzeczą, którą muszą studiować, jest światło
docierające od planet i gwiazd oraz to, jak je widzimy w teleskopach. Co do meteorytów,
jest to kolekcja kawałków, które z przestrzeni kosmicznej spadły na Ziemię. Mogę je
wziąć do ręki, zmierzyć, zbadać ich skład chemiczny czy też, o jakie rzeczy się ocierały
przez te 4,5 mld lat, krążąc wokół Układu Słonecznego. Okazuje się, że niektóre z
tych skał odłupały się od Księżyca, a kilka z nich nawet od Marsa. Jak dotąd nigdy
nie udało się nam pobrać próbki z Marsa i przywieźć jej na Ziemię. Uczyniła to za
nas jednak natura. Możemy zaobserwować, że zarówno Księżyc, jak i Mars pokryte są
kraterami. A kratery powstały, gdy fragment jakiejś asteroidy uderzył w powierzchnię
i eksplodował. W czasie tej eksplozji fragment celu (Księżyca lub Marsa) oderwał się,
wzlatując w przestrzeń kosmiczną, i nawet przez miliony lat krążył wokół Słońca, nim
spadł na Ziemię. Nam udało się go znaleźć i zbadać w naszych laboratoriach.
-
Czy pamięta Brat, gdzie był, gdy pierwsi ludzie stanęli na Księżycu?
Guy
Consolmagno SJ: To była północ w Michigan. Pamiętam, że oglądałem telewizję i
nagrywałem to na małym magnetofonie, więc słowa wówczas wypowiedziane zapadły mi w
pamięć. Było lato. Chodziłem jeszcze do szkoły i przeżywałem okres cynicznego nastawienia
do świata. Ale to mnie postawiło na nogi. To był czas Wietnamu, protestów studenckich,
w wielu częściach świata było niespokojnie. Do okrutnych rzeczy dochodziło w Wielkiej
Brytanii i Irlandii Północnej. A jednak ten fakt przypomniał nam, że świat jest większy
od kryzysów, które przechodzi, a o których wciąż słyszymy w codziennych wiadomościach.
Gdy dzisiaj czytamy historię, pamiętamy o Galileuszu i jego kłopotach z Papieżem.
Czy ktoś pamięta imię tego Papieża? Pamiętamy, że sprawa Galileusza zbiegła się z
wojną trzydziestoletnią: czy ktoś pamięta, kto i o co w niej walczył? Tak samo w 1969
r. w Stanach Zjednoczonych tematem numer jeden była wojna wietnamska. Za 100 lat nikt
nie będzie o niej pamiętał. Ludzie będą jednak pamiętać o lądowaniu na Księżycu.
-
Jakie Brata zdaniem były największe sukcesy astronomii w ciągu ostatnich 40 lat, od
lądowania na Księżycu? Dlaczego dziś ludzie po Księżycu nie chodzą?
Guy
Consolmagno SJ: Niełatwo mi o tym mówić, gdyż sam badam planety i uważam, że jest
to niezwykle pasjonujące. Obecnie, gdy mamy roboty – jak tego, który wylądował na
Marsie – dużo więcej wiemy o tej planecie niż 40 lat temu. Widzimy ją jako miejsce,
a nie tylko jako punkt światła na niebie. Tym niemniej muszę oddać sprawiedliwość
ludziom, którzy pracowali nad ciemną energią i ciemną materią w naturze całego Kosmosu,
nad tym, jak sam Wszechświat jest ułożony. Dziś znamy odpowiedzi na pytania, których
40 lat temu nie uważaliśmy nawet za pytania.