W Berlinie kończą się obrady okrągłego stołu, podjęte dla wyjaśnienia, w jakich warunkach
wychowywana była niemiecka młodzież w latach powojennych. Przewodniczący episkopatu
abp Robert Zollitsch wyraził ubolewanie z powodu „niesprawiedliwości oraz duchowych
i cielesnych cierpień”, jakich doznali w latach 50. i 60. byli wychowankowie sierocińców,
prowadzonych m.in. przez instytucje kościelne.
W artykule opublikowanym w poniedziałek
w niemieckiej prasie abp Zollitsch przyznał, że w niektórych przypadkach organizacje
kościelne „nie postępowały zgodnie ze swoją chrześcijańską misją wspierania rozwoju
dzieci i młodzieży oraz ochrony ich godności”. Zapewnił, że Kościół katolicki usilnie
starać się będzie o ujawnienie prawdy o metodach wychowawczych, jakie po wojnie panowały
w niemieckich domach dziecka. Abp Zollitsch wyraził też gotowość spotkania się z ofiarami
takich wykroczeń. Według niego winę ponoszą tylko poszczególni wychowawcy, a badania
wykazały, że „w katolickich sierocińcach karygodne i budzące wątpliwości przypadki
nie były liczne”.
Powołany przez Bundestag „okrągły stół” zajmuje się zarzutami
stowarzyszenia byłych wychowanków niemieckich sierocińców od lutego obecnego roku.
Stowarzyszenie domaga się zarówno od Kościoła katolickiego, jak i Kościołów ewangelickich
25 miliardów euro odszkodowania za doznane w dzieciństwie krzywdy.
Komisja
okrągłego stołu zakończy badania w przyszłym roku. Wtedy okaże się, czy zawiodły tylko
jednostki, czy cały system wychowawczy był nieludzki i odpowiedzialność ponoszą niemieckie
Kościoły.