Benedykt XVI w Cassino o Wniebowstąpieniu i św. Benedykcie
Kościół nie istnieje po to, by zastąpić „nieobecnego” po Wniebowstąpieniu Chrystusa,
ale by świadczyć o Jego niewidzialnej obecności ukonkretnionej mocą Ducha Świętego.
Mówił o tym Benedykt XVI, odwiedzając 24 maja opactwo terytorialne Monte Cassino.
Przed południem sprawował w Cassino Eucharystię z udziałem ok. 20 tys. wiernych. Pozdrawiając
mieszkańców tego, jak to określił, „zmartwychwstałego miasta”, Papież przypomniał,
że jest ono przykładem cierpień drugiej wojny światowej, czego świadectwem są wojenne
cmentarze, zwłaszcza polski, niemiecki i brytyjski.
Nawiązując w homilii do
obchodzonej dzisiaj uroczystości Wniebowstąpienia, Ojciec Święty wskazał, że Kościół
jest wspólnotą pielgrzymów zmierzających ku wypełnieniu mesjańskich obietnic, karmiąc
się po drodze Słowem Bożym oraz Ciałem i Krwią swego Pana. Ten związek między ziemskim
życiem a niebiańskim przeznaczeniem wyraził w pełni patriarcha tego regionu, św. Benedykt
ze swoją uniwersalną regułą streszczoną hasłem: „Módl się i pracuj”. Papież wyraził
uznanie dla obecnej na tych ziemiach benedyktyńskiej tradycji modlitewnej, widocznej
także w różnych formach duszpasterstwa.
„Drugą zasadą duchowości benedyktyńskiej
jest praca. Humanizacja świata pracy jest typowa dla monastycyzmu. Stanowi także przedmiot
wysiłków waszej wspólnoty, starającej się być blisko licznych pracowników wielkiego
przemysłu obecnego w Cassino i związanych z nim przedsiębiorstw – mówił Benedykt XVI.
– Wiem, jak krytyczna jest sytuacja wielu robotników. Wyrażam solidarność z tymi,
którzy żyją w niepewności, przebywają na przymusowych urlopach, czy wręcz zostają
zwalniani. Oby rana bezrobocia, która dolega tym terenom, skłoniła odpowiedzialnych
za sprawy publiczne, przedsiębiorców i osoby wpływowe do wspólnego poszukiwania właściwych
rozwiązań dla kryzysu zatrudnienia, tworząc nowe miejsca pracy dla ochrony rodzin”.
Ojciec
Święty przypomniał także potrzebę troski o rodzinę, o młode pokolenia oraz o kulturę
i edukację, w tym konieczność „nowego humanizmu”, który zgodnie z tradycją benedyktyńską
poświęcałby szczególną uwagę najsłabszym i zepchniętym na margines.