USA: prezydent doktorem h.c. Uniwersytetu Notre Dame
Pomimo sprzeciwu 82 amerykańskich biskupów, w tym przewodniczącego episkopatu, oraz
petycji podpisanej przez ponad 400 tys. osób, katolicki uniwersytet Notre Dame przyznał
wczoraj Barackowi Obamie doktorat honoris causa. Honorowanie nowo wybranych prezydentów
stało się zwyczajem tej jednej z największych i najbardziej prestiżowych uczelni kościelnych
w USA. Jednakże w 2004 r. episkopat zakazał katolickim uniwersytetom wyróżniać osoby,
które nie zgadzają się z nauczaniem Kościoła. Barack Obama tymczasem zawsze był otwartym
obrońcą prawa do aborcji, i to również późnej, w drugim, a nawet trzecim trymestrze
ciąży. Zaś jedną z pierwszych decyzji jego prezydentury było zniesienie ograniczeń
w badaniach z embrionami. „To oczywiste, że Notre Dame nie rozumie, co to znaczy być
uczelnią katolicką” – zareagował na decyzję uniwersytetu kard. Francis George, przewodniczący
episkopatu.
Przyjmując doktorat honoris causa, prezydent Obama starał się
przemawiać w tonie pojednawczym. Zaznaczył, że również dla niego przerywanie ciąży
jest złem, ale koniecznym. Zapewnił, że będzie dążył do ograniczenia aborcji, i wezwał,
by nie demonizować jej zwolenników. Z kolei rektor uniwersytetu ks. John Jenkins zapewnił,
że nie żałuje uhonorowania prezydenta, bo potrafi on – jak powiedział – rozmawiać
z myślącymi inaczej. A przezwyciężenie nienawistnych podziałów jest największym wyzwaniem
naszych czasów – zaznaczył rektor uczelni.
W tym samym czasie przed uniwersytetem
siły porządkowe rozpędzały antyaborcyjną demonstrację. Jak podaje agencja Associated
Press, policja aresztowała co najmniej 39 demonstrantów, w tym Normę McCorvey, która
w 1972 r. wywalczyła „prawo do aborcji”. Bohaterka proaborcyjnego lobby po latach
zmieniła zdanie i obecnie jest sztandarową postacią ruchu pro life.