2009-05-13 19:58:20

Odbudować infrastrukturę duchową – podsumowanie Ryszarda Montusiewicza


Pielgrzymi towarzyszący Papieżowi w tych dniach podkreślają wagę kwestii pokoju i sprawiedliwości poruszanych w jego wypowiedziach. Dodają zarazem, że miejscowy Kościół potrzebuje także nowego poruszenia ducha. Z Ryszardem Montusiewiczem, długoletnim korespondentem radiowym w Ziemi Świętej, rozmawia ks. Józef Polak SJ.

- W jakiej atmosferze przebiegła dzisiejsza Msza z Papieżem w Betlejem?

Ryszard Montusiewicz: Przede wszystkim był duch entuzjazmu. Było dużo młodzieży, która czuła się tu fantastycznie. Przyjechały grupy ze wszystkich parafii palestyńskich, także z Gazy. Papież ich osobno pozdrowił. Było dużo radości. Czuło się, że ta liturgia, to spotkanie z Papieżem jest dla tych młodych i dla wszystkich Palestyńczyków bardzo ważne. Przeżyli to w charakterystycznej ekspresji bliskowschodniej w wyrażaniu swoich uczuć. Betlejem było zdobyte przez pielgrzymów. Było także dużo grup polskich. To bardzo piękne, że przyjechało 600 Polaków. I oni, zanim przyszli na plac, wędrowali przez wszystkie ulice Betlejem, śpiewając, grając na gitarach. I wszyscy cieszyli się – muzułmanie, Palestyńczycy – że oni tutaj są.

Myślę, że samo spotkanie było bardzo ważne dla Palestyńczyków. Żyją oni w trudnych warunkach, oddzieleni od siebie, nie mogąc się swobodnie przemieszczać, a w tym momencie mogli być ze sobą razem, zobaczyć, że jest ich więcej, niemal dotknąć Papieża, wysłuchać jego słowa. Także ten duch radości, który towarzyszy Betlejem począwszy od narodzenia Jezusa, towarzyszył tutaj, jak myślę, wszystkim pielgrzymom i całej tej Eucharystii.

- Słowo podsumowania: Co Benedykt XVI zostawił w Ziemi Świętej?

Ryszard Montusiewicz: Myślę, że w Nazarecie zostawi jeszcze coś innego. Tutaj, w Betlejem, zostawił orędzie nadziei, orędzie pokoju, mówiąc także o swojej solidarności z tymi, którzy cierpią, szczególnie w Strefie Gazy. Myślę, że homilia Benedykta XVI była powściągliwa. Papież nie angażował się w problemy bieżące, mimo że brzmiały one w wystąpieniu i w powitaniu patriarchy łacińskiego Jerozolimy, abp. Fouada Twala. Co mnie natomiast uderzyło: Papież powiedział, że oczywiście ta ziemia wymaga odbudowy, że pokój wymaga odbudowy. Porównał klimat swojej pielgrzymki do poprzedniej Jana Pawła II, mówiąc, że tam była wtedy nadzieja. Bo rzeczywiście, była nadzieja na proces pokojowy, na rozwiązanie tego konfliktu. Później, jak wiemy, przyszła intifada i te wszystkie nadzieje zostały pogrzebane. Papież mówił, że ta nadzieja jest, że trzeba ją odnowić, trzeba ją odbudować.

Mnie szczególnie dotknęło to, że Papież mówił, iż trzeba także dokonać odbudowy infrastruktury duchowej. I tutaj dotknął problemu bardzo delikatnego, nawiasem mówiąc, że ten Kościół wymaga odnowy wewnętrznej. Chrześcijanie, katolicy – Papież o tym mówił – emigrują stąd. I to, że emigrują, oczywiście jest spowodowane różnymi trudnościami – politycznymi, ekonomicznymi, społecznymi – ale także tym, że doszło do pewnej erozji wiary, że wiara tego ludu, Palestyńczyków, wymaga jakiegoś odnowienia, jakiejś nowej ewangelizacji, jakiegoś nowego tchnienia Ducha Świętego. I chciałbym, żeby to słowo Papieża nie znikło w komentarzach i między tymi dużymi tematami, hasłami typu pokój, pojednanie, sprawiedliwość, bo bez pewnego odnowienia wiary ci ludzie będą stąd emigrować i nie zatrzymają ich inne przesłanki czy argumenty.

Rozm. J. Polak SJ, rv








All the contents on this site are copyrighted ©.