Wizyta duchowa, a nie polityczna – rozmowa z Suhailem Sabahem
Umiarkowani muzułmanie postrzegają papieską wizytę w Jordanii bardziej w kluczu duchowym
niż politycznym – mówi Suhail Sabah. Jest on Jordańczykiem, który ukończył Politechnikę
Wrocławską.
- Jak odbierana jest papieska wizyta w Jordanii?
Suhail
Sabah: Jestem muzułmaninem, ale uważam, że ogólne, humanitarne perspektywy życia
powinny być wspólne dla wszystkich. Uważam, że Papież przedstawia to w dobry sposób.
Polityka zatraciła wiele moralnych perspektyw naszego istnienia. Kim jesteśmy? Ludźmi.
Kto panuje nad nami? Jeden jedyny Bóg. Uważam, że trzeba doceniać każdą misję pokojową
i humanitarną, która chce niszczyć fikcyjne granice między nami. Są one stwarzane
przez politykę, nienawiść, różnego rodzaju skrajności czy terroryzm. Uważam, że misja
Papieża idzie w tym kierunku.
- Wielu patrzy jednak na papieską podróż
jedynie jako na wydarzenie polityczne…
Suhail Sabah: Według
mnie to, co powiedział pierwszego dnia, wskazuje, że wcale nie chce wchodzić w politykę.
Uważam, że to bardzo mądra decyzja. Ja zrozumiałem, że nie przychodzi do nas jako
wysłannik tej czy tamtej strony. Przybywa jako wysłannik Boga, miłości, pokoju. Pokazuje,
że nasze szczęście to jest także wasze szczęście i odwrotnie: jeśli coś złego wam
się stanie, to i my będziemy cierpieć. Byłem wychowywany w duchu porozumienia, otwartości.
Ożeniłem się z Polką. Ona jest chrześcijanką, ja jestem muzułmaninem – nie mamy kompleksów.
Marzę, żeby świat patrzył w ten sposób, że Bóg jest jeden, żeby pozwolił nam myśleć
i wrócić do własnych serc i prawdziwych uczuć. Dla mnie oznacza to być człowiekiem.