Na podstawie niektórych
danych biblijnych (zob. Rz 15,19.23-28.31 oraz Dz 20,2 n.) można przyjąć, że List
do Rzymian został napisany w Koryncie pod koniec trzeciej podróży misyjnej św. Pawła,
na przełomie 57/58 r. Apostoł znajdował się wtedy w drodze do Palestyny, wioząc ze
sobą dary dla ubogich chrześcijan w Jerozolimie.
Podobnie jak w wielu innych
miejscach, również w Rzymie pierwsi nawróceni pochodzili z diaspory żydowskiej. Po
zdobyciu Jerozolimy w 63 r. przed Chr. Pompejusz przywiódł do Rzymu żydowskich jeńców,
z których wielu z czasem obdarzono wolnością. Wspólnota żydowska wzrastała i umacniała
się dzięki przychylności Juliusza Cezara i jego następcy Augusta. Z czasem większość
Żydów rzymskich zamieszkała w okolicy dzisiejszego Zatybrza oraz przy słynnej Królowej
Dróg, czyli Via Appia. Historycy obliczają, że w czasach panowania cesarza Tyberiusza
(14-37) Rzym mógł liczyć ok. miliona mieszkańców, wśród których ok. 50 tys. było Żydami.
O
życiu pierwszych chrześcijan rzymskich mamy niewiele dokumentów literackich i archeologicznych;
początki głoszenia Ewangelii w Wiecznym Mieście stanowią do dzisiaj swego rodzaju
tajemnicę. Obracamy się ciągle w sferze przypuszczeń i mniej lub bardziej udokumentowanych
hipotez. W Dziejach Apostolskich (2,10), w opisie zesłania Ducha Świętego czytamy,
że wśród rzesz zgromadzonych w Jerozolimie znajdowali się również „przybysze z Rzymu”.
Być może niektórzy z nich przyjęli chrześcijaństwo i po powrocie nad Tybr stali się
tam apostołami. Dzięki łatwej komunikacji między Rzymem i wschodnimi prowincjami cesarstwa
mogli dotrzeć bez trudu do stolicy imperium, przynosząc ze sobą nową wiarę i troszcząc
się o jej rozszerzenie.
Ważnym dowodem istnienia chrześcijaństwa w Rzymie jest
wzmianka historyka Swetoniusza o wypędzeniu Żydów z Rzymu przez cesarza Klaudiusza,
panującego w latach 41-54. Z tekstu dowiadujemy się, że powodem tego były niepokoje
wszczęte w gminach żydowskich z powodu krzewienia się w nich chrześcijaństwa. Zatem
ok. 50 r. po Chr. rozwój chrześcijaństwa w Rzymie był tak znaczny, że władze rzymskie,
mając na uwadze utrzymanie spokoju w mieście, musiały podjąć radykalną decyzję o wypędzeniu
Żydów i chrześcijan poza granice miasta, co jednak – jak się później okaże – nie zahamowało
wzrostu liczby wyznawców Chrystusa.
Pierwsze kontakty z chrześcijanami rzymskimi
św. Paweł mógł mieć ok. 50 r., kiedy „opuścił Ateny i przybył do Koryntu. Znalazł
tam pewnego Żyda, imieniem Akwila, rodem z Pontu, który z żoną Pryscyllą przybył niedawno
z Italii, ponieważ Klaudiusz wysiedlił z Rzymu wszystkich Żydów” (Dz 18,1-2). Można
przypuszczać, m. in. na podstawie roz. 16 Listu do Rzymian, że kilka lat później Apostoł
znał już dosyć liczną grupę chrześcijan zamieszkujących Rzym, głównie Zatybrze.
Warto
w tym roku poświęconym Apostołowi Narodów udać się do tej dzielnicy Rzymu, jakże odrębnej
od reszty miasta, w której prawie 2 tys. lat temu pojawili się pierwsi wyznawcy Chrystusa.
Współcześni pielgrzymi i turyści dostrzegają bez trudu, że jest tu pełno kontrastów.
Można spotkać ludzi bardzo bogatych i wielu żebraków; są tu luksusowe restauracje
i hotele, sąsiadujące z opuszczonymi i zaniedbanymi domami. Nie jest tu zbyt czysto,
ale bardzo malowniczo, a to przyciąga turystów i wywołuje u nich szczególny nastrój.
Spacerując
po Zatybrzu, może łatwiej nam, Polakom, zrozumieć to, co swego czasu napisał Mickiewicz
w odniesieniu do całej Italii: „Włochy… To jest przybrana ojczyzna dla wszystkich
tych, co się czują zanadto źle albo zanadto dobrze w swych stronach” (List do Marii
d’Agoult, Paryż, 3.06.1837).
Sam poeta, podobnie jak inni główni przedstawiciele
polskiego romantyzmu, byli urzeczeni pięknem zatybrzańskich kościołów: Matki Bożej,
św. Chryzogona, św. Cecylii – żeby wymienić chociaż te najważniejsze. A współczesny
nam Jarosław Iwaszkiewicz wyznał: „Stąpając wybrzeżem rzeki rzymskiej, myślałem o
przemianach i przetrwaniach kultury. I o tym, jak zawsze trwa to, co jest kruche i
zdaje się znikome, a silne i mocne rzeczy zacierają się” (Podróże do Włoch, W-wa 1977,
s. 116).
Spacerując pięknymi uliczkami Zatybrza, trochę jest nam trudno wyobrazić
sobie życie pierwszych chrześcijan, z którymi apostoł Paweł utrzymywał kontakty i
do których skierował tak ważny dla wszystkich uczniów Chrystusa List. Wiemy, że wyznawcy
Chrystusa tworzyli wtedy w Rzymie tzw. kościoły domowe, czyli wspólnoty spotykające
się w domach prywatnych. Rozproszone w różnych miejscach dzielnicy, a z biegiem czasu
całego miasta, pozostawały ze sobą w luźnym kontakcie. Niektóre posyłały dary eucharystyczne
innym wspólnotom chrześcijan, jako wyraz duchowej łączności.
O ile nie mamy
świadectw dotyczących szczegółów z ich życia codziennego, warto zwrócić uwagę na istotny
aspekt życia duchowego, na ich głęboką wiarę. Apostoł Paweł już w jednym z pierwszych
zdań Listu do Rzymian, pisze: „Na samym początku składam dzięki Bogu mojemu przez
Jezusa Chrystusa za was wszystkich, ponieważ o wierze waszej mówi się po całym świecie”
(1,8).
Niewątpliwie chodzi tu o coś więcej niż o zwykłą grzeczność, z jaką
antyczni pisarze zwykli rozpoczynać listy; tym bardziej, że jak wynika z innych listów
Pawłowych, Apostoł nie był zbyt skory do wyrażania pochwał. Tak więc pierwotna wspólnota
chrześcijan rzymskich musiała sobie w jakiś sposób zasłużyć na tego typu stwierdzenie.
Św.
Paweł nie ukrywał, że to właśnie ze względu na swą silną wiarę jest mu ona bardzo
bliska; bo w rzeczywistości wiara jest tym elementem, który potrafi najmocniej łączyć
ludzi, również tych odległych od siebie fizycznie. Apostoł zatem chce spotkać tę wspólnotę,
która z entuzjazmem, choć nie bez przeszkód, rozwijała się nad Tybrem: „Gorąco bowiem
pragnę was zobaczyć, aby wam użyczyć nieco daru duchowego dla waszego umocnienia,
to jest abyśmy się u was nawzajem pokrzepili wspólną wiarą – waszą i moją” (Rz 1,11).