Msza w Luandzie – Kościół pamięci, modlitwy i bratniego wsparcia
Eucharystia z biskupami należącymi do Międzyregionalnego Spotkania Biskupów Południowej
Afryki stanowi centralne wydarzenie przedostatniego dnia papieskiej pielgrzymki na
Czarny Ląd. Liturgia sprawowana była na błoniach nad Oceanem Atlantyckim, gdzie było
wyjątkowo gorąco, parno i duszno. Pierwsi pielgrzymi przybyli na to spotkanie już
wczoraj wieczorem, pokonując pieszo nieraz setki kilometrów.
„Idę na tę Mszę
św. dlatego, że nigdy nie widziałem Papieża z bliska – powiedział jeden z młodych
uczestników liturgii. – Jest to dla mnie wielkie wydarzenie modlić się razem z Papieżem.
Chcę być na tej Mszy, gdzie myślę, że otrzymamy od Papieża błogosławieństwo, które
tak bardzo potrzebne jest narodowi angolskiemu”.
Powszechnie uważa się, że
Angola przyjęła Ewangelię pięć wieków temu. Jednak w praktyce trzeba mówić o stopniowej
ewangelizacji – podkreśla ks. Krzysztof Ziarnowski, werbista, a to – jak zaznacza
– przekłada się także na wyzwania dnia dzisiejszego. „Okres pierwszej ewangelizacji
nastąpił po przyjeździe Portugalczyków i przyjęciu chrztu przez króla w Kongu – przypomina
polski misjonarz. – Wtedy nie było Angoli jako kraju, tylko poszczególne królestwa.
Później nastąpił spadek intensywności ewangelizacji i dopiero później przyszła druga
fala misjonarzy katolickich – to jest XVII w. Początki były bardzo dobre, przynajmniej
w Kongu, bo król i cała świta zostali ochrzczeni. Sam król Afonso I został nawet katechistą:
pierwszym katechistą w swoim królestwie. Z tego okresu pochodzi katedra z 1540 r.
To był okres świetności królestwa Kongo, a pozostałe ziemie, które teraz należą do
Angoli, były ewangelizowane znacznie później. A więc nie można mówić o 500 latach
Kościoła. To była stopniowa ewangelizacja” – dodaje ks. Ziarnowski.
Mieszkańcy
Angoli są dumni z tego, że odwiedza ich Papież. „Już sam fakt, że przyjeżdża następca
Świętego Piotra, jest dla nas wyróżnieniem – mówi s. Róża Gąsior ze Zgromadzenia Służebnic
Ducha Świętego. – W mediach podkreślano, że Angola jest jednym z pierwszych krajów
afrykańskich, które odwiedza Ojciec Święty. Mówiło się, że jest to wyróżnienie, ponieważ
w Angoli jest pokój, zmienia się sytuacja na lepsze i jest perspektywa, że nigdy więcej
nie będzie tu wojny. Wciąż ważnym tematem jest pojednanie między ludźmi, bo jest dużo
nienawiści – dodaje polska misjonarka. – Wciąż widać konsekwencje wojny, gdzie było
dużo zabijania, nienawiści i to wciąż jeszcze tkwi w ludziach. Myślę, że pojednanie
jest tu wciąż aktualne”.
„Już poprzednia wizyta Jana Pawła II wniosła wiele
dobrego – mówi z kolei ks. Krzysztof Ziarnowski SVD. – Tak samo i teraz: ożywia się
wiara, ludzie czują się docenieni. A i dla nas, misjonarzy, to też będzie potwierdzenie
naszej pracy i to jest najważniejsze. Docenienie i dowartościowanie katolików, którzy
tutaj żyją wśród różnych religii, choć są większością, jest ważne, a przyjazd Papieża
może zdopinguje ich do jeszcze lepszego przeżywania Ewangelii”.
Chrześcijanie
oczekują od Papieża umocnienia na płaszczyźnie wiary, ale także wskazania, jaką drogą
mają pójść, gdy chodzi o społeczne, gospodarcze i polityczne zaangażowanie. „W Angoli
Kościół jest aktywnie obecny w życiu kraju przez prowadzone dzieła charytatywne –
mówi ks. Henryk Ślusarczyk SVD. – Kościół w dużych miastach zajmuje się tzw. dziećmi
ulicy. Kiedyś były to sieroty czy „dzieci wojny”, których rodzice zginęli w czasie
działań zbrojnych. Obecnie większość z nich to dzieci, których rodzice nie mają środków,
żeby się nimi opiekować. Są też dzieci oskarżane o czary. Takie dziecko musi uciekać
z domu, bo może zostać zabite. Często trafiają na ulice miast, zbiegając gdzieś z
odległych wiosek, prześladowane za to, że ktoś oskarżył je o czary. Kościół zajmuje
się tymi dziećmi. My, jako werbiści, mamy w Luandzie jeden z największych ośrodków
dla „dzieci ulicy” w dzielnicy Palanca. Oprócz tego prowadzimy ośrodki zdrowia i szkoły
różnych szczebli. Mamy też różne programy, jeśli chodzi o AIDS, o profilaktykę i edukację.
W tej ostatniej dziedzinie coraz częściej skupiamy się na nauczaniu miejscowej historii,
tradycji. Organizujemy nawet kursy w tutejszych językach”.
Misjonarze pomagają
też ludziom w zdobyciu konkretnego wykształcenia czy w uprawie roli. Takie działania
też przyczyniają się do – jak mówił po przylocie do Angoli Benedykt XVI – upowszechniania
w Afryce pokojowej i solidarnej przyszłości, której wszyscy pragną i do której mają
prawo.
Solidarność może się przekładać w konkretny sposób na przykład na nowy
traktor, który ostatnio kupili księża werbiści. „Ten traktor, o ile się nie zepsuje,
to na parę lat jest dużą pomocą – mówi ks. Krzysztof Ziarnowski SVD. – W tym projekcie
jest też zakup młynka do manioku, który jest dużą pomocą dla kobiet. W praktyce polega
to na tym, że my kupujemy młynek, szkolimy tego, kto będzie go obsługiwał, i otwieramy
szkolenie dla innych chętnych. Jest na to duży popyt, bo wszystkie kobiety z okolicy
już nie muszą tracić czasu i sił na codzienne bicie tego manioku, tylko przyjdą raz
na tydzień i zmielą. Tak samo ten traktor, który będzie pracował dla zrzeszonych w
spółdzielni”.