Ks. Jan Romeo Pawłowski po 18 latach pracy w watykańskiej dyplomacji, mianowany został
18 marca nuncjuszem w Kongu i Gabonie. Jest to pierwsza w tym roku nominacja watykańskiego
przedstawiciela w Afryce, ogłoszona w czasie, gdy Benedykt XVI odwiedza ten kontynent.
Publikujemy rozmowę zrealizowaną w dniu nominacji.
- To dzień szczególny
w Księdza życiu. Przychodzi zostawić Sekretariat Stanu i udać się do Afryki, którą
jednak już Ksiądz zna. Jakie to przeżycie?
Ks. Jan Romeo Pawłowski: Takie,
że z centrum przychodzi jechać na „pierwszą linię”. Znam Afrykę, pracowałem tam. W
Kongo Brazzaville spędziłem trzy lata. Obecnie trzeba podjąć nowe obowiązki, już nie
jako sekretarz czy radca nuncjatury, ale jako nuncjusz apostolski.
- To
była pierwsza placówka, na którą Ksiądz wyjechał po doktoracie na Gregorianie. Przywiózł
Ksiądz stamtąd miłe wspomnienia?
Ks. Jan Romeo Pawłowski: Ja mam
tylko miłe wspomnienia. Złych wspomnień kapłan nie powinien mieć. Winien je Panu Bogu
powierzyć w modlitwie.
- Historia i reorganizacja struktur Kościoła w Polsce
przyczyniła się do tego, że urodzony w diecezji warmińskiej, wyświęcony w archidiecezji
gnieźnieńskiej, obecnie jest Ksiądz kapłanem diecezji bydgoskiej.
Ks.
Jan Romeo Pawłowski: Tak jest, choć to nie tylko reorganizacja struktur, ale i
historia mojej rodziny. Urodziłem się w Biskupcu na Warmii. Później tato przeniesiony
został do pracy w Toruniu i tam właściwie zapuściliśmy korzenie. Ponieważ wzrastałem
po tej stronie Torunia, która należała wówczas jeszcze do archidiecezji gnieźnieńskiej,
wstąpiłem do seminarium w Gnieźnie i tam zostałem wyświęcony. Do 2004 r. byłem kapłanem
archidiecezji gnieźnieńskiej. Przy zmianie struktur i powołaniu do życia diecezji
bydgoskiej zostałem do niej inkardynowany i obecnie do niej należę.
- Powróćmy
do historii życia z czasów dyplomacji watykańskiej. Kolejną Księdza placówką po Kongu
była Tajlandia, gdzie był Ksiądz trzy lata. Co to był za czas?
Ks.
Jan Romeo Pawłowski: Tajlandia to odkrywanie Wschodu i Azji, odkrywanie rozmaitych
kultur. Nuncjatura w Bangkoku zajmowała się siedmioma krajami, a więc była możliwość
spojrzenia na szeroki przekrój kultury azjatyckiej, spotkania z innymi religiami.
Był to dla mnie okres podobnie bogaty, jak czas w Afryce, ale również jak i następne
lata w służbie Stolicy Apostolskiej.
- Patrząc w Księdza curriculum, można
dostrzec, że Watykan wszechstronnie kształci swych przyszłych dyplomatów. Następną
Księdza placówką była Brazylia…
Ks. Jan Romeo Pawłowski: Tak. Z
Tajlandii trzeba było się tak przestawić, aby dzień stał się nocą (oczywiście mówię
o strefach czasowych). Byłem w Brazylii przez dwa i pół roku. Był to czas odkrywania
kontynentu Ameryki Łacińskiej, samej Brazylii i Kościoła, który istnieje tam już od
ponad 500 lat. To było także spotkanie z piłką brazylijską (śmiech), jako że byłem
tam w okresie mistrzostw świata, kiedy Brazylijczycy – mistrzowie z 1994 r. – grali
o mistrzostwo z Francją (1998).
- Kolejne lata przyszło spędzić w Paryżu…
Ks.
Jan Romeo Pawłowski: W Paryżu byłem prawie trzy lata. To było ponowne spotkanie
z kulturą europejską, w jakiś sposób w centrum tej kultury. Także z Kościołem przeżywającym
rozmaite problemy, małe czy większe kryzysy. Cenię sobie spotkania z ludźmi, również
z Polakami, którzy tam od wieków jako Polonia mieszkają i działają.
- Stamtąd
został Ksiądz powołany do Sekretariatu Stanu. To niemal siedem lat w sercu katolicyzmu…
Ks.
Jan Romeo Pawłowski: Sześć lat i kilka miesięcy. Czas pracy przy boku Ojca Świętego,
na początku Jana Pawła II, obecnie Benedykta XVI. To ogromne i bardzo ważne dla mnie
doświadczenie, także odchodzenia wielkiego Papieża Polaka: czas jego śmierci i pogrzebu,
czas konklawe, wyboru nowego Papieża. To wszystko stanowi wręcz milowe kamienie także
w moim życiu, znaki łaski od Pana.
- Ogłaszając dziś Księdza arcybiskupią
nominację, informujemy, że jako stolicę tytularną będzie Ksiądz miał Sejny. W świadomości
ogólnej Polaków Sejny dotąd nie funkcjonowały jako stolica tytularna. Dlaczego?
Ks.
Jan Romeo Pawłowski: Pewnie trzeba byłoby oddzielnej rozmowy na wytłumaczenie,
co to są stolice tytularne: zarówno kardynalskie kościoły tytularne w Rzymie, jak
i stolice tytularne biskupów nie mających swoich własnych diecezji. Stolica Apostolska
przed kilkoma tygodniami postanowiła reaktywować dwie stolice tytularne w Polsce.
Jedną jest Chełm, a drugą Sejny. Tam były wcześniej diecezje. Z rozmaitych względów
przestały istnieć, lecz żeby zachować o nich pamięć, postanowiono, że one będą odtąd
przyznawane jako stolice tytularne nowo mianowanym biskupom czy arcybiskupom nierezydencjalnym.
Ja mam to szczęście, że jestem pierwszym arcybiskupem tytularnym w Sejnach. Jest to
tylko tytuł, nie wiąże się z tym żadna jurysdykcja. Ogromnie się jednak cieszę, że
jest to na terenie Polski, bardzo blisko miejsca, gdzie się urodziłem, a jeszcze bliżej
miejsca, gdzie urodził się mój tato.
- Czy wiadomo już, kiedy i gdzie przyjmie
Ksiądz sakrę? Kto będzie konsekratorem?
Ks. Jan Romeo Pawłowski: Konsekracja
odbędzie się w Bydgoszczy 30 kwietnia. Głównym konsekratorem będzie kardynał sekretarz
stanu Tarcisio Bertone.
- Przedstawiając nowego arcybiskupa Polaka, prezentujemy
również człowieka od strony ludzkiej: co Ksiądz lubi, jakie ma zainteresowania, może
jakiś ulubiony sposób spędzania wolnego czasu?
Ks. Jan Romeo Pawłowski: Może
się to wydać banalne dla kogoś, kto tyle czasu już spędził poza Polską (w moim przypadku
jest to ponad 20 lat), że lubię podróżować. Od strony kapłańskiej bardzo lubię pracę
duszpasterską. Pracując w biurze, często tej bezpośredniej styczności z duszpasterstwem
nie ma. W pewnym sensie przygotowujemy taką posługą zaplecze dla tych, którzy mogą
na pierwszej linii pracować. Jednak na ile mogę, też staram się w duszpasterstwo włączyć.
Natomiast od strony całkiem prywatnej to… lubię pokucharzyć.
- Przypomnijmy,
że dwa lata pracował Ksiądz jako wikariusz w Bydgoszczy, gdzie obecnie otrzyma Ksiądz
sakrę…
Ks. Jan Romeo Pawłowski: I jak tu nie chwalić Pana Boga
za to, że wielkie rzeczy uczynił dla mnie i czyni dla każdego z nas...?