Chciałbym jedynie służyć i być użytecznym – rozmowa z o. Józefem Słabym CSsR
Benedykt XVI mianował 14 marca o. Józefa Słabego, redemptorystę, ordynariuszem nowo
erygowanej prałatury terytorialnej Esquel w Argentynie. Biskup nominat, jako sądecki
góral, dobrze się czuje wśród mieszkańców Kordyliery Patagońskiej, choć brak u nich
typowych góralskich tradycji.
- Jaki teren obejmuje ta prałatura
terytorialna? Jaki jest tam Kościół?
O. Józef Słaby CSsR: Prałatura
Esquel powstała z części diecezji Comodoro-Rivadavia, w prowincji Chugut (Patagonia).
Jej powierzchnia wynosi ok. 80 tys. km2 i rozciąga się na długości 600
km. To obszar słabo zaludniony zamieszkały pierwotnie przez Indian Mapuczów. Ludność
liczy zaledwie 120 tys. osób, ale zamieszkuje teren bardzo rozległy: wioski i miasteczka
porozrzucane po górskich terenach. Esquel przypomina polskie Zakopane, tyle że na
większym obszarze. Ewangelizacja dotarła tutaj dopiero w XX wieku. Najpierw przybyli
tu anglikanie, religia katolicka natomiast pojawiła się razem z wojskiem, kiedy kapelani
wojskowi zaczęli pracować wśród ludności katolickiej, przybyłej z terytoriów Chile.
Kościół w tej części Argentyny jest zatem nowy. Mamy osiem parafii i 14 księży.
-
Posługa jest rzeczywiście typowo misyjna. Natomiast Ojciec pracuje w
Argentynie od chwili święceń kapłańskich?
O. Józef Słaby
CSsR: Tak, od 1985 r. Zaraz po święceniach wyjechałem do Argentyny i pracowałem
w Quilmes, w Buenos Aires, gdzie miałem udział w założeniu seminarium. Na początku
byłem w nim formatorem, a później zostałem przeniesiony do pracy w San Vicente. Następnie
wróciłem do Quilmes, aby być odpowiedzialnym za szkołę św. Alfonsa i Matki Bożej z
Lourdes. To jest szkoła dosyć duża, z 2 tys. uczniów. Tam pracowałem 10 lat, a później
zostałem prowincjałem. Po prowincjalstwie zostałem wyznaczony tutaj, do Esquel, jako
koordynator misji polskich redemptorystów w Argentynie w Esquel-Chugut.
- Można
powiedzieć, że będzie Ojciec biskupem argentyńskich górali?
O.
Józef Słaby CSsR: Tak, to jest region typowo górski, z tym, że argentyńscy górale
nie mają takich zwyczajów jak polscy. Jest tutaj ludność napływowa ze wszystkich stron:
z Argentyny, Chile i Boliwii, tak że nie mają własnej tożsamości.
- Czy
wiadomo już, kiedy będzie sakra?
O. Józef Słaby CSsR: Sakra
biskupia najprawdopodobniej będzie 8 maja. Przyjedzie nuncjusz apostolski i inni biskupi,
ponieważ będzie to wydarzenie na skalę krajową. Utworzenie prałatury to ważny moment
w dziejach Kościoła w Argentynie.
- Czy myślał Ojciec o swoim zawołaniu
biskupim?
O. Józef Słaby CSsR: Jako hasło wybrałem słowa:
„Służyć Bogu i ludziom”.
- Dla zakonnika zostawienie własnego zgromadzenia,
zwłaszcza że Ojciec był prowincjałem, jest pewnym wyzwaniem. Jak Ojciec przyjmuje
dzisiejszą nominację?
O. Józef Słaby CSsR: Przyjmuję ją jako nowe
wyzwanie, które Bóg stawia. Jak powiedziałem nuncjuszowi, jest to konsekwencja pierwszego
powiedzenia „tak”. Stąd też z pokorą chcę przyjąć tę nową misję i zadania, jakie stawia
przede mną Kościół. Od początku miałem dewizę, żeby nie czynić własnej woli, tylko
to, co chcą przełożeni. W pierwszym rzędzie byli to przełożeni zakonni. Chociaż w
niektórych wypadkach miałem inną opinię, to jednak dzięki pomocy Bożej nigdy nie było
z tym problemu.
- Jakim człowiekiem jest nowy polski biskup? Jakie
ma hobby, zainteresowania, co lubi?
O. Józef Słaby CSsR:
Jestem góralem spod Nowego Sącza, z wioski Żeleźnikowa. Moim zainteresowaniem zawsze
było chodzenie po górach i podziwianie widoków. Dlatego, gdy otworzyła się możliwość
prowadzenia misji w górach, od razu pierwszy zgłosiłem się na wyjazd na misje do Chubut.
Następnym moim hobby jest praca fizyczna, zwłaszcza budownictwo. Wiele tutaj, w Argentynie,
wybudowałem kościołów, kaplic i najwięcej czasu, oczywiście poza ewangelizacją, temu
poświęcałem. Trudno mi jest mówić o sobie. Jestem prostym, zwykłym człowiekiem. Chciałbym
jedynie służyć i być użytecznym.