2009-03-07 16:52:47

Kard. Poupard papieskim wysłannikiem na obchody 700-lecia „niewoli awiniońskiej”


W Awinionie trwają dwudniowe (7 i 8 marca) obchody 700-lecia rozpoczęcia pobytu papieży w tym mieście na południu dzisiejszej Francji. W 1309 r. zamieszkał tam Klemens V. Biskupi Rzymu przebywali w Awinionie prawie 70 lat, do czasu, gdy w 1377 r. Grzegorz XI zadecydował o powrocie. Swoim specjalnym wysłannikiem na obecne obchody Benedykt XVI mianował kard. Paula Pouparda, emerytowanego przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Kultury. Zapytaliśmy go o ich znaczenie.

Kard. Paul Poupard: Powiedziałbym przede wszystkim, że oznaczają one ciągłość. Podkreśla to Ojciec Święty w liście, który mi przesłał, mianując mnie swym specjalnym wysłannikiem na obchody siedemsetlecia rozpoczęcia pobytu Papieży w Awinionie. Mają one ukazać, że od Piotra, pierwszego Chrystusowego Namiestnika na ziemi, poprzez Awinion aż do Benedykta XVI papiestwo potwierdza swą ciągłość trwającą już dwa tysiące lat.

- Jak wyjaśnić historycznie pobyt Biskupów Rzymu w Awinionie?

Kard. Paul Poupard: Z punktu widzenia historycznego stanowił on konieczność. Papież, kardynałowie i wszyscy inni odczuwali, że aby zagwarantować sprawowanie posługi Piotrowej, trzeba było chwilowo opuścić Rzym, zachowując jednak zawsze myśl o powrocie.

- W podręcznikach historii mówi się często o „niewoli awiniońskiej”. Ma to jeszcze sens?

Kard. Paul Poupard: Powiedziałbym, że dziś nie ma to już sensu. Nie chodzi o niewolę, gdyż Papieże udali się tam dobrowolnie, nie mogąc wyjechać gdzie indziej. Miasto Awinion było bardzo ważne, bo znajdowało się w orbicie Państwa Kościelnego. Ważne jest przypomnieć, że Awinion był blisko królestwa Francji, ale nie był w samej Francji.

- Co oznaczał dla Kościoła pobyt Papieży w Awinionie?

Kard. Paul Poupard: Dla Kościoła był to moment trudny, bo nie jest normalne, że biskup zmuszony jest do przebywania poza swoja diecezją – zwłaszcza gdy chodzi o Biskupa Rzymu. Oznaczało to, że papiestwo jest uwarunkowane sytuacją polityczną. Rzeczywiście, dopiero w naszych czasach traktaty laterańskie, których 80-lecie obchodziliśmy w ubiegłym miesiącu, zapewniły niezależność Stolicy Apostolskiej.

- Znane są apele św. Katarzyny Sieneńskiej, by Papieże wrócili z Awinionu do Rzymu…

Kard. Paul Poupard: Nie oznacza to bynajmniej, że z jednej strony był Papież, który chciał pozostać w Awinionie, a z drugiej Katarzyna ze Sieny. Papież chciał wrócić do Rzymu, ale były trudności. W tych płomiennych apelach, które niedawno czytałem na nowo, Katarzyna pisze, że nie jest normalne, by Biskup Rzymu był poza Rzymem, i że Chrystus chce go mieć w Rzymie. Rzeczywiście, kiedy czytamy historię, widzimy, że Papież, podejmując decyzję powrotu do Rzymu, miał dużo odwagi. Jego otoczenie nie zamierzało wracać, dobrze znając trudną sytuację Rzymu. Jednak św. Katarzyna odegrała ważną rolę duchową, przyczyniając się do tego, że te trudności zostały przezwyciężone.

- Co mówi dziś Kościół o tej karcie historii?

Kard. Paul Poupard: Jak mi się wydaje, mówi w sposób prosty, ale z wielką mocą, że słowa Jezusa z Ewangelii są jasne: Oddajcie Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga. Kościół stwierdza ponadto, że Kościół nie ma mieć władzy doczesnej, ale duchową. Jak powiedział Pius XI w związku z podpisaniem traktatów laterańskich, trzeba jedynie skrawka terenu, by móc być w oczach świata niezależnym od władz doczesnych.

ak/ rv








All the contents on this site are copyrighted ©.