2009-02-10 18:08:52

Abp Fisichella: świadectwo chrześcijan nie godzi w życie publiczne - rozmowa


Potrzeba dobrego prawa w materii obrony życia – powiedział po śmierci Eluany Englaro prezes Papieskiej Akademii Pro Vita. W rozmowie z Radiem Watykańskim abp Rino Fisichella wskazał 10 lutego, że świadectwo życia chrześcijan nie może być utożsamiane z ingerencją katolików w sferę publiczną.

Abp Rino Fisichella: Przede wszystkim trzeba zauważyć, że w tej ciągnącej się od dawna sprawie sądy różnej instancji wydały przynajmniej sześć sprzecznych ze sobą orzeczeń. Dziwi zatem, że przy braku odpowiedniego prawa w ostatniej instancji zapadła taka właśnie decyzja. Sytuacja ta rodzi oczywiście w obywatelu poważny niepokój. Można się pytać, czy, pod nieobecność odpowiedniego prawa, to nie ideologia skłania do orzeczeń, które prowadzą niewątpliwie do eutanazji jako najprostszego rozwiązania.

- Sprawa Eluany doprowadziła też do radykalnych, głębokich podziałów we włoskiej opinii publicznej...

Abp Rino Fisichella: Proszę zauważyć, że cała ta sprawa została niestety bardzo, ale to bardzo nagłośniona. Myślę, że na samym początku popełniono poważny błąd, nadając jej przesadny rozgłos w mediach. Nie zapominajmy, że w Udine były w tych dniach telewizje z całego świata. Zrobiono z tego wydarzenie medialne, aby doprowadzić do konfliktu opinii, które w tym wypadku są wyjątkowo jasno artykułowane. Ten konflikt w niczym nie pomógł i w niczym nie pomoże.

- Jak ocenia Ksiądz Arcybiskup zachowanie świata polityki w tej sprawie?

Abp Rino Fisichella: Już od dłuższego czasu parlament pracuje nad stosownym prawem. Wiele już na tym polu uczyniono, czego owocem jest tekst wyjściowy, jak mi się wydaje, bardzo wyważony. Łączy on w sobie dwa różne postulaty: postulat tych, którzy chcą, by zgodzono się na niepodtrzymywanie uporczywej terapii, oraz drugi postulat – w moim przekonaniu równie uprawniony, słuszny i zasadny – by nie traktować podawania płynów i pokarmów jako terapii. Jeśli w tej debacie nie będzie się forsować z góry przyjętych rozwiązań, to być może uda się osiągnąć poparcie zdecydowanej większości. Byłoby to przede wszystkim ważnym znakiem dla kraju. Świadczyłoby, że ci, którzy reprezentują obywateli w parlamencie, rzeczywiście potrafią słuchać i znaleźć rozwiązania prowadzące do zażegnania konfliktów i umocnienia pokoju społecznego, który jest podstawowym warunkiem postępu.

- W całej tej sprawie Kościół przypominał oczywiście o zasadzie ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Niektórzy zarzucali mu nadmierną ingerencję...

Abp Rino Fisichella: Myślę, że Kościół uczynił to, co jest zgodne z jego naturą i misją. My niesiemy życie, jesteśmy świadkami tego, że można pokonać śmierć, ponieważ wierzymy, że Jezus zmartwychwstał. Oczekiwać od nas czegoś innego oznaczałoby domagać się, byśmy przestali być sobą. Jest natomiast czymś nieuniknionym, że w społeczeństwie tak złożonym i tak wyraźnie zróżnicowanym pojawiają się dysharmonie. Dla mnie jest to właśnie – tylko i aż – dysharmonią. Czy naprawdę ktoś mógł się spodziewać, że w obliczu takiej sytuacji, jak ta, mogłoby zabraknąć głosu chrześcijańskiego miłosierdzia? Tego miłosierdzia, które nie zadaje śmierci, ale pozwala zwyciężyć poprzez miłość.

Nie możemy zapominać o wielkim cichym świadectwie, które bez rozgłosu, z dala od wszelkiego zgiełku, w troskliwej miłości, dawały zakonnice, które przez tyle lat opiekowały się Eluaną Englaro, troszczyły się o nią, kochały ją. To właśnie jest świadectwo Kościoła. Dlaczego mielibyśmy o tym nie mówić? Dlaczego w społeczeństwie demokratycznym, w społeczeństwie, które coraz bardziej chce być świeckie, miałoby się zakazywać katolikom zabierać głos? Jestem głęboko przekonany, że społeczeństwo, w którym głos katolików miałby zostać zepchnięty na margines, skończyłoby w przepaści bez ideałów i bez nadziei. I jeszcze jedna sprawa. Kościołowi zarzuca się ingerencję tylko wtedy, kiedy jest to wygodne. Kiedy mówi on coś, co jest na rękę danej partii politycznej, to wtedy nie obwinia się go o ingerencję.

Proszę zauważyć, że już u zarania dziejów Kościoła św. Piotr pisał do pierwszych chrześcijan: „Bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest”. Ale od razu dodawał: czyńcie to łagodnie, z szacunkiem i z czystym sumieniem. Są to trzy warunki naszej obecności w świecie. My musimy dawać świadectwo nadziei i miłości, ale nie chcemy przy tym krzyczeć. Bo nigdzie nie jest powiedziane, że ten, kto głośniej krzyczy, ma rację. A zatem takie jest nasze przesłanie. Musimy o tym przypominać, zwłaszcza w kontekście tej kultury, w której samo pojęcie życia wydaje się tracić na wartości, a społeczeństwo zdaje się coraz bardziej zmierzać w kierunku degradacji życia, rzeczywistego niezrozumienia wartości życia.

Rozm. Fabio Colagrande, tł. kb/ rv








All the contents on this site are copyrighted ©.