330 tys. hektarów pogorzeliska i ponad 130 ofiar śmiertelnych – to tragiczny, choć
jeszcze niepełny bilans pożarów w australijskim stanie Wiktoria. Przyczyny bada specjalna
komisja, jednak zdaniem miejscowych władz w większości chodzi o podpalenia. Na skalę
kataklizmu wpłynęły panujące obecnie w Australii ekstremalne warunki klimatyczne przypisywane
globalnemu ociepleniu.
Niespotykane dotychczas pożary w najbardziej zaludnionym
stanie Wiktoria wstrząsnęły ludnością całej Australii. Poprzedziły je upalne dni.
Doświadczeni w częstych pożarach Australijczycy zdawali sobie doskonale sprawę z ogromnego
zagrożenia, z jakim przyszło im się zmierzyć w ubiegłą sobotę. Długo wcześniej zapowiadano
bowiem temperaturę sięgającą 45 stopni Celsjusza przy jednoczesnym tropikalnym wichrze
wiejącym z gorącej północy. Zapowiadano też raptowną zmianę pogody pod koniec tego
trudnego klimatycznie dnia.
Mimo ogromnej ostrożności z ogniem, do jakiej
mieszkańcy piątego kontynentu są przyzwyczajeni, pierwszy pożar wybuchł tuż przed
południem około 60 km na północ od Melbourne w miasteczku Kilmore. Późnym popołudniem
płonęły już ogromne połacie w kilku różnych regionach. Porywisty wiatr roznosił z
niespotykaną siłą płonące żagwie, a siła ognia dochodziła do dwudziestu tysięcy kilowatów
na jeden metr, nie dając żadnej szansy najwytrawniejszym strażakom.
Gwałtowność
i szybkość żywiołu pochłaniała ogromne przestrzenie, niszcząc po drodze farmy, miasteczka
i malownicze kurorty. W okolicach Eildon zanotowano śmiercionośny wiatr o sile 75
km na godzinę. Urokliwe miasteczka, położone wśród australijskich lasów, jak Marysville
czy Kinglake, wypalone zostały doszczętnie.
9 lutego, mimo znacznego ochłodzenia
powietrza, nadal płoną australijskie lasy, zagrażając następnym osiedlom i miastom.
Dotychczas ogień pochłonął 330 tys. ha. Walczy z nim ponad 7 tys. wytrawnych strażaków.
Liczba śmiertelnych ofiar sięgnęła 131 osób (dane z 9 lutego, godz. 16:30 czasu lokalnego).
Istnieją uzasadnione obawy, że jeszcze znacznie wzrośnie. Setki poparzonych i rannych
zapełniają liczne szpitale. Tysiące pogorzelców szuka schronienia. Cały kraj mobilizuje
się w natychmiastowej pomocy. Rozmiary i gwałtowność tych nadal trwających w Wiktorii
tragicznych pożarów szokują nas wszystkich.
Specjalną kampanię modlitw w intencji
ofiar pożarów oraz ratowników podjęły Kościoły w Australii. Działa także pomoc humanitarna
dla pogorzelców (akcja „Bushfire appeal”). Na bieżąco zbierane są nań fundusze, które
w przypadku sum większych niż 2 dolary australijski rząd zwolnił od podatków. W przygotowaniu
jest już projekt strukturalnej pomocy na odbudowę spalonych domostw i świątyń. Tymczasem
do dyspozycji poszkodowanych oddano kościelne ośrodki duszpasterskie i edukacyjne.
Chrześcijańskie organizacje charytatywne współpracują także w akcji oddawania krwi
dla rannych.