W cerkwi św. Sergiusza w Paryżu 20 stycznia odbyły się uroczystości pogrzebowe Oliviera
Clementa, świeckiego teologa prawosławnego, który 15 stycznia zmarł w Paryżu. Miał
87 lat. Pochodził z rodziny francuskich ateistów. Nawrócił się na chrześcijaństwo
po zetknięciu ze środowiskiem rosyjskich emigrantów. Jednym z głównych nurtów w jego
teologii był ekumenizm, dążenie do zbliżenia podzielonych chrześcijan. Olivier Clement
utrzymywał bliskie kontakty ze Wspólnotą w Taizé. Wielkim szacunkiem darzył Jana Pawła
II. W 1998 r. Papież powierzył mu przygotowanie rozważań wielkopiątkowej Drogi Krzyżowej
w rzymskim Koloseum.
Zdaniem o. Nicolasa Lossky’ego, jednego z najbliższych
przyjaciół Oliviera Clementa, był on wielkim przyjacielem Kościoła katolickiego i
zawsze dążył do pojednania obu Kościołów. O. Lossky, prawosławny duchowny i wykładowca
w Instytucie Prawosławnym św. Sergiusza w Paryżu, podzielił się z nami wspomnieniami
o swym zmarłym przyjacielu.
Jaki obraz Oliviera Clementa zachował
ojciec w swej pamięci?
O. N. Lossky: Znam go od początku lat 50.,
od chwili, gdy został chrześcijaninem i przyjął chrzest w Kościele prawosławnym. Nie
był on konwertytą. Jego rodzina go nie ochrzciła. Był mi bardzo bliski, ponieważ to
właśnie czytając książkę mego ojca Vladimira Lossky’ego o mistyce Kościołów wschodnich,
postanowił poprosić o chrzest. A zatem jest to jakby ktoś z rodziny. Ktoś, z kim zawsze
utrzymywałem bliskie relacje. I jeszcze kilka tygodni temu zaniosłem mu Komunię Świętą.
Chorował od dłuższego czasu i nie mógł się już swobodnie przemieszczać. Po raz ostatni
odwiedziłem go w grudniu, razem z moją żoną. Bardzo chciał z nami rozmawiać. Olivier
Clement szybko się męczył, więc odwiedziny u niego nie trwały zazwyczaj dłużej niż
pół godziny. Tym razem nalegał, byśmy zostali dłużej.
W moim przekonaniu był
to jeden z największych, jeśli nie największy teolog prawosławny drugiej połowy XX
i początku XXI w. Był też wielkim przyjacielem Kościoła katolickiego. Napisał wspaniałą
książkę „Rzym inaczej”, w której wszystko jasno wyłożył. I gdyby tylko w dialogu katolicko-prawosławnym
zechciano czerpać inspirację z tego dzieła, więcej z niego korzystać, to moglibyśmy
dojść do całkowitego pojednania naszych Kościołów.
W jaki sposób jego
teologia pomogła we wzajemnym zbliżeniu i poznaniu katolików i prawosławnych?
O.
N. Lossky: Tu nie chodziło tyle o teologię w ścisłym tego słowa znaczeniu, co
raczej o eklezjologię. Ukazał on, że w pierwszym tysiącleciu wszystko było tak, jak
powinno być, z wyjątkiem jakichś drobnych spraw, które należałoby skorygować, oczywiście.
Ponadto twierdził, że problemy najtrudniejsze zostały przezwyciężone, choć istnieje
jeszcze jeden czy drugi problem, który trzeba wyjaśnić i rozwiązać. Mówiąc o sprawach
trudnych, mam tu na myśli koncepcję Trójcy Świętej, z formułą Filioque. Problem ten
uważam za przezwyciężony, ponieważ dziś teolodzy katoliccy, którzy zasługują na miano
teologów, wierzą w to, co my, prawosławni. Papież Jan Paweł II jasno to powiedział,
w jednej ze swych homilii, już nie pamiętam, w którym roku. Stwierdził on wówczas,
że wyznajemy tę samą wiarę i opisał tę wiarę, mówiąc, że Ojciec jest jedynym źródłem
i jedyną przyczyną boskości, rodzi On Syna i od Niego pochodzi Duch Święty. Mamy jednak,
niestety – dodał Papież, którego cytuję teraz oczywiście z pamięci – różne tradycje
liturgiczne. Nadszedł czas, aby teolodzy zabrali się do pracy i spróbowali pogodzić
nasze tradycje liturgiczne. Miał tu na myśli fakt, że w wielu parafiach odmawia się
wyznanie wiary z Filioque. On sam natomiast często odmawiał wyznanie wiary bez Filioque,
zwłaszcza w obecności Patriarchy Konstantynopola.
Czy Olivier Clement przyczynił
się do lepszego poznania prawosławia?
O. N. Lossky: Na pewno. Wystarczy
tu przypomnieć, że kiedy uczył w Instytucie św. Sergiusza, na jego wykłady przychodziło
mnóstwo wolnych studentów, którzy wcale nie byli prawosławni, a nawet wierzący. Przychodzili
go słuchać, bo miał wspaniały dar przekazu. Bardzo poważnie uwzględniał ponadto kontekst
społeczeństwa, w którym żyjemy.
Co jest najważniejsze w jego duchowym dziedzictwie,
które nam zostawił?
O. N. Lossky: W moim przekonaniu, mówiąc ogólnie,
najważniejsze jest to, że idąc za przykładem swych mistrzów intelektualnych: Paula
Evdokimova i Vladimira Lossky, pragnął uprawiać teologię patrystyczną. Teologia patrystyczna
to jednak nie znajomość Ojców, choć on sam znał ich bardzo dobrze. Wydał między innymi
wspaniałą książkę „Źródła”, w której zamieścił cytaty z Ojców Kościoła, opatrzone
swymi komentarzami. Uprawiać teologię patrystyczną oznacza być dzisiaj tym, kim Ojcowie
byli w swej epoce. To znaczy, przemawiać do swych czasów, w języku współczesnym. Chodzi
o to, by umożliwić pełne przyjęcie Objawienia Bożego w naszych czasach. To mi się
wydaje najważniejsze w jego twórczości.
Czy chce Ojciec przez to
powiedzieć, że uczynił on prawosławie bardziej przystępnym?
O.
N. Lossky: Nie mówiłbym tutaj o prawosławiu w ścisłym tego słowa znaczeniu, w
sensie wyznaniowym. On przekazywał chrześcijaństwo. I czynił to w sposób żywy i przekonujący.
Jego książki na pewno długo jeszcze będą się cieszyły zainteresowaniem wielu ludzi.
Ja sam zawdzięczam mu bardzo dużo. I na zawsze pozostanie mi w pamięci nasze ostatnie
spotkanie, kiedy zaniosłem mu Komunię Świętą.