Na służbie dzieci i potrzebujących – rozmowa z przełożoną prowincjalną jadwiżanek
Czekałyśmy na ten dzień z utęsknieniem i cieszy nas, że ogłoszenie dekretu zbiega
się w czasie ze 150. rocznicą powstania zgromadzenia – mówi s. Franciszka
Kozłowska, przełożonaprowincji wrocławskiej Zgromadzenia
Sióstr św. Jadwigi od Niepokalanej Bogarodzicy Dziewicy Maryi, założonego przez Sługę
Bożego ks. Roberta Spiske.
- Czym się siostry jadwiżanki
zajmują obecnie? Gdzie jesteście w świecie i w Polsce?
s. Franciszka
Kozłowska: Zajmujemy się przede wszystkim pracą wychowawczą wśród dzieci i młodzieży.
Ale służymy też wszystkim potrzebującym pomocy. Udzielamy na przykład wsparcia ludziom,
którzy przychodzą do nas i proszą o posiłek. W Polsce pracujemy w dwóch prowincjach:
wrocławskiej i katowickiej. Wrocław jest w ogóle kolebką zgromadzenia. W tym roku
siostry jadwiżanki przygotowują się do jubileuszu 150-lecia istnienia zgromadzenia.
Siostry pracują również w Berlinie, tam właśnie znajduje się dom generalny, a także
w Danii i Czechach.
- Ile jest jadwiżanek na świecie i w Polsce?
s.
Franciszka Kozłowska: Na całym świecie jest nas ponad 300. Dwie trzecie
sióstr żyje w Polsce. Placówki należące do prowincji wrocławskiej są zasadniczo rozsiane
po Dolnym Śląsku. Prowadzimy tam na przykład duże przedszkole z siedmioma grupami
dzieci. Siostry pracują też przy parafiach jako katechetki, zwłaszcza w diecezji legnickiej.
Służą również pomocą przy seminariach duchownych w Świdnicy i we Wrocławiu. Natomiast
w prowincji katowickiej prowadzą domy opieki społecznej. W samych Katowicach mają
dom dziecka. Od ponad 10 lat siostry z tej prowincji posiadają placówkę na Białorusi,
w Słucku. To jest nasz teren misyjny.
- Wspomniała siostra
o placówce w Danii. Tam katolicy są zdecydowaną mniejszością. Czy to polskie
siostry tam pracują?
s. Franciszka Kozłowska: Tak, są to
zasadniczo siostry z Polski, a konkretnie z prowincji katowickiej. Rodzimych sióstr
jest już bowiem niewiele.
- Czym jest dla zgromadzenia dzisiejszy dekret
dotyczący założyciela?
s. Franciszka Kozłowska: Jest
to dla nas ogromna radość. Czekałyśmy na to z utęsknieniem. Towarzyszyła temu długa
modlitwa, oczekiwanie, ale też przekonanie, że kiedyś to nastąpi, w momencie, który
Pan Bóg zaplanował. Wiele razy stawiano nam pytanie, czy decyzja w tej sprawie zapadnie
na 150-lecie zgromadzenia, które będziemy obchodzić w czerwcu tego roku. Nie umiałyśmy
odpowiedzieć, ale miałyśmy cichą nadzieję, że Pan Bóg przyjdzie z tą radosną wiadomością
i że przy tej okazji będziemy mogli zaśpiewać Te Deum. Te uczucia towarzyszyły nam
zwłaszcza dzisiaj, kiedy modliłyśmy się przy grobie ojca założyciela. Tym bardziej,
że 29 stycznia przypada dzień jego urodzin.