Pytamy, jak nas samych rozpalać Chrystusem i jakiej odnowy potrzebują marianie – rozmowa
z ks. P. Naumowiczem MIC
Zgromadzenia Księży Marianów Niepokalanego Poczęcia NMP rozpoczyna Rok Jubileuszowy
100-lecia Odrodzenia i Reformy. Benedykt XVI nawiązał do tego wydarzenia
7 grudnia podczas południowego spotkania z wiernymi na Anioł Pański. Papież życzył
marianom mocy ducha w wypełnianiu rad ewangelicznych.
O obchodach roku
jubileuszowego z ks. Pawłem Naumowiczem, przełożonym prowincji Opatrzności
Bożej, rozmawia ks. Józef Polak SJ.
Z czym wiąże się jubileusz
odrodzenia i reformy?
P. Naumowicz MIC: Jubileusz, który rozpoczynamy,
jest dla nas pięknym przejściem od dziękczynienia za beatyfikację o. Stanisława Papczyńskiego,
czyli od ostatniego roku, do kolejnego, w którym obchodzić będziemy 100. rocznicę
odnowienia, które dokonało się dzięki bł. Jerzemu Matulaitisowi-Matulewiczowi.
Co
przyniósł kończący się rok dziękczynienia za beatyfikację o. Papczyńskiego?
P.
Naumowicz MIC: Rozpoczynając przygotowania do beatyfikacji, a potem przeżywając
już samą uroczystość beatyfikacyjną, patrzyliśmy głównie na to, dlaczego Pan Bóg odkładał
ją aż 300 lat i mogła nastąpić dopiero teraz. Zastanawialiśmy się, co Bóg chce przez
o. Papczyńskiego powiedzieć światu. Jednak z czasem coraz bardziej dochodziliśmy do
przekonania, że Bóg chce przede wszystkim powiedzieć coś nam, marianom, tzn. następcom
i kontynuatorom dzieła o. Papczyńskiego. I rzeczywiście, w ostatnich dwóch-trzech
latach odkryliśmy niezmiernie wiele. Najpierw przyjęliśmy o. Papczyńskiego jako naszego
ojca, jako tego, który nas założył i zapoczątkował to dzieło. Nie tylko odnowiliśmy,
ale wielu z nas nawiązało relację z o. Stanisławem jako założycielem i naszym prekursorem.
Ponadto, zobaczyliśmy nasz charyzmat, przede wszystkim jako zagłębianie się w Niepokalanym
Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, w tym misterium, które dokonało się dzięki krzyżowi
Jezusa Chrystusa. To misterium objawia nam też miłość Boga, to, że Bóg od początku
nas wybrał, przeznaczył i powołał do świętości. To przesłanie dla nas. Teraz patrzymy,
jak tą prawdą zapalić nas samych i jak zapalać innych.
Kolejny krok na tej
drodze to właśnie jubileusz…
P. Naumowicz MIC: Tak.
Jubileusz jest wspaniałym przejściem dalej. Nawiązuje on przede wszystkim do o. Matulewicza,
jako że w 1909 r., z różnych przyczyn historycznych, pozostał tylko jeden marianin,
o. Wincenty Sękowski. Wtedy zgłosił się ks. Jerzy Matulewicz z diecezji kieleckiej,
który postanowił wstąpić do zgromadzenia, a następnie dał mu nowy początek.
Refleksja
wokół postaci odnowiciela to też pytanie o konkretne owoce jego dzieła. Co wniósł
w zgromadzenie o. Matulewicz?
P. Naumowicz MIC: Nazywamy go przede
wszystkim odnowicielem lub reformatorem. Niektórzy chcieli wręcz nazywać go współzałożycielem
albo nowym założycielem marianów. Z samych tych nazw widać, że wniósł bardzo wiele:
przede wszystkim otwarcie na Kościół u początku XX w. Nieustannie mówił, że wszystko
mamy robić w Kościele, przez Kościół i dla Kościoła, w łączności z hierarchią, z najuboższymi,
którzy też są częścią Kościoła. Kiedy był biskupem w Wilnie i Litwini uważali, że
ich zdradza, będąc zbyt polskim, a Polacy – że jest zbyt litewski, wtedy on sam mówił:
Moją partią jest Kościół. To z pewnością jeden aspekt – Kościół. Powiedział też, że
dewizą marianów ma być: Pro Christo et Ecclesia (Dla Chrystusa i Kościoła).
Poza tym to, co wniósł nowego, to z pewnością ogromne zaangażowanie ludzi świeckich
w ewangelizację oraz próba kształcenia wszystkich i posyłania wszędzie z Dobrą Nowiną
o Jezusie Chrystusie. Bracia zakonni, którzy nie posiadali zakonnego stroju, mieli
iść wszędzie tam, gdzie nie wpuszczono by księdza. Ale księżom marianom mówił: Idźcie
w stroju, bez stroju, w habicie czy koloratce, czy zupełnie na świecko, obyście tylko
weszli, obyście zwiastowali Jezusa Chrystusa.
Jakie wydarzenia będą towarzyszyć
jubileuszowi?
P. Naumowicz MIC: Pójdziemy w kierunku pogłębienia
tego, co wprowadził o. Matulewicz, a co my dzisiaj mamy wprowadzać. Widzimy go jako
odnowiciela, po 100 latach patrzymy, jaka teraz odnowa potrzebna jest zgromadzeniu
i Kościołowi. Chcemy się nad tym pochylić na specjalnym sympozjum, które odbędzie
się w Licheniu pod koniec maja. Chcemy też wychwalać Boga za o. Matulewicza, za o.
Papczyńskiego, za całą historię zgromadzenia. Będzie to miało miejsce m.in. na Mariankach
– pod koniec maja, na Litwie – w lipcu, a także w innych miejscach – naszych parafiach
i gdziekolwiek jesteśmy.
Zakończyliście w Rzymie konwent generalny
zgromadzania. To daje perspektywę, określa obecny stan, naznacza cele.
Jednym z nich jest rozwijanie waszej misji na Mindanao. Była ona darem zgromadzenia
za beatyfikację o. Papczyńskiego. Jak się rozwija?
P. Naumowicz
MIC: Obecnie na Mindanao, w Cagayan de Oro, gdzie powstaje sanktuarium Bożego
Miłosierdzia, są dwaj nasi współbracia, trzeci jest w Manili. Kolejni przygotowują
się do wyjazdu. Sanktuarium Miłosierdzia Bożego wpisuje się w znaki czasu, które jako
marianie odkryliśmy, w sposób szczególny w Stanach Zjednoczonych, ale również w Polsce.
Takim znakiem czasu była potrzeba głoszenia Miłosierdzia Bożego i udzielania go poprzez
słowo i sakramenty. Stąd właśnie sanktuarium. Ale odkrywamy też, że Miłosierdzie Boże
czerpie z misterium paschalnego Chrystusa, czyli z tej samej tajemnicy, z której wypływa
Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Panny. A zatem misterium Bożego Miłosierdzia,
głoszenie go, zwiastowanie, działanie w nim weszło na stałe w nasze zgromadzenie.
Stąd zaproszenie z Filipin było bardzo konkretne, abyśmy to sanktuarium objęli, prowadzili
i rozwijali.