W siedzibie stacji Polskiej Akademii Nauk w Rzymie 28 listopada zorganizowano sympozjum
zatytułowane „Kultura gwarantem tożsamości narodowej Polaków”. Konferencja była okazją
do promocji idei Panteonu Narodowego na Skałce w Krakowie. Projekt ten łączy elementy
materialne i duchowe polskiego dziedzictwa narodowego, tworzący wokół miejsca pochówku
wybitnych Polaków nową przestrzeń muzealno-edukacyjną, a zarazem mobilizując krajowe
środowiska biznesowe do refleksji i zaangażowania w umacnianiu ich etosu. Ks. Tadeusz
Cieślak SJ rozmawiał z uczestnikami rzymskiego sympozjum związanymi z Fundacją Panteon
Narodowy na Skałce: ekonomistką prof. Ewą Okoń-Horodyńską z Uniwersytetu Jagiellońskiego,
o. prof. Andrzejem Napiórkowskim, paulinem z Papieskiej Akademii Teologicznej, oraz
architektem dr. Bogusławem Podhalańskim z Politechniki Krakowskiej.
- Czego
dotyczył Pani referat na sympozjum?
E. Okoń-Horodyńska:
Zatytułowałam go: „Nauka i kultura a społeczna odpowiedzialność biznesu”. Ciekawe,
że w XXI wieku – jak często słyszymy podczas różnych uroczystości, konferencji lub
spotkań biznesowych – stawia się wciąż aktualną tezę, iż nie można osiągnąć sukcesu
dziś ani jutro, kiedy zapomina się o przeszłości, o historii, o dziedzictwie narodowym.
W związku z tym postawiłam sobie pytanie: Kto właściwie jest odpowiedzialny za dziedzictwo
narodowe? Jak wiemy, dziedzictwo narodowe może mieć dwa wymiary. Pierwszym jest wymiar
materialny. W ekonomii powiedzielibyśmy, że jest to akumulacja pierwotna, czyli rzeczy.
Ale może mieć ono także wymiar duchowy, powiedzielibyśmy – instytucje, czyli zasady,
normy, systemy wartości, które kierują ludzkim życiem. Bez tego właściwie trudno wyobrazić
sobie postępowanie w długim okresie. Jeżeli weźmiemy pod uwagę biznes i jego motywacje,
to bardziej kojarzy nam się on z wymiarem materialnym. Bo przecież biznes musi kierować
się pragmatyzmem, bardzo często skrajnym. Ale do czego może nas to prowadzić? Otóż
skrajny pragmatyzm może nas prowadzić do zapominania o systemie wartości, o wymiarze
duchowym. Bardzo często doprowadza on do wpadnięcia w pułapkę relatywizmu etycznego,
aż do hedonizmu.
Czy jest wobec tego rozwiązanie? Oczywiście. Takim rozwiązaniem
jest spojrzenie na wartości historyczne. I Panteon Narodowy na Skałce jest dla nas
i dla innych zaangażowanych w kreowanie tej instytucji próbą powiązania wymiaru materialnego
z duchowym. Okazuje się, że jest grupa biznesu, którą nazwalibyśmy współczesną ekstraklasą
biznesową, która byłaby w stanie to zrobić. Są to największe korporacje ponadnarodowe,
ale nie tylko, gdyż znajdujemy także bardzo wiele małych i średnich przedsiębiorstw.
Z punktu widzenia ekonomicznego można by zadać pytanie: Czy biznesowi to się opłaca?
Okazuje się, że tak. Co ciekawe, poprzez umiejętne powiązanie tych dwóch wymiarów
wielki biznes może zdobyć władzę nad systemem wartości, ale nie w sensie pejoratywnym,
lecz pozytywnym. Co to oznacza? Otóż wielki biznes może przejąć niektóre funkcje,
dotychczas zarejestrowane tylko dla państwa – tak głosi teoria ekonomii. Pytanie,
czy państwo realizowało te funkcje w sposób racjonalny? Okazuje się, że nie: mamy
biurokrację, działalność urzędników, którzy bardzo często nie potrafią racjonalnie
wykorzystać środków. Biznes natomiast, kierując się racjonalnością, może w bardzo
dobry sposób spożytkować środki finansowe na realizację wartości duchowych. Widzimy,
że już od dawna miało miejsce pielęgnowanie uniwersytetów – Uniwersytet Jagielloński
jest przecież tego przykładem (troszczono się o talenty itd.). W przypadku Panteonu
Narodowego na Skałce spotkaliśmy się z ludźmi, którzy zaangażowali się w kreowanie
wartości tego cudownego, wspaniałego miejsca. Chodzi o to, żeby z miejsca spoczynku
największych Polaków z dziedziny kultury, nauki i sztuki stworzyć miejsce ogólnodostępne,
dynamiczne; ażeby ten system wartości mógł przenikać do społeczności, najpierw lokalnej,
a potem coraz szerszej; ażeby pokazać ścieżkę tworzenia tożsamości narodowej, a może
nawet europejskiej.
- Czy można mówić o tożsamości narodowej biznesu czy
przedsiębiorczości?
E. Okoń-Horodyńska: Jak najbardziej! Właśnie
ta umiejętność powiązania wymiaru materialnego i duchowego oraz stworzenia systemu
korzyści ekonomicznych, moralnych, etycznych dla biznesu, dla pracowników, dla społeczeństwa
i dla gospodarki, a także dla kultury i nauki w szerszym wymiarze – jest właśnie tego
przykładem.
A. Napiórkowski OSPPE: Moje wystąpienie w ramach sympozjum
jest próbą przedłużenia – naturalnie w granicach moich kompetencji merytorycznych
– tego, co powiedziała Pani Profesor. Chodzi mianowicie o ukazanie zagadnienia kultury
jako specyfiki człowieka eklezjalnego, czyli właściwie pojętej antropologii chrześcijańskiej.
Jest to pytanie o pełny obraz człowieka dzisiaj. Niezbywalnym elementem właściwego
obrazu człowieka jest kultura, z którą jest jak ze sprzężeniem zwrotnym. Z jednej
strony kultura, a tym bardziej współczesna, potrzebuje właściwych inspiracji, czyli
musi sięgać do źródeł Objawienia. Myślimy tu konkretnie o Objawieniu chrześcijańskim,
czyli o Piśmie Świętym i Tradycji. Ale z drugiej strony kultura może i powinna – i
tego się od niej oczekuje – być nośnikiem tych elementów i ubogaceniem w przestrzeni
czy to historii sztuki, czy to wystroju naszych świątyń. Dzisiejsza kultura jak gdyby
nie zdaje sobie do końca sprawy z tych wyzwań ani nie jest w stanie im podołać. Dlaczego?
Ponieważ za mało jest skierowana na transcendencję. Kultura musi uskrzydlać człowieka
i pomagać mu rozwijać jego duchowość. Jednym z zamierzeń Fundacji Panteon Narodowy
na Skałce jest pokazanie, że nasze polskie wartości narodowe są głęboko wpisane w
kulturę. Myśmy nie mieli nigdy ani za dużo czołgów, ani armat, a jednak naród jako
taki się ostał, właśnie dzięki swojej kulturze.
- Czy nie istnieje napięcie,
również negatywne, między pojęciem Kościoła jako ludu Bożego a ludem
konkretnym, narodem przeżywającym swoją historię w konkretnych dramatach wydarzeń.
Być może tworzy on własną kulturę również w napięciu między wyznawanymi
wartościami a tymi rozwiązaniami, które jawią się jako bardziej lub mniej oczywiste
wobec tych dramatów?
A. Napiórkowski OSPPE: To napięcie jest niezbywalne.
Ono jest bardzo potrzebne. Patrząc na kulturę zarówno w wymiarze świeckim, jak i religijnym,
należy się tylko cieszyć z takich napięć, bo one są twórcze. Warto zauważyć, że chrześcijaństwo
jest także wielką afirmacją świeckości. W Księdze Rodzaju Pan Bóg powiedział: „Czyńcie
sobie ziemię poddaną”. To znaczy, że cały stworzony świat jest sam w sobie dobry.
To chrześcijaństwo po raz pierwszy w dziejach cywilizacji wprowadziło rozróżnienie
na sacrum i profanum. Chodzi o profanum nie w sensie negatywnym,
tylko w sensie dobra samego w sobie. Obie te rzeczywistości cieszą się autonomią.
Powinny one nawzajem się wspierać i mobilizować.
E. Okoń-Horodyńska: Z
tej możliwościkonfliktowania wynika jeszcze jedna fantastyczna rzecz dla życia
ekonomicznego, mianowicie umiejętność organizowania się. To jest bardzo ważna cecha
dla życia gospodarczego, która także wynika z kultury. Chodzi o tworzenie debaty społecznej,
języka społecznej komunikacji i organizowania się dla rozwiązywania ważnych problemów
w dziedzinie kultury, ale i życia gospodarczego. Dlatego też to, co na pierwszy rzut
oka mogłoby wydawać się rzeczą negatywną, w rzeczywistości może przejawić się jako
cecha pozytywna danego społeczeństwa. To też jest oznaką tożsamości narodowej, a w
szerszej skali, tożsamości europejskiej, związanej chociażby z organizowaniem się
w ramach Unii Europejskiej.
- Kultura, tożsamośćduchowa
musi znajdywać swój wyraz także w sferze materialnej. Najbardziej
okazałym tego wyrazem jest architektura.
B. Podhalański: Moi
przedmówcyporuszyli bardzo istotny problem ducha, czyli tych wszystkich wartości
materialnych. Nam, inżynierom, przystoi zaproponować coś nieskomplikowanego, w miarę
niewielkiego, ale takiego, żeby w żaden sposób nie przekreśliło ani nie zniszczyło
niezwykłych walorów piękna architektury Skałki. To, co jako architekci mamy zrobić,
to zaproponować pewną formę odzwierciedlającą wszystkie treści, o których wcześniej
była mowa.
Jest jeszcze jeden bardzo ważny element. Spójrzmy mianowicie z
perspektywy ucznia szkoły średniej, który przyjeżdża do Krakowa. Chciałby zobaczyć,
co w tym drugim po Wawelu miejscu jest takiego ciekawego. Chciałby zwiedzić tamtejszą
kryptę, zapoznać się z życiorysami wielkich Polaków, którzy wnieśli ogromne wartości
w kulturę nie tylko polską, ale i europejską. Niestety, nie bardzo ma na to szanse,
ponieważ to, co jest tam obecnie, jest niezwykle małe i dość ciasne. Nie ma żadnych
możliwości ekspozycji czegokolwiek poza małą tabliczką informacyjną. Zaproponowaliśmy
rozszerzenie istniejącego Panteonu i dobudowanie muzeum, w którym można by powiedzieć
o tym wszystkim językiem zrozumiałym dla dzisiejszej młodzieży. Jak wiadomo, to pokolenie,
jeśli coś trwa dłużej niż „trzy sekundy”, po prostu się wyłącza. Musimy więc znaleźć
taką formę, żeby przemówić do tych ludzi, nie zapominając oczywiście o tych, którzy
mają już dużą wiedzę i znają kulturę, natomiast do Krakowa przyjeżdżają, żeby sobie
pewne elementy kultury polskiej przypomnieć.
To, co mamy zamiar tam zrobić,
na pewno będzie skromne, spełniające wszystkie warunki z punktu widzenia ochrony zabytków.
Postaramy się, żeby było na tyle współczesne, na ile to jest możliwe, ale równocześnie,
żeby swoją formą i zastosowanym materiałem wtapiało się także w geologiczny krajobraz
wapiennego podłoża Skałki.
- Niedawno w Wenecji odbyła się międzynarodowa
konferencja poświęcona liturgii, nauce i sztuce. Podawano tam m.in.
przykład architektury sakralnej w Polsce jako architektury wielofunkcyjnej,
mającej nie tylko znaczenie liturgiczne, ale również gromadzącej ludzi w ich
tożsamości. Była ona także wyrazem pewnej przedsiębiorczości, ponieważ kościoły, zwłaszcza
w latach 70. i 80. budowane metodą gospodarczą, były wyrazem tego wszystkiego,
co w polskiej kulturze materialnej najlepsze, nawet, jeśli gusta nie były najlepsze.
Z kolei dzisiaj mówi się o architekturze sakralnej jako czymś raczej kameralnym, co
powinno gromadzić niewielką wspólnotę. Z którą z tych koncepcji architektury będzie
korespondował Panteon Narodowy?
B. Podhalański: Jeśli chodzi
o formę, to jako architekci w tej chwili staramy się podążać drogą skromną, drogą
minimalizmu. Ten minimalizm przejawia się ostatnio także w architekturze sakralnej.
Np. tu, w Rzymie, są bardzo piękne kościoły, które powstały niedawno. Oczywiście,
jak na skalę miasta, mają one swoją właściwą formę i nie jest to coś absolutnie prostego.
Myślę jednak, że ta prostota prowadzi do ducha. Nie można też zapominać o tym, że
ta forma jest adresowana do różnych ludzi. Są tacy, którzy mówią: Nie budujcie kościołów
straszliwie prostych, na kształt dworców kolejowych, stacji ani lotnisk, ale budujcie
kościoły. Bardzo trudno jest zaprojektować obiekt tak, żeby atmosfera skupienia i
modlitwy wygenerowana była w nim poprzez formę architektoniczną.
A. Napiórkowski
OSPPE: Powiedziałbym, że ołtarze są dla świętych, a Panteon – dla wielkich, tzn.
chodzi o to, żeby Kościół nie zawłaszczał tej przestrzeni. Panteon nie ma być miejscem
modlitwy. Ma to być przede wszystkim miejsce edukacyjne dla każdego, kto czuje się
Polakiem, obojętnie, jakiego jest wyznania. Jeszcze raz wrócę do zasady sacrum
i profanum. Ja sobie bardzo cenię średniowiecze i uważam je za ciekawy okres
w historii cywilizacji europejskiej. Niemniej uważam, że jednym z błędów średniowiecza
było to, że za bardzo chciało ono wszystko sakralizować. Właśnie chrześcijaństwo w
swojej mądrości wprowadziło rozróżnienie na sacrum i profanum. Profanum
też wyszło z ręki Boga i też jest czymś wspaniałym.
E. Okoń-Horodyńska:
Podniosłabym tutaj dwie kwestie. Pierwsza sprawa: Oczywiście, że nie możemy tego
projektu realizować ad hoc, od razu decydować, dla kogo to ma być. Ale możemy
to robić krok po kroku. W Panteonie Narodowym na Skałce zaproponowaliśmy stworzenie
grupy budującej program edukacyjny dla młodzieży: Program ten rozszerzamy dla następnych
grup: starszej młodzieży, mieszkańców Krakowa. W tej chwili przenieśliśmy się też
do innych miast. Poprzez wystawy prezentujące nasz projekt znaleźliśmy się w Nowym
Sączu, Katowicach, Zakopanem, Warszawie. Wiemy, że nie możemy naciskać na społeczeństwo.
Natomiast staramy się zaktywizować jego potrzeby. Okazuje się, że przez pokazywanie
tych wartości, poprzez np. prezentacje dzieł wielkich mistrzów spoczywających na Skałce,
wciągamy społeczność w kreowanie i rozszerzanie tych wartości, przejmowanie ich i
przesyłanie dalej. To jest pierwsza sprawa.
Druga natomiast związana jest
z biznesem. Właściwie od niedawna używamy pojęcia społecznej odpowiedzialności biznesu.
Najistotniejszy jest tutaj problem finansowania. Ci, którzy coś potrafią, mają wizję,
ideę, wiedzą, jak chcieliby spożytkować środki finansowe, właśnie tych środków nie
mają. Natomiast ci, którzy mają środki, być może nie mają czasu albo myślą w inny
sposób, jak te środki spożytkować. I nagle obie grupy się spotykają. Jedni mają środki,
a drudzy mają wizję. Niesamowite jest to, że, jak powiedziałam, ta nowoczesna klasa
biznesu zdaje sobie sprawę, że ten projekt to kapitalny „PR” o wyższej wartości, czyli
wyższa półka public relations. Ona pozwoli umiejscowić biznes wśród ludzi wielkich.
Tworzy się zatem nowa klasa przedsiębiorczości, która np. w Polsce – dobrze to pamiętamy
– była rozumiana w sposób pejoratywny. Dawniej istniało przekonanie, że ktoś, kto
jest przedsiębiorczy, na pewno potrafi działać nieetycznie. Obecnie nie ma już takiego
postrzegania biznesu. Wielką korzyścią dla biznesu jest też to, że w ten sposób tworzy
on i nadaje znak towarowy, markę dla czegoś, co jest niepowtarzalne i zostaje na długi
czas.