Wybory prezydenckie w USA nie mogą być interpretowane jako referendum w sprawie aborcji
– przypomnieli biskupi USA. W Baltimore zakończyło się jesienne posiedzenie amerykańskiego
episkopatu. W wydanym na zakończenie komunikacie, biskupi zwracają uwagę na niebezpieczeństwa
płynące z wprowadzenia w życie „Aktu wolnego wyboru”. Jest to zgłoszona do Kongresu
propozycja ustawy, która zniosłaby wszelkie ograniczenia co do wykonywania aborcji.
„Jako episkopat przyjmujemy z radością moment historycznej zmiany
i wyrażamy pragnienie współpracy z prezydentem elektem Barackiem Obamą i członkami
Kongresu dla dobra wspólnego” – czytamy na wstępie oświadczenia. Zaraz potem jednak
biskupi dodają, że jedność, tak bardzo upragniona przez nowego prezydenta i wszystkich
Amerykanów, może być niemożliwa do osiągnięcia, jeśli minione wybory prezydenckie
będą błędnie interpretowane jako głosowanie za aborcją, a także, jeśli administracja
nowego rządu będzie dążyła do jej liberalizacji. „Agresywne proaborcyjne ustawy, przepisy
i rozporządzenia wykonawcze na zawsze wyalienują miliony Amerykanów, przez wielu natomiast
będą postrzegane jako atak na wolność religijną” – napisali biskupi.
Mówiąc
o wprowadzeniu w życie „Aktu wolnego wyboru” hierarchowie stwierdzili, że „byłoby
to przyjęcie szatańskiego prawa, które podzieliłoby naród i Kościół musiałby podjąć
z nim walkę”. „Akt wolnego wyboru” jest projektem ustawy wniesionym do Izby Reprezentantów
w 2004 r., postulującym między innymi zniesienie wszelkich zakazów aborcyjnych zarówno
w prawodawstwie na szczeblu rządowym, jak i stanowym.