2008-11-03 16:29:08

ONZ pewnie jak zwykle obudzi się za późno – wywiad z bp. Edwardem Hiiboro Kussalą z południowego Sudanu


Porywane dzieci i kobiety. Wyludnione ze strachu wsie i przepełnione miasta. Coraz realniejsze widmo głodu – to dramatyczna sytuacja południowego Sudanu. Dociera tam międzynarodowa pomoc, jednak nie do ludności cywilnej, a do ugandyjskich rebeliantów z Armii Oporu Pana. ONZ chce w ten sposób skłonić ich przywódcę Josepha Kony’ego do zaakceptowania pokoju. Równocześnie przymyka oko na jego bandyckie poczynania.



Rebelianci Kony’ego w marcu przystali na porozumienie pokojowe z rządem Ugandy, jednak ostatecznie nigdy go nie podpisali. Przenieśli się na tereny Ekwatorii Zachodniej w okolice miasta Jambio. W obronie ludności cywilnej stanął tamtejszy biskup, Edward Hiiboro Kussala.



Bp E. Kussala: Tak, ta sytuacja jest wręcz rozpaczliwa. Jestem wstrząśnięty obecnością rebeliantów w Jambio. Od osiągnięcia porozumienia pokojowego na tym terenie nigdy spokoju nie było. Zadomowili się tu rebelianci ugandyjscy i ma to tragiczne skutki dla ludności cywilnej. Organizacja Narodów Zjednoczonych wraz z sudańskim rządem wspólnie przystały na ich obecność w naszym kraju. Oni sprawy pokoju nie traktują jednak poważnie. Słyszeliśmy o zawarciu porozumień pokojowych, jednak konkretnych rezultatów nie widzimy. Przywódca rebeliantów Joseph Kony żyje tu pod ochroną Narodów Zjednoczonych i od nich dostaje prowiant. Jego obóz jest na terenie jednej z moich parafii. Od czasu do czasu rebelianci porywają ludzi. Osobiście mam poważne pytania do rządu i wspólnoty międzynarodowej, jak to jest możliwe, by zostawiać ludzi na pastwę rebeliantów, nie podejmując żadnych działań, by ukrócić ich poczynania. Samych porwanych dzieci na chwilę obecną jest ponad pół tysiąca...

- Do tych porwań dochodzi w diecezji Księdza Biskupa? 

Bp E. Kussala: Tak, w naszej diecezji. Dokąd te dzieci zabierają? Kiedy pozwolą im wrócić do domu? Kto ich zmusi, aby wypuścili te dzieci? Te pytania to krzyk rozżalonych rodziców. Wizytowałem parafie i nieraz słyszałem: biskupie, porwali mi dzieci. Jak mam je odzyskać?



- Dlaczego Organizacja Narodów Zjednoczonych zaopatruje rebeliantów Kony’ego? 

Bp E. Kussala: Chce ich ugłaskać, udobruchać i skłonić do rozmów pokojowych. Tego człowieka jednak nie interesuje porozumienie pokojowe. Wiemy, że się zbroi, wzmacnia siły i że właściwie wszystko może się zdarzyć. Moim zdaniem wspólnota międzynarodowa obudzi się jak zawsze za późno. Kiedy biegu wydarzeń nie da się już zatrzymać, to zaczną nam powtarzać: „Chcemy wam pomóc”. Bardzo poważne rzeczy dzieją się jednak już teraz i rozwój wydarzeń jest tylko kwestią czasu. Pytamy, czy rząd Sudanu angażuje się w tę sprawę na serio. Wiem, że zapomniał już o niej rząd ugandyjski, gdyż przywódcy rebeliantów nie ma już w Ugandzie i nie stwarza tam już problemów. Pytam jednak, kiedy mój rząd, sudański, zacznie się naprawdę przejmować tą sytuacją?



- Czy na tym terenie jest dużo uchodźców? 

Bp E. Kussala: Tak, bardzo wielu. Ci ludzie ze wsi pouciekali do miast, które są przeludnione. Nie da się już mieszkać na wsi. Do lasu ludzie boją się uciekać, aby nie wpaść w ręce rebeliantów. Skutkiem tego jest głód i poważna potrzeba pomocy. Brakuje podstawowych rzeczy. Pytamy: kto zwróci nam dzieci porwane przez rebeliantów? Kto uwolni kobiety i wszystkich innych porwanych? Kto zaprowadzi tu pokój? Na te pytania nie mamy odpowiedzi. Tragedia polega na tym, że przywódca rebeliantów dopuścił się tu okropności z zabójstwami włącznie. Potem zadeklarował, że gotów jest do rozmów pokojowych, jednak znów wraca i od początku zaczyna to samo, przysparzając ogromnych cierpień miejscowej ludności. Nikt na to nie reaguje, nikt nic nie robi, aby go powstrzymać.



Bp Edward Kussala wezwał sudański rząd, aby natychmiast podjął działania zmierzające do przywrócenia pokoju. Zaapelował o ukrócenie poczynań rebeliantów. Jego zdaniem warunkiem rozmów pokojowych powinno być uprzednie uwolnienie porwanych kobiet i dzieci.

Rozm. Beth Hay/ RV

tł. jp








All the contents on this site are copyrighted ©.