Kościół w Ameryce Środkowej wciąż liczy, że uda mu się wpłynąć na przebieg szczytu
iberoamerykańskiego, który ma się odbyć w dniach 29-31 października w San Salvador.
Przedmiotem spotkania będzie kwestia rozwoju w perspektywie młodego pokolenia. Ma
tam zostać też podpisana kontrowersyjna „Iberoamerykańska Konwencja o Prawach Młodzieży”.
Zdaniem Kościoła dokument ten może mieć szkodliwy wpływ na politykę społeczną krajów
Ameryki Łacińskiej. Chodzi zwłaszcza o edukację oraz integralny rozwój młodzieży,
gdyż konwencja zawiera wiele niejasnych bądź dwuznacznych sformułowań w duchu modnej
poprawności politycznej.
Przed skutkami przyjęcia takiego dokumentu kilkakrotnie
ostrzegał arcybiskup San Salvador, Fernando Sáenz Lacalle. Te zabiegi przyniosły częściowy
skutek. Prezydent Salwadoru Elías Antonio Saca zapowiedział, że nie ratyfikuje konwencji
o prawach młodzieży. Wniesie za to do parlamentu własny projekt ustawy zawierającej
podstawowe prawa należne młodym.
Z kolei o dogłębne zastanowienie się nad
treścią proponowanego dokumentu zaapelował do prezydenta Hondurasu Manuela Zelayi
kard. Oscar Andrés Rodríguez Maradiaga. Jego zdaniem, konwencja wpisuje się w narzucaną
przez bogate kraje ideologię, której częścią jest specyficzna polityka dotycząca ludzkiej
seksualności i rozrodczości. Arcybiskup Tegucigalpy zwrócił uwagę, że za deklarowanymi
eufemizmami kryją się zamiary „legalizacji aborcji, upowszechniania antykoncepcji
i homoseksualizmu, stosowania sterylizacji, czy innych sztucznych i zbrodniczych metod
kontroli urodzeń”. Kard. Rodríguez Maradiaga przypomniał także, iż konstytucja Hondurasu
gwarantuje nienaruszalność ludzkiego życia.