Trwa golgota indyjskich chrześcijan. Kościół kolejny raz apeluje do federalnych władz,
by wreszcie podjęły konkretne kroki w celu zakończenia prześladowań. Jednocześnie
stara się stworzyć międzyreligijny front przeciwko hinduistycznym fundamentalistom.
W całych Indiach organizowane są międzyreligijne marsze pokojowe i spotkania modlitewne
w intencji prześladowanych wyznawców Chrystusa. Uczestniczą w nich także umiarkowani
hinduiści, muzułmanie, czy sikhowie.
Tymczasem docierają wieści o kolejnych
mordach. Coraz częściej stojący za zamieszkami radykałowie skupiają swe ataki na zwierzchnikach
wspólnot religijnych i ludziach zaangażowanych w życie Kościoła, by w ten sposób go
jak najbardziej osłabić. Ostatnie wieści mówią o, zamordowanych siekierą, ojcu i jego
15-letnim synu. Zostali schwytani we śnie i bestialsko zabici. Ojciec, Dushashan Majhi,
był odpowiedzialny za jedną ze wspólnot chrześcijan w wiosce Sindhupanka (stan Orisa).
Agencja AsiaNews pisze też, że coraz głośniej mówi się nie tyle o przymykaniu oczu
przez policję na antychrześcijańskie zamieszki, co o jej współudziale.
Komentując
bierność Europy wobec tragedii chrześcijan w Indiach, stały obserwator Stolicy Apostolskiej
przy Radzie Europy stwierdził, że „wciąż brakuje wrażliwości na to, co się dzieje
dalej niż na własnym podwórku”. Stąd, dodał ks. Aldo Giordano, na ostatnim posiedzeniu
Rady „podjęto temat łamania praw człowieka w niektórych częściach Starego Kontynentu,
ale nie zająknięto się słowem na temat sytuacji chrześcijan w Indiach czy Iraku”.