W Polsce rzadko miewa się stosunek obojętny do Kościoła. Jest się raczej jego, mniej
lub bardziej zdecydowanym, zwolennikiem albo przeciwnikiem. Ale to nie jedyny rodzaj
dyskusji o Kościele. Coraz bardziej wyraźna staje się dyskusja o Kościele wśród tych,
którzy przeciwnikami Kościoła nie są, i którzy – przynajmniej jak sami twierdzą –
mówią wewnątrz Kościoła i dla jego dobra.
Z jednej strony to dobrze, że pojawiają
się głosy samokrytyczne w łonie samego Kościoła, bo przecież to szansa na jego oczyszczanie
się i doskonalenie. Z drugiej strony jednak, wielu ludzi Kościoła patrzy z niepokojem
na wszelkie oskarżenia i wytykanie błędów skierowane przez wiernych pod adresem hierarchii
czy konkretnych praktyk utwierdzonych często wieloletnimi tradycjami. I nic dziwnego,
bo przecież rany rozłamu z czasów Reformacji do dziś jeszcze nie są zagojone.
Czy
Marcin Luter, augustiański mnich, był reformatorem czy rewolucjonistą? Czy każda postawa
krytyczna wobec Kościoła, musi nieuchronnie prowadzić do jego podziałów? O tym właśnie
we wrześniowym numerze Przeglądu Powszechnego rozmawia Jarosław Makowski, z augustianinem,
ks. Wiesławem Dawidowskim i luteraninem ks. Bogusławem Milerskim.
A rozmawiać
jest o czym, bo historia Kościoła obfituje w różne sytuacje napięć i sporów. Dominik
Salin, francuski jezuita i teolog, w przystępny i syntetyczny sposób przedstawia losy
i sylwetki mistyków w Kościele katolickim. Z jednej strony podziwianych, z drugiej
często – także przez hierarchię Kościoła – podejrzewanych o herezję.
Czy łatwo
jednak zostać heretykiem? Czy nie za często szafujemy oskarżeniem o herezję lub zbyt
bardzo się go lękamy? Na te pytania stara się odpowiedzieć w swoim artykule polski
teolog i jezuita Marek Blaza.
Codzienne doświadczenie podpowiada także, że
niejednokrotnie ludzie opuszczają Kościół katolicki, albo duże Kościoły protestanckie
bynajmniej nie dlatego, że stracili wiarę, ale wręcz przeciwnie, dlatego, że stała
się ona dla nich bardzo ważna, że docenili jej wartość. Wszędzie na świecie obserwujemy
wzrastanie w siłę otwartego, demonstracyjnego i wymagającego chrześcijaństwa, którego
zwolennicy poszukują serdecznych i otwartych wspólnot ale poza historycznymi wielkimi
Kościołami. Na czym polega to zjawisko i jaki kształt chrześcijaństwa zapowiada –
to temat, który we wrześniowym numerze Przeglądu Powszechnego podejmuje Etienne Grieu.
W
blok tematyczny o Kościele, który niezbywalnie przez wieki charakteryzuje napięcie
między charyzmatem a instytucją, wpisują się jeszcze dwa teksty. Autorem pierwszego
jest Józef Majewski, świecki teolog, który właśnie o charyzmacie świeckich w Kościele
pisze, przyglądając się zatrudnieniu ludzi świeckich w instytucjach polskiego Kościoła.
Drugi zaś tekst został skreślony piórem Kardynała Carla Marii Martiniego, emerytowanego
biskupa Mediolanu. W perspektywie zwołanego na 5-ty października tego roku synod biskupów,
Kardynał, czerpiąc ze swego bogatego doświadczenia, prosto i rzeczowo radzi czym powinien
zająć się zbliżający synod, a na co czasu tracić nie powinien. Głos tym bardziej cenny,
że Martini jest nie tylko biblistą, ale także biskupem o wyjątkowym doświadczeniu
wprowadzania wiernych w lekturę i modlitwę Pismem Świętym. A zbliżający się synod
będzie właśnie poświęcony Słowu Bożemu w życiu i posłannictwu Kościoła.
Polecając
lekturę wrześniowego numeru Przeglądu Powszechnego, nie sposób nie wspomnieć o artykule
historyka, Jerzego Gaula pod tytułem „W oku cyklonu – życie z Adolfem Hitlerem”. Autor
próbuje spojrzeć na rzeczywistość II Wojny Światowej i jej okropieństwa z perspektywy
mechanizmów działających w najbliższym otoczeniu Führera, w którym odnajdujemy między
innymi Ewę Braun, szczerze kochającą jednego z największych zbrodniarzy XX w. Nieuchronnie
pojawia się więc pytanie przynajmniej o okruchy dobra w największych hitlerowskich
czy komunistycznych zbrodniarzach. Nie po to by usprawiedliwiać ich zbrodnie, ale
by nie przeoczyć choćby najmniejszego dobrego i ludzkiego gestu w ich życiu.