Łaska działa i przez nogi - rozmowa z ks. W. Kowalewskim OMI
Kluczem do zrozumienia Lourdes jest pragnienie Eucharystii – mówi ks. Wojciech
Kowalewski OMI. Wskazuje on, że młodzież doznaje wielu łask, krocząc śladami Bernadety.
Z oblatem pracującym w Lourdes rozmawiał Tadeusz Cieślak SI.
Na czym
polega praca oblatów przy sanktuarium w Lourdes?
Ks. W. Kowalewski OMI:
Jako oblaci tworzymy tu wspólnotę 11 misjonarzy, którym powierzona jest podwójna misja:
duszpasterstwo międzynarodowe, a więc przyjęcie i animacja grup i pielgrzymek spoza
Francji oraz duszpasterstwo młodzieży, w które jestem zaangażowany.
Duszpasterstwo
prowadzone jest w różnych językach...
Ks. W. Kowalewski OMI:
Tak. Lourdes jest nazywane miastem cudów. Nie mówimy wszystkimi językami, ale sobie
radzimy. Wszystko obraca się wokół sześciu oficjalnych w Lourdes języków, a więc francuskiego,
włoskiego, hiszpańskiego, angielskiego, niemieckiego i holenderskiego. Wszystkie nasze
propozycje tłumaczymy na te języki, organizujemy Msze międzynarodowe dla młodzieży,
czuwania modlitewne.
W Roku Jubileuszowym szczególny program przygotowano
dla młodzieży, ale nie tylko, gdyż przybywa tu wyjątkowo dużo pielgrzymów...
Ks.
W. Kowalewski OMI: Staramy się organizować duszpasterstwo młodzieży w linii programowej
całego sanktuarium. W tym roku nie ma jakiegoś szczególnego tematu. Jest nim sam jubileusz,
a więc koncentracja na przesłaniu objawień. Propozycja, jaką przedstawił nasz biskup
wszystkim pielgrzymom, w tym również i Papieżowi, jest tzw. Droga Jubileuszowa, która
jest de facto przeżyciem doświadczenia drogi duchowej samej Bernadety w trakcie
objawień. Kluczem do zrozumienia tej drogi jest pragnienie Eucharystii, z którym Bernadeta
wzrastała, pragnienie przyjęcia pierwszej Komunii św. Nie mogła się do niej przygotować,
bo nie mówiła po francusku, a w tym języku odbywała się katecheza. Mówiła tylko w
lokalnym dialekcie i było to dla niej powodem wielkiego cierpienia. Była wierząca,
ochrzczona, rodzina modliła się każdego dnia, a jednak ona nie mogła przystępować
do Komunii św. I mimo że starała się na wszelkie sposoby przygotować, to się nie udawało.
W momencie, kiedy wydawało się, że właściwie wszystko jest stracone wtedy zaczynają
się objawienia. Można powiedzieć, że Maryja właściwie tak jak w Kanie, wyczuwa te
pragnienie. W tym sensie objawienia stają się jedną wielką katechezą. To staramy się
przekazać, a ponadto przeżyć razem z młodzieżą. Jest to bardzo dobrze przyjmowane.
Bernadeta jako młoda, 14-letnia dziewczyna, przemawia łatwiej i bardziej bezpośrednio
do młodzieży. Młodzi wczuwają się w jej rolę. Młodzież dzisiejsza też nosi w sobie
różne pragnienia, aspiracje, wątpliwości, czasami spotyka się ze spojrzeniem niezbyt
życzliwym ze strony innych, czyli przeżywa różne cierpienia. Doświadczenia te są zatem
podobne. Chodzi więc o to, by odzyskać nadzieję, rozumiejąc, że Bóg nas kocha takimi,
jakimi jesteśmy, że o nas nie zapomina, że nas wybiera i ma nam do zaproponowania
jakąś misję.
Widać wielu pielgrzymów, noszących znaczki odbywania Drogi
Jubileuszowej. Większość z nich to ludzie dorośli, czasem nawet starsi.
A jak młodzież reaguje na pokonywanie tych etapów i doświadczanie drogi Bernadety?
Ks.
W. Kowalewski OMI: W tej chwili młodzieży jest mniej, bo skończyły się wakacje.
Tak naprawdę młodych ludzi i dzieci jest bardzo dużo. Oni przeżywają bardzo dobrze
wszelkie propozycje związane z pokonywaniem drogi, z pielgrzymowaniem, z maszerowaniem
– to jest coś bliskiego młodzieży. Każdego roku staramy się zaproponować jakąś drogę.
W ubiegłym roku tematem w Lourdes było pojednanie, więc zaproponowaliśmy przeżycie
niektórych etapów Drogi Krzyżowej jako drogi pojednania. Każdego roku proponujemy
odkrywanie przesłania Lourdes w sposób specyficzny, idąc śladami Bernadety, czyli
znowu w drodze, odwiedzając wszystkie miejsca, gdzie żyła: od narodzenia aż do wyjazdu
z Lourdes. I nie jest to wizyta turystyczna, ale na każdym etapie jest to rodzaj pielgrzymki,
by odkryć jakiś jeden element charakterystyczny przesłania z Lourdes. A zatem te „wędrowne”
propozycje bardzo przemawiają do młodzieży. Wszystkim grupom proponujemy pokonanie
drogi stąd do Bartrès. Choć to wprawdzie tylko 5 km, ale są to już góry. Tam Bernadeta
przeżyła kilka miesięcy tuż przed objawieniami, gdzie pasła owce, pomagając w domu.
Były to dla niej jakby rekolekcje. Tam podjęła decyzję powrotu i przygotowania się
mimo wszystko do pierwszej Komunii św. Mówię dzieciom i młodzieży, że Lourdes ma to
do siebie, że oprócz tego, że dużo odkrywamy, patrząc, słuchając katechezy, również
wiele poznajemy przez nogi.
Wśród dzieci i młodzieży są również Polacy.
Jak oni reagują i czy jest jakaś różnica między młodzieżą polską a tą z Zachodu?
Ks.
W. Kowalewski OMI: W lipcu i sierpniu organizujemy dwutygodniowe sesje wolontariatu
dla młodzieży z całego świata. Warunkiem jest pełnoletniość. Każdego roku przyjeżdża
duża grupa wolontariuszy z Polski, na ogół studentów, czasami licealistów. Każdy czymś
tam się różni, każdy kraj, narodowość. Ale nie zauważyłem, żeby to kiedykolwiek było
przeszkodą. W ramach wolontariatu organizujemy wiele spotkań modlitewnych, ale także
dzielenie się, żeby lepiej się poznać albo powiedzieć sobie, jak np. żyje się wiarą
w naszym kraju, jak wygląda Kościół, jak ludzie na to odpowiadają. Młodzież polska
naprawdę „nie odstaje”. Mnie się wydaje, że idzie do przodu i z duchem świata, ale
i z duchem Kościoła. Gdy pracowałem 10 lat na misjach w Kamerunie kard. Christian
Tumi mówił, że naszą pierwszą kulturą jest Ewangelia, każdy ma swoją narodowość, ale
dla chrześcijan pierwszą kulturą jest Ewangelia. To jest to, co nas jednoczy, to jest
platforma, na której się spotykamy. I to wśród tutejszej młodzieży można zauważyć.
Dodałbym jeszcze jedną rzecz. Jest to też chyba rodzaj łaski Lourdes. Kilka lat temu
była właśnie różnorodność. Temat brzmiał: „Un peuple de toutes les nations”, czyli
„Jeden lud złożony ze wszystkich narodów”. W Lourdes namacalnie przeżywa się tę wspólnotę.
Nie jest to pierwsza wizyta Papieża w tym sanktuarium, natomiast pierwsza
– Benedykta XVI. Jak ją przeżywacie?
Ks. W. Kowalewski
OMI: Jesteśmy tu przede wszystkim po to, by ułatwić innym pielgrzymom spotkanie
z Papieżem. Mimo ogromu pracy wszędzie się odczuwa jakiś spokój. Jest to wspólny gość
wszystkich. Jest to coś pięknego, bo łatwiej się pracuje. Natomiast gdy chodzi o młodzież,
mamy ten dar, że 10 osób z naszego duszpasterstwa młodzieży otrzyma Komunię św. z
rąk Papieża, inna grupa osób niesie dary ofiarne w czasie niedzielnej i poniedziałkowej
Eucharystii.