Ks. Grzywaczewski: Papież trafi do Francuzów – rozmowa o Kolegium Bernardyńskim
Spotkanie Benedykta XVI ze światem kultury zorganizowano w odrestaurowanym Collège
des Bernardins, czyli Kolegium Bernardyńskim. Budynek ten dopiero co oddano po remoncie.
Ks. Józefa Grzywaczewskiego, rektora seminarium polskiego w Paryżu, zapytaliśmy: dlaczego
spotkanie zorganizowano właśnie w tym miejscu?
Ks. Józef Grzywaczewski:
Dokładnie nie mogę odpowiedzieć na to pytanie, gdyż jest to decyzja arcybiskupa
Paryża, kard. André Vingt-Trois. Ale można sobie wyobrazić, że wybór Kolegium Bernardyńskiego
na miejsce spotkania z Benedyktem XVI ma charakter symboliczny. Kolegium to bowiem
sięga głębokiego średniowiecza. W 1245 r. papież Innocenty III zachęcił cystersów,
nazywanych tu też bernardynami, do podejmowania studiów teologicznych w Paryżu. Zaraz
potem rozpoczęto budowę tego kolegium. Na początku miało ono służyć tylko niewielkiej
liczbie studentów, ale później znacznie się rozrosło. Jednym ze studentów tego kolegium
był Jacques Fournier, który w 1314 r. uzyskał doktorat, a później został papieżem
jako Benedykt XII i rezydował w Awinionie. Otóż wybór Kolegium Bernardyńskiego jako
miejsca spotkania z Papieżem przypomina Francji, a pośrednio i całej Europie, jej
chrześcijańskie korzenie i długą chrześcijańską tradycję, głównie w zakresie nauk
teologicznych i kultury. A zatem, niezależnie od tego, jaki temat podejmie Papież,
samo miejsce już mówi samo za siebie.
Kard. Jean-Marie Lustiger bardzo
zabiegał o to, żeby to kolegium ponownie ożyło. Dlaczego?
Ks.
Józef Grzywaczewski: Jak powiedzieliśmy, kolegium ma tradycję kilku wieków pracy
akademickiej związanej z Kościołem. Funkcjonowało ono do rewolucji francuskiej. Zaraz
na jej początku zostało zamknięte. Później służyło m.in. jako koszary bądź miało charakter
publiczny. I dopiero w ostatnim czasie udało się je odzyskać, tzn. odkupić, na pewno
też dzięki staraniom kard. Lustigera. Wolą Kościoła w Paryżu było odzyskanie tego
budynku o tak pięknej i długiej tradycji.
Remonty trwały siedem lat i kosztowały
50 mln euro. Jaki jest ich efekt?
Ks. Józef Grzywaczewski: Remonty
nie są jeszcze zupełnie zakończone. Ale dom już funkcjonuje. Jest on miejscem dwóch
rodzajów działalności. Pierwsza – to działalność typowo akademicka. Odbywają się tam
regularne wykłady w ramach École Notre-Dame, która to instytucja istnieje od wielu
lat w Paryżu i posiada prawa fakultetu teologicznego. Poprzez działalność akademicką
Kościół francuski nawiązuje do dawnej średniowiecznej tradycji. Niezależnie od tego,
albo raczej w pewnym stopniu zależnie, jest prowadzona działalność nakierowana na
powiązanie przeszłości z teraźniejszością. Na górze są sale, gdzie urządza się konferencje
na tematy współczesne. Wiemy, że historia Francji jest długa. W związku z tym dystans
między przeszłością a teraźniejszością jest dość duży. Dlatego też do pewnego stopnia
wymaga on studiów. Tak więc kolegium, z jednej strony, prowadzi typową działalność
uniwersytecką i akademicką, a z drugiej strony służy temu, by bogate dziedzictwo chrześcijańskie
przybliżyć współczesnemu człowiekowi. Dlatego, obok wykładów, odbywają się tam różne
koncerty, konferencje, wystawy, pokazy filmów, pogadanki na tematy współczesne, oczywiście
w aspekcie chrześcijańskim.
Obecna wizyta Benedykta XVI ma inaugurować nowy
rozdział w historii tej instytucji, mianowicie otwarcie na dialog ekumeniczny oraz
międzyreligijny.
Zaproszono tam muzułmanów. A tuż obok kolegium jest
meczet...
Ks. Józef Grzywaczewski: To, że meczet znajduje się w
pobliżu tegoż kolegium, nie jest chyba rzeczą przypadkową. Zresztą, niedaleko kolegium
i meczetu jest jeszcze inna instytucja, mianowicie Instytut Świata Arabskiego, czyli
centrum kultury arabskiej. Wydaje się, że usytuowanie tych dwóch arabskich czy muzułmańskich
ośrodków w dzielnicy łacińskiej w pobliżu średniowiecznego kolegium niedaleko od katedry
Notre-Dame miało chyba na celu przypomnienie Francji, Europie i światu, że w historii
pomiędzy chrześcijaństwem a islamem były nie tylko inwazje i wyprawy krzyżowe, ale
też piękne karty współpracy, szczególnie w zakresie naukowym. Tu przypomina się Toledo
z XII w., gdzie obok siebie działały trzy słynne ośrodki, głównie translatorskie:
żydowski, chrześcijański i muzułmański. Tak więc tutaj bliskie sąsiedztwo wielkiego
meczetu z kolegium i katedrą Notre-Dame chyba w jakimś stopniu nawiązuje do tych wspaniałych
tradycji z czasów Toledo, kiedy trzy religie potrafiły między sobą bardzo owocnie
współpracować. Mieszkańcy Paryża raczej nie ukrywają, że jest ich zamiarem, by tego
rodzaju współpraca w stolicy Francji była kontynuowana.
Księże Rektorze,
niegdyś było to miejsce solidnej cysterskiej formacji zakonnej, praktycznie dla całej
Europy Zachodniej. Później, w roku 1905, budynek został zarekwirowany.
Było tam więzienie, remiza strażacka, skład i magazyn. Była nawet szkoła policyjna.
Kościół odkupił ten budynek z pragnieniem – jak mówi bp Gérôme Beau, który
jest dyrektorem centrum – by to była „nawa kościoła otwarta na
współczesny świat”. Czy można w tym widzieć znak żywotności i otwarcia
Kościoła na to, co współcześnie się dzieje?
Ks. Józef Grzywaczewski:
Jest to znak i żywotności, i otwarcia. Takie centrum jest potrzebne z kilku względów.
Po pierwsze, jak wszystkim wiadomo, w Paryżu mieszkają ludzie ze wszystkich narodów,
ras i kultur. W związku z tym, z jednej strony, istnieje potrzeba identyfikacji chrześcijańskiej,
żeby wyznawcy Chrystusa nie rozpłynęli się w tym morzu ludzi o różnym pochodzeniu.
Z drugiej strony, istnieje potrzeba dialogu. I teraz fakt, że Kościół francuski, w
tym przypadku archidiecezja paryska, występuje z takim projektem, który najpierw ma
na celu pogłębienie wiary i nauki chrześcijańskiej, a później – spotkanie z przedstawicielami
innych religii, to jest na pewno wyraz dynamizmu Kościoła Francji, a szczególnie wyraz
dynamizmu Kościoła w Paryżu.
Można powiedzieć, że Jan Paweł II lubił przyjeżdżać
do Francji - był w tym kraju aż osiem razy, włączając w to terytoria
zamorskie. Teraz, po czterech latach od ostatniego pobytu Jana Pawła
II, przyjeżdża Benedykt XVI. Co ten Papież, Księdza Rektora zdaniem,
może wnieść w rzeczywistość tutejszego Kościoła?
Ks. Józef Grzywaczewski:
Trudno powiedzieć w szczegółach, ale można zaryzykować następujące porównanie. Wiadomo,
że Jan Paweł II dokonał bardzo wiele w całym świecie, w tym we Francji. Niemniej jednak
pamiętamy wszyscy, że przybył tutaj jako człowiek z daleka. A Benedykt XVI nie przybywa
jako ktoś nieznany, z daleka. Po pierwsze, był powszechnie znany już jako kardynał,
wcześniej jako teolog, a z Francją łączą go więzy szczególne. Po pierwsze, biegle
mówi po francusku. Poza tym, w 1992 r. kard. Ratzinger został członkiem Akademii Nauk
Moralnych i Politycznych. W 1998 r. otrzymał odznaczenie francuskiej Legii Honorowej.
Bywał wielokrotnie na spotkaniach z ludźmi nauki, polityki, dyplomacji. Miał okazję
do nich przemawiać, miał okazję słuchać ich przemówień, miał okazję do dyskusji. Kolejną,
chyba trochę dziwną, rzeczą jest to, że kard. Ratzinger, będąc prefektem Kongregacji
Nauki Wiary, kilkakrotnie był zaproszony na Sorbonę z wykładem. Jest to o tyle dziwne,
że we Francji normalnie uczelnie świeckie nie zapraszają biskupów czy kardynałów,
jest to więc coś wyjątkowego. Można więc powiedzieć, że Benedykt XVI zna Francję,
a Francja zna Benedykta XVI. Ta wzajemna znajomość daje podstawy do tego, że Papież
trafi do Francuzów.