Mam nadzieję na nowe przestrzenie dialogu - rozmowa z abp. Hinderem
Ponad milion chrześcijan w Arabii Saudyjskiej żyje w ukryciu, nie może przyznawać
się do swojej wiary. Na Półwyspie Arabskim uczniowie Chrystusa muszą pamiętać o dyskrecji
i ścisłym przestrzeganiu wymogów prawa. O sytuacji tamtejszych wspólnot chrześcijańskich
mówił na Mityngu Przyjaźni między Narodami w Rimini szwajcarski kapucyn abp Paul
Hinder, który od 2005 r. jest wikariuszem apostolskim na całym Półwyspie Arabskim.
Księdza arcybiskupa poprosiliśmy o przybliżenie sytuacji tamtejszego
Kościoła.
Abp Paul Hinder: Chrześcijan na całym Półwyspie
Arabiskim jest przynajmniej dwa miliony. Żyją oni na miarę warunków, w jakich się
znajdują, gdyż ich wolność religijna jest dość niepewna. Właściwie nie ma wolności
religijnej w europejskim rozumieniu. Wolność wyznania jest ograniczona. We wszystkich
krajach, z wyjątkiem Arabii Saudyjskiej posiadamy własne miejsca kultu. Możemy w nich
zgodnie z prawem sprawować liturgie, na których gromadzą się nasi parafianie. Przykładowo
w Zjednoczonych Emiratach Arabskich mamy obecnie siedem parafii i mam nadzieję, że
w przyszłości będzie ich jeszcze więcej. W Omanie istnieją cztery parafie, podobnie
jak w Jemenie. Natomiast w Katarze jest jedna na cały kraj. Również w Bahrajnie jest
dotąd jedna parafia, ale niebawem powstanie druga. Poza tym, jak wspomniałem, całkiem
szczególna sytuacja panuje w Arabii Saudyjskiej, choć tam również coś się zaczyna
dziać.
Chrześcijanie są zatem tolerowani?
Abp Paul Hinder: Chrześcijanie
są tolerowani. W pięciu z sześciu tamtejszych krajów mogą również deklarować się jako
chrześcijanie. Nie to stanowi największą trudność, nawet jeśli istnieją zagrożenia
ze strony pewnych grup, powiedzmy, radykalnych. Na przykład w Abu Zabi, stolicy Zjednoczonych
Emiratów Arabskich, nie ma problemów z symbolami religijnymi, chrześcijanie bardzo
często mają różaniec w samochodzie i również ja mogę się nawet po mieście poruszać
w stroju duchownym. Jeśli podróżuję mogę założyć koloratkę i nie mam z tego powodu
większych problemów.
A zatem może się Ekscelencja poruszać
po tych krajach ubrany jako biskup czy kapłan?
Abp Paul Hinder: Zasadniczo
tak, choć są miejsca, w których czynię to bardzo ostrożnie, aby nie narażać tych,
którzy muszą tam żyć. Oni mówią mi, że niekiedy w takich sytuacjach lepiej zakładać
bardziej neutralne ubranie.
Czy ma Ksiądz Biskup nadzieję na otwarcie
nowych przestrzeni dialogu na przykład z Arabią Saudyjską?
Abp Paul
Hinder: Owszem, mam nadzieję. Są też pewne pozytywne znaki. Na przykład fakt,
że król Arabii Saudyjskiej chciał wysłać mnie do Madrytu na konferencję poświęconą
dialogowi. Niestety nie mogłem w niej uczestniczyć z uwagi na inne zobowiązania w
związku ze Światowym Dniem Młodzieży w Sydney. Jest zatem pewne otwarcie, wola poprawy
relacji między dwoma wielkimi religiami monoteistycznymi i niewątpliwie jest to uczciwe
z ich strony. Są również inne pozytywne znaki, które otrzymałem ze strony jednego
ze zwierzchników zaangażowanych w dialog międzyreligijny, który zaprosił mnie jako
biskupa na bankiet z okazji rozpoczęcia Ramadanu. A zatem przynajmniej w niektórych
strefach społeczeństwa muzułmańskiego pojawiają się te znaki świadczące o woli poprawy
naszych relacji.