Po wydarzeniu, jakie miało
miejsce pod Damaszkiem, Paweł został zaprowadzony do miasta, gdzie zamieszkał u niejakiego
Judy, którego dom znajdował się na Ulicy Prostej. Przecinała ona miasto ze wschodu
na zachód i stanowiła najważniejszą arterię komunikacyjną Damaszku. Był to obszerny
bulwar, o szerokości około 30 m, przedzielony dwoma rzędami kolumn korynckich. Apostoł
zamieszkał przy tej ulicy w części południowej miasta, bo tam znajdowała się dzielnica
żydowska.
Położenie Pawła było wyjątkowo trudne. Od trzech dni ociemniały,
znalazł się w całkowitym osamotnieniu. Porzucił judaizm, ale nie zdołał jeszcze nawiązać
kontaktów z chrześcijanami i nie wiedział w ogóle, do kogo miał się zwrócić. Możemy
sobie jedynie wyobrazić, że dokonywał w tym czasie swego rodzaju bilansu życiowego.
Być może myślał o dzieciństwie spędzonym w Tarsie, o swoich najbliższych, o tym wszystkim,
co było dla niego do tej pory istotne, a teraz tak bardzo niespodziewanie straciło
swoją wartość. Może jednak jeszcze intensywniej myślał o tym, co będzie dalej, wszak
został powołany do wspólnoty, którą do tego momentu zaciekle prześladował.
W
trudnych życiowych sytuacjach Bóg posyła zwykle jakiegoś niespodziewanego pomocnika,
nauczyciela, przyjaciela. W głębokiej rozterce duchowej, jaką przeżywał Paweł, Bóg
posłał mu Ananiasza, w którym tradycja syryjska upatrywała jednego z siedemdziesięciu
uczniów Chrystusa. Po wybuchu prześladowania miał on opuścić Jerozolimę i schronić
się właśnie w Damaszku. Był niewątpliwie jednym z bardziej wpływowych ludzi w tamtejszej
gminie chrześcijańskiej i wiedział doskonale, kim jest Szaweł. Wieść o uprawnieniach
udzielonych mu przez Sanhedryn w Jerozolimie z pewnością dotarła do chrześcijan damasceńskich
jeszcze przed przybyciem Szawła i wiedzieli, że trzeba było zachować wobec niego szczególną
ostrożność.
Ananiasz nie mógł jednak sprzeciwić się wyraźnemu głosowi Boga,
który posyłał go do Szawła przebywającego w domu Judy. Udał się do niego z drżącym
sercem, powitał go serdecznie, nazywając bratem, w cudowny sposób przywrócił mu wzrok
i udzielił chrztu. Posłuchajmy opisu zamieszczonego w Dziejach Apostolskich (Dz 9,1-19):
„Wprowadzili
(Pawła) do Damaszku, trzymając za ręce. Przez trzy dni nic nie widział i ani nie jadł,
ani nie pił. W Damaszku znajdował się pewien uczeń, imieniem Ananiasz. (…) (Rzekł)
Pan do niego: «Idź na Ulicę Prostą i zapytaj w domu Judy o Szawła z Tarsu, bo właśnie
się modli». (…) «Panie – odpowiedział Ananiasz – słyszałem z wielu stron, jak dużo
złego wyrządził ten człowiek świętym Twoim w Jerozolimie. I ma on także władzę od
arcykapłanów więzić tutaj wszystkich, którzy wzywają Twego imienia». «Idź – odpowiedział
mu Pan – bo wybrałem sobie tego człowieka za narzędzie. On zaniesie imię moje do pogan
i królów, i do synów Izraela. I pokażę mu, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla
mego imienia». Wtedy Ananiasz poszedł. Wszedł do domu, położył na nim ręce i powiedział:
«Szawle, bracie, Pan Jezus, co ukazał ci się na drodze, którą szedłeś, przysłał mnie,
abyś przejrzał i został napełniony Duchem Świętym». Natychmiast jakby łuski spadły
z jego oczu i odzyskał wzrok, i został ochrzczony”.
Zarówno egzegeci, jak i
mistrzowie życia duchowego próbują na różne sposoby odpowiedzieć na pytanie: co oznacza
owa utrata wzroku przez Apostoła pod Damaszkiem? Czy chodzi tu rzeczywiście o utratę
wzroku czy o jakiś przejaw duchowego stanu Apostoła zaraz po mistycznym przeżyciu
pod Damaszkiem?
Sam Paweł wyraźnie stwierdza w Dziejach Apostolskich, że „zaniewidział
od blasku owego światła” (Dz 22,11). Kard. Martini w książce zatytułowanej Le confessioni
di Paolo podaje dwa wzajemnie uzupełniające się motywy doświadczenia Pawłowego.
Utrata
wzroku jest przede wszystkim konsekwencją mocy światła Pana. W Biblii
dosyć często przewija się motyw, wedle którego człowiek nie może oglądać w sposób
bezpośredni Boga. Widzenie Boga jest światłem, ale dla cielesnego człowieka jest też
motywem lęku, bo wtedy spostrzega, w jakich ciemnościach się znajduje. W kontakcie
z Bogiem, który jest Światłością, człowiek w sposób bardzo wyraźny dostrzega w sobie
ciemności. Zobaczenie chwały Chrystusa w przypadku Pawła powoduje poznanie własnych
ciemności, które przeżywa on również fizycznie – aż do momentu, w którym słowo Kościoła,
wypowiedziane przez Ananiasza, da mu gwarancję, że wszedł na drogę Pana.
Jednocześnie
Paweł rozpoczął pod Damaszkiem swoistą drogę pokutną. Zaczął rozważać ciemności
grzechu, medytować nad tym, co było w głębi jego serca. Dzięki szczególnemu światłu
Paweł zrozumiał, że występował przeciwko prawdziwemu Bogu. Będąc dotychczas dumnym
ze swojej tradycji religijnej, ze swoich zwyczajów i wszechstronnego przygotowania,
odrzucał Boże miłosierdzie. Trzeba było szczególnej Bożej interwencji, aby przemienić
jego sposób postrzegania świata i Boga. W niewidzącym Pawle dokonała się niezwykła
przemiana: z jednej strony dostrzegł on korzenie swoich słabości i upadków, z drugiej
zaś potęgę Chrystusowego światła i uwierzył w możliwość rozpoczęcia nowego życia.
To
wszystko dokonało się, a właściwie rozpoczęło, pod Damaszkiem, który dzisiaj jest
metropolią liczącą ponad 1.600.000 mieszkańców, w przeważającej większości muzułmanów.
Z powodu braku dokumentów literackich i archeologicznych, odnalezienie w dzisiejszym
Damaszku miejsca domu Judy czy Ananiasza jest niemożliwe. Chrześcijanie zamieszkujący
Damaszek, należący do Kościołów melchickiego, syryjskiego i maronickiego, jak też
przybywający tam pielgrzymi odwiedzają Sanktuaria pozostające pod opieką Kustodii
Ziemi Świętej; zostały one usytuowane w oparciu o dość późną tradycję.
O
Pawle przypomina chrześcijanom antyczna nazwa głównej arterii, która zachowała się
– przynajmniej w jakiejś mierze – do dzisiaj. Nawet jeśli muzułmanie damasceńscy zwykle
używają terminu „es Sultani”, czyli „Ulica Królewska”, to można usłyszeć też nazwę
Tariq lub Derb El-Mustaqim, czyli „Ulica Prosta”.